niedziela, 28 października 2012

Językowe lekcje Hermiony + Fred

Dzisiaj poznamy nowy rodzaj wielokropków, zastanowimy się nad ratowaniem spacji po pauzie, wyznamy 3 razy miłość Fredowi i stoczymy bitwę między dobrem, a złem. Tak, to wszystko w jednym rozdziale.

                              1 Rozdział
Dziękuję za poinformowanie, tytuł notki nie wystarczy. 
PS istnieje wyśrodkowanie tekstu, nie trzeba używać spacji.




Hermiona wraz z Fredem i George'm przybyła do Nory. Szła obok Freda nie zwracając zbytnio na bliźniaków uwagi. Oni szeptali. 
Tak jakby brakuje mi w tym zdaniu jednego wyrazu.
-Dostanie szału jak zobaczy...
Dziewczyna zwróciła ku nim głowę. Hermiono świat nie kręci się wokół Ciebie, nie podsłuchuj!
-Co?
Zapytała mierząc obu ostrzegawczym spojrzeniem.
-NIC! Wyruszmy ratować spację po pauzie!

Powiedzieli obaj szybko. Zmrużyła oczy. Fred kulturalnie otworzył przed nią drzwi.  Dziewczyna weszła do środka a chłopcy za nią. Nagle poczuła że ktoś ją przytula, podnosi.. Czuła się dziwnie. Czemu? Jest ślepa i nie widzi jak kto ją podnosi od przodu? Czy boi się podnieść głowę i popatrzeć na tego kogoś? Oczek nie mamy? 
Ron? Zapytała sama siebie. Nie. Ron stał nieopodal.. Widziała go..
Harry? Ponownie zapytała. Nie. Po Harry'ego jechali dopiero jutro rano.
Bliźniacy? Zdziwiła się. Nie. Stali za nią a teraz dopiero okrążyli ją stając nieopodal rozpromienionej Ginny. Rozmawiam ze sobą? Ale fajnie! Zmarszczyłam brwi. Zaraz, narrator marszy brwi? Zmieniamy rodzaj narracji w środku pierwszego rozdziału! Mój ukochany moment w blogaskach. Wiedziałam że to chłopak.. Perfumy, mięśnie no i.. czy wy też macie skojarzenia? Coś mi nie grało. Państwo Weasley wydawali się być szczęśliwi.
-Daj jej już spokój..
Powiedział Fred. Spojrzałam na niego. Starał się mówić spokojnie ale w jego oczach malował się gniew i obrzydzenie. Zadałam mu pytające spojrzenie. Przytulający mnie chłopak odsunął się o kawałem i ujrzałam..
-Malfoy!!
Odepchnęłam go momentalnie od siebie i szybko wyjęłam różdżkę. Nie wiem jak Hermiona, ale gdy mnie ktoś podnosi znienacka zaczynam się wyrywać i bić. Chłopak wywrócił się na podłogę. Hermiona męski bokser, powali każdego! Ginny podbiegła do niego i uklękła przy nim a Bill osłonił go ciałem. Oczywiście przecież ona go zaraz zabije! ZOSTAW MOJEGO UKOCHANEGO SZLAMO! zadałam wszystkim pytajace spojrzenie. A teraz Hermiona nauczy nas zadawać spojrzenia... -To zdrajca!! Co on tu robi?! Czemu go nie zabijecie?!
-Taak, zamordujmy wszystkich, a potem zakopmy!
Krzyknęłam patrząc na pana Weasleya. Pani Weasley pokręciła głową i podeszłą do mnie.
-Schowaj różdżkę skarbie. Zaraz wszystko ci wytłumaczę.
Wyrwałam się z uścisku. Z jakiego uścisku? Ona tylko podeszła!
-To zdrajca! To przez niego Dumbledore został zamordowany! Snape działał w jego obronie! To jego wina! Czemu trzymacie w domu tego parszywego szczura?! 
-Żeby go karmić uczyć sztuczek i nie gadać samemu do siebie. I wiesz jest na co popatrzeć... - powiedziała pani Weasley oblizując wargi i patrząc na Malfoya dziwnym wzrokiem.

Wydarłam się na cały dom. Fred wyminął swoją mamę.

A także drzeć się na cały dom... Ach te wnętrzności...
-Wytłumaczę jej..
Powiedział podchodząc do mnie. Pociągnął mnie za rękę do wyjścia. Wyszliśmy na ganek a potem skierowaliśmy się w stronę lasu. Spojrzałam na niego. Ze zdziwieniem zauważyłam, że ma skierowaną w moją stronę różdżkę. Oślepiło mnie zielone światło. Byłam martwa. Fred był chłopakiem którego kochałam od pierwszej klasy. Nie mówiłam mu nic od sześciu lat. W tedy gdy opuścił szkołę byłam zmieszana.. tęskniłam.. płakałam.. bałam się.. o niego.. o mnie.. Teraz był blisko. Myślałam, że się posikam ze szczęścia. Siedzimy sami w lesie, wystarczy jedno zaklęcie i... Spojrzał na mnie. A ja na niego. To spojrzenie... Te przyszłe rude dzieci pozbawione przyjaciół... -Draco Malfoy mieszka u nas od trzech tygodni. Po pierwsze jest on chłopakiem Ginny, należy teraz do Zakonu.

Ginny porzuciła Harry'ego dla jego największego wroga? -Co?!
-Spokojnie. Wyjawił nam wszystkie sekrety dotyczące Sama-Wiesz-Kogo.. Jego..
-Przecież ma Mroczny Znak!
-Nie. To byłą podpucha. Coś w stylu tatuaża, takiego z Monte. Posłuchaj. On wcale nie jest zły. Można mu zaufać, choć trochę to dziwne jak się go tu widzi..
Voldemort nie opanował legimencji oraz nie umie rozróżniać tatuaży.
-Fred.. On nazywał mnie szlamą..!
-Zmienił się. Zawarł Przysięgę Wieczystą ze mną, Ginny, Harrym i ojcem..
-Na jakie tematy?
-Ze mną że nie tknie CIEBIE i ze nigdy, NIGDY nie nazwie cię szlamą (Oczywiście gdyby jej nie zawarł Draco by się rzucił na Hermionę, zerwał z niej ubrania po czym nazwałby szlamą. Oczywiście nazywanie szlamą jest wystarczającym powodem do zawarcia wieczystej przysięgi.) z Ginny tego że zawsze będzie u jej boku i że będzie ją kochał gdy Ginny do niego przejdzie on i tak będzie musiał z nią być bo inaczej  umrze. GENIUSZ, a z ojcem że nie wyjawi niczego o Zakonie i ze będzie działał z nami. Jedyna mądra osoba.
Z niedowierzeniem pokiwałam głową.

Z czym? -A Harrym?
-Że pomimo tego, że jest z Ginny będzie czasami do niego wpadał wieczorem.
-Dowiesz się jutro..
Powiedział. Pokiwałam głową. Fred zaczął odchodzić. Złapałam go za rękę. On dobrze wiedział o co chodzi. Pokręcił głową z uśmiechem. Przybliżył się do mnie i delikatnie musnął moje usta. Zaśmiałam się cicho, ujęłam jego twarz i pocałowałam go delikatnie, lecz namiętnie. 

Oczywiście. Pakujemy język w usta i robimy kółka.
Gdzie moja papierowa torebka? -Będziemy razem.. 
-Oczywiście.
Powiedziałam i spojrzałam na niego.
-Ludzie w tych czasach popełniają głupstwa. My też je popełnimy..
Jakie głupstwa?! Oczywiście miłość to głupota.
Powiedział i pogłaskał mnie po policzku. Ujęłam jego dłoń i wróciliśmy do domu. Weszliśmy. Pierwsze co zrobiłam to przeprosiłam Draco. Wszyscy mi o wszystkim wyjaśnili. Do pokoju wpadła Tonks z Lupinem.

Wszyscy o wszystkim wyjaśnili. Logic. -Wyruszamy po Harry'ego!
Powiedziała Tonks.
-Ale o co chodzi?
Zapytał pan Weasley wychodząc z kuchni z szklanką herbaty.
-Sami-Wiecie-Kto.. Wie już..

Wszyscy zginiemy! Ratujcie się!!
Dziwne te wielokropki aŁtorki. 
Powiedział Lupin a pan Weasley wypuścił szklankę z rąk. Wszyscy zrobłi wielkie oczy. Ja jestem wierna małym ;)

 
Nikt nic nie mówił a potem zaczął się chaos. Zostało ustalone kto wyrusza:
Ja, Fred, George, Draco, Pan Weasley, Lupin, Tonks, Bill, Ron i Percy. A ten tu czego, myślałam że jest w ministerstwie, ale co tam kto czyta książke? Wszyscy razem teleportowaliśmy się do domu Harry'ego gdzie byli już Moody, Hagrid i Kingsley. Weszliśmy. Harry oczywiście wiedział o co chodzi i nikt się o nie pytał o zdanie. Ponieważ była 
to moja czwarta lekcja, którą im udzieliłam. Dziś będę ich uczyć pytać o pytanie.
-Każdy siedemnastolatek poleci z dorosłym. Myślę że będzie tak.. Lupin i Hermiona, Tonks z Fredem, Malfoy i Bill, Artur i George, Percy i Kingsley oraz Hagrid i Harry. Harry prawił nam wszystkim kazanie na temat tego że mamy się nie narażać. Moody go nie słuchał. Po chwili startowaliśmy. Spojrzałam na Freda. Przed startem podeszłam do niego.
-Kocham Cię..
Szepnęliśmy obaj Oboje chyba, że Hermiona to chłopak. Taki związek partnerski.  Tak bardzo bałam się do stracić. Teraz gdy czasy były trudne wszystko było możliwe.. Śmierć.. Żałoba.. Zbyt szybkie śluby już ślub? Zaraz będzie pierwsza noc O.o.. Bałam się.. Przytuliłam się do niego i po chwili siedziałam już z Lupienem na miotle. Teleportacja!
-JEDEN...!
Fred..
-Dwa...!

Kocham..
-TRZY!
Cię..
-JEDEN...!
Jestem
-Dwa...!
na prawdę
-TRZY!
głupia

-JEDEN
Czemu
-DWA
mówię
-TRZY
to
-CZTERY
do
-PIĘĆ
Czytelników
-SZEŚĆ
nie
-SIEDEM
do
-OSIEM
Freda?
Ups. Coś nie wyszło...


Wystartowaliśmy. Wraz z Lupinem na miotle. Różdżka była w przygotowaniu. To Lupin kierował. Lecieliśmy szybko. Byłam pod postacią Harry'ego co nie było zbyt miłe ale cóż.. Chciałam i musiałam. Obok, niedaleko.. Leciała Tonks z Fredem. Patrzyłam na niego a on nagle. I w tedy zaraz obok przebiegł promień czerwonego śwaitła. Szybko się od ciebie odwróciliśmy. Zauważyłam kilu dementrorów i śmierciozerców. 

-Avada kedawra! Krucjo! 
Błędy w zaklęciach zawsze spoko ;)
Krzyknęłam i zaklęcie ugodziło śmierciożercę, który spadł z miotły. Pójdziesz siedzieć! Freda i Tonks nie było był obok nas tym razem Malfoy. Nie uśmiechał się. Przekonałam się do niego. Zdradził Voldemorta. Nagle obok przeleciał Fred. Nie zdążyłam nawet się uśmiechnąć. Rzucał zaklęcia w Bellatriks. Cześć Bellatriks. Miło poznać. Będziesz miała ważną rolę w tym opku? Nagle jakieś zaklęcie trafiło mnie. Nie było to śmiertelne. Znieruchomiałam i zemdlałam a w oddali słyszałam krzyk Lupina:
-HERMIONA! WSTAWAJ! NO PRZESTAŃ! WSTAWAJ!
Ale skąd ma wstać? Z powietrza?

Z przykrością pragnę was zawiadomić, że aŁtorka poprzestała swojego blogaska na jednym wpisie. Niestety nie dowiemy się o co chodziło w przysiędze Harry'ego i Malfoy'a i z czego ma wstać Hermiona. Szkoda, jeśli chodzi o to opko na prawdę się uśmiałam przy pisaniu :C

1 komentarz:

  1. Hahah uśmiałam się z Waszych komentarzy :D Miło się to czyta :) Też piszę bloga o tematyce potterowskiej ale mam nadzieje, że raczej wszystko w nim w porządku ^^

    OdpowiedzUsuń