niedziela, 2 czerwca 2013

Bad Girl - Hermione Riddle VI

Przepraszam, przepraszam, źle skopiowałam! Jeśli chcecie wiedzieć dokładnie o co chodzi, musicie wrócić do poprzedniego rozdziału!

 Zatrzymali się przy lodziarni Floriana Fortescue’a.
-No to chłopcy spotkamy się tu za trzy godziny.
-Jasne Vi. Wężu, Diable zmywamy się. panie potrzebują dwie godziny wolności.
Ale ona powiedziała TRZY GODZINY, nie dwie.
Chłopcy poszli do sklepu z markowym sprzętem quidditcha, a dziewczyny udały się do salonu Madame Malkin. Weszły do środka i zaczęły oglądać suknie balowe. Po chwili obok nich pojawiła się właścicielka sklepu.
-Witam drogie panie. W czym mogę pomóc?
-Szukamy sukni na bal bożonarodzeniowy. Ma pani coś na taką okazję?
-Proszę poczekać panno Malfoy, zaraz znajdziemy coś dla waszej trójki.
Kobieta zniknęła na zapleczu. Wróciła po 10 minutach z kilkunastoma sukniami. Dziewczyny bez zbędnych słów zabrały się do przymierzania (Dokładniej bez zbędnego słowa "dziękuję" skierowanego do Madame Malkin za przyniesienie sukien) Jako pierwsza z przymierzalni wyłoniła się Hermiona.  Lecz suknia, którą miała na sobie nie przypadła do gustu ani jej ani jej przyjaciółkom. Udało jej się wybrać coś odpowiedniego dopiero za trzecim razem. W salonie spędziły całe trzy godziny (a Draco dał im tylko dwie...)Ale opłacało się. Wyszły z niego w pełni zadowolone. Szybko udały się na miejsce spotkania. Gdy doszły do lodziarni, chłopaków jeszcze nie było. Minęło 15 minuta, a oni nadal się nie pojawili (A mieli być tam godzinę temu). Zdenerwowane udały się do sklepu ze sprzętem do quidditacha, lecz i tam ich nie było. Zdenerwowane wróciły do lodziarni. W połowie drogi spotkały zadowolonych z siebie chłopaków.
-Co to ma być?! Mieliśmy się spotkać półtorej godziny temu przy lodziarni!
-Hermi, kochanie, spokojnie. Wraz z Serpem i Blaisem poszliśmy do jubilera i dokonaliśmy zakupu trzech pięknych brylantowych naszyjników dla trzech przepięknych dam naszych serc.
Jess zaczęła krążyć dookoła brata i chłopaka.
-No dalej braciszku kochany, pokaż co tam masz.
-O nie moja droga. Dostaniecie je przed balem.
-Draco, kochanie, proszę.- prosiła Vipera, której przeszła już złość na chłopaków i teraz przytulała się do młodego Malfoy’a
-Przykro mi kochanie, ale tym razem to na mnie nie podziała.
- To może... CRUCIO! 

Hermi momentalnie odsunęła się od swojego chłopaka i zrobiła naburmuszoną minę.
-Oj przecież wiesz, że niespodzianki powinny pozostać niespodziankami, bo wtedy nie będzie tyle radości z prezentu. Za tydzień zobaczysz co dla was mamy i gwarantuję, że się nie rozczarujesz.
-No dobrze, niech ci będzie.
-Gołąbeczki wracajmy już, bo zauważą, że nas nie ma.- wtrąciła się Ginny
Dziewczyny wysłały swoje torby do szkoły i wszyscy udali się na Ulicę Śmiertelnego Nokturnu, a z niej do Hogsmeed. Wyszli z Wrzeszczącej Chaty i ruszyli do Trzech Mioteł. Weszli do środka i zamówili po jednym piwie kremowym dla każdego. Zasiedli przy stole i zaczęli rozmawiać. Pół godziny później do pabu weszli Potter i Weasley w towarzystwie Chang i Lavender. Hermi patrzyła na to z otwartymi oczyma. Szturchnęła Ginny i ta również spojrzała w tamtą stronę.
-Czy ja widzę to co widzę?- spytała zszokowana
-Tak Ruda. Twój „chłopak” całuje się z Chang.
Młoda Wealsey’ówna zrobiła się cała czerwona ze złości. Wstała i już miała do niego podejść, ale w ostatniej chwili zatrzymała ją panna Riddle.
Przecież go nie kochasz.
-Siadaj i nie denerwuj się tak, bo zdradzisz swoją tożsamość.- a potem zwróciła się do Diabła- Trzymaj swoją dziewczynę, bo zaraz zdradzi się zdemaskuje
-Dobra Ginny, spokojnie. Vipera zaraz coś wymyśli.
-Masz rację i nawet mam już plan. Nie sądzicie, że jest nam to na rękę? Teraz będziesz mogła się od niego uwolnić. Wyjdziesz, przebierzesz się i w wejdziesz z powrotem, ale już jako prawdziwa ty. W tym czasie ja z Draco podejdę do Pottera i wyciągnę z niego prawdę, a ty niby przypadkowo to usłyszysz.
Hermiono twój spryt nie zna granic.

-Dobra, niech tak będzie.
Ruda wyszła na zewnątrz, zmieniła swój wygląd na ten pierwotny i wróciła do pabu. Weszła do środka niezauważona i stanęła nieopodal stolika, przy którym siedzieli Gryfoni i ich towarzyszki. Po chwili dała Ślizgonom znak, żeby zaczęli.
-Proszę, proszę, kogóż to ja widzę.- zaironizował Smok- Bliznowaty i Wieprzlej. A gdzie twoja dziewczyna Potti?
-Nie nazywaj go tak!- wstawiła się za Gryfonem Krukonka.
-Spokojnie Cho. Ginny jest w zamku, źle się czuła. A w ogóle to co ci do tego Malfoy?
Czy tylko ja krzyczę w myślach "HARRY, TO PUŁAPKA!!"?

-Rozumiem, że skoro twoja dziewczyna jest w szkole to ci można się całować z kim popadnie.- wtrąciła Hermiona
-Co z tego, że top moja dziewczyna i tak jej nie kocham. Jestem z nią tylko dlatego, że jest to wygodne. Weasley’owie chcą mnie w rodzinie, a zadawanie się z ta głupią dziewuchą jest na rękę mnie i im.
Powiedział to wszystko przy swoim najlepszym przyjacielu Ronaldzie.

-Oj Potter, Potter. Twoja głupota nie zna granic. Takich rzeczy nie mówi się wrogowi. Nie wiesz, że mogę wykorzystać to przeciwko tobie?- stwierdził Draco
-Nie bądź śmieszny fretko. Jak myślisz komu uwierzy? Tobie- wrednemu, aroganckiemu, nic niewartemu, pogardzającemu Gryfonami Ślizgonowi, czy mnie- Chłopcu-Który-Przeżył, jej ukochanemu. Sam widzisz, nic z tego.
-Racja. Moja siostra jest tak głupia, że uwierzy w wszystko co powie jej moja rodzina i my. Aż dziw, że jeszcze nie zauważyła, że jest zakałą rodziny.- dodał swoje trzy grosze Wieprzlej
Nagle w gospodzie rozległ się plask, a na twarzy Złotego Chłopca pojawił się czerwony odcisk dłoni rudej Gryfonki.
-GŁUPIA, TAK? JA CI ZARAZ DAM GŁUPIA! POŻAŁUJESZ, ŻE SIĘ URODZIŁEŚ! VOLDEMORT PRZY MNIE TO MAŁY PIKUŚ! BĘDZIES ZNA KOLANACH BŁAGAŁ O WYBACZENIE!
Z kim przystajesz takim się stajesz. Dajesz Ginny, CRUCIO!!

-Ginny, uspokój się.- przerwał jej brat
-ZAKAŁA RODZINY>! JA WAM POKAŻĘ!
-Weasley, uspokój się.
-Czego chcesz Riddle?
-Widzę, ze ci debila mają u ciebie przesrane, to może w takim razie zechcesz przysiąść się do nas>
-Ani się waż Ginny.
-Milcz Ronaldzie. Będę robić co mi się żywnie podoba. Riddle prowadź.
W trójkę ruszyli w stronę stolika Ślizgonów, nie zważając na protesty byłych rozmówców. Gdy tylko usiedli Jess zaczęła im gratulować głupoty.
-Ginny to było świetne. Żebyś widziała minę Pottera. No po prostu brak słów.
-Dzięki Kira.
-No to było genialne.
-Dziękuję kochanie.
-To co teraz z tym zbroisz?
-Przecież to proste. Poproszę o przeniesienie i wyrzeknę się rodziny.
Czyli teraz ta się przyniesie z Gryffindoru, tym razem dlatego, że zerwała z chłopakiem?
-Zuch dziewczynka.- Blaise pocałował ją w policzek
-Skoro wyrzekniesz, się ich to ja napiszę do kogoś kto chętnie przyjmie cię do rodziny.
-Do kogo Hermi?- spytała podekscytowana jeszcze Gryfonka
-Tego dowiesz się później.
-Dobra wracajmy do szkoły.- stwierdził w końcu Serpens
Po opuszczeniu Trzech Mioteł szybko udali się do Hogwartu. Gdy tylko weszli do środka Gryfonka w towarzystwie panny Riddle ruszyła w stronę gabinetu dyrektora szkoły. Doszły do posągu gargulca i Hermiona wypowiedziała hasło, które nie wiadomo skąd znała. Gdy tylko ukazały się im schody weszły po nich. Zapukały do drzwi i po usłyszeniu „Proszę” weszły do środka. Gdy dyrektor zobaczył je obie razem w jego oczach pojawił się zaskoczenia, ale zniknęło równie szybko, jak się pojawiło.
-W czym mogę pomóc panno Weasley, panno Riddle?
-Po wydarzeniach z przeciągu ostatniej godziny chcę prosić o dopuszczenie do ponownej ceremonii przydziału.
To oni wszyscy mogą sobie zmieniać domy jak im się żywnie podoba?

Teraz zaskoczenie Dropsa było widoczne przez dłuższy moment.
-Co się wydarzyło panno Weasley, że postanowiła się pani posunąć, aż do tej opcji.? Nie da się zażegnać sytuacji w mniej drastyczny sposób?
-A co by pan zrobił na moim miejscu, gdyby dowiedział się dyrektor, że jego chłopak jest z nim tylko dlatego, że to przynosi korzyści twoim rodzicom i jemu samemu oraz to, że uważają cię za zakałę rodziny.
Widać było, że dyrektor nie wiedział co powiedzieć. Ale wnikliwy obserwator, którym z pewnością była Hermiona Riddle (toż to anioł, nie człowiek!), mógł dostrzec jego zakłopotanie i wyczytać z jego oczu, że doskonale o tym wiedział, i że również jemu było to na rękę.
-Jest pani tego pewna, panno Weasley?- spytał w końcu
-Tak, jestem pewna.
-Rozumiem. W takim razie jutro podczas śniadania przystąpi pani do ponownej ceremonii przydziału.
-Znakomicie.
-Znasz konsekwencje swego czynu?
-Niech nie będzie pan śmieszny dyrektorze. Oni nie zdążą mnie wyrzucić z rodziny, bo w drodze do szkoły ta ja wyrzekłam się ich.
-Rozumiem.- odparł z udawanym smutkiem Dumbledore- A co z nazwiskiem? Na chwilę obecną jesteś Ginny Nikt. [od aut.: wydaje mi się, że od kogoś to zaciągnęłam, ale nie jestem pewna. Jeśli tak jest to przepraszam]
Na chwilę obecną jesteś Ginny Weasley bez rodziny.
-Do jutra będzie już miała nowe nazwisko.- wtrąciła się do rozmowy Hermiona- A teraz dziękujemy, do widzenia.
Ruszyły w stronę drzwi. Będąc tuż przy nich Vipera odwróciła się jeszcze do dyrektora.
-Dziś Ginny nocuje u mnie.
 A magiczne słowo? Nie, nie crucio, avada czy imperio.

Potem wyszły nie dając Trzmielowi możliwości sprzeciwu. Szły przez korytarze Hogwartu w wyśmienitych nastrojach. Weszły do PWŚ i podzieliły się wesoła nowiną z uczniami Domu Węża. Wszyscy się ucieszyli, no prawie wszyscy. Pansy Parkinson zniknęła w przejściu, a chwilę później słychać było trzask od drzwi do dormitorium. Diabeł szybko znalazł kilka butelek ognistej i każdy( w odpowiednim wieku) uczcił to jednym głębszym.

W tym samym czasie kilkadziesiąt kilometrów od szkoły w salonie z fotel podniosła się zdenerwowana ruda kobieta.
-Czemu jej nie powstrzymałeś Albusie? Jak Harry ma wejść teraz do rodziny?
Przez ślub z Ronem, teraz małżeństwa homo są normalne.

-Spokojnie Molly. Przecież tiara nie przydzieli jej do innego domu. Wy byliście Gryfonami to i ona nią pozostanie.- odparł pewnie Dumbledore
gdyby tylko wiedział jak bardzo się myli.


Suknia Hermiony
  
Styl na Angelinę

Suknia Jessicy
  
 

Suknia Ginny


 

Hermiona obudziła się około południa, gdy tylko spojrzała na zegar na usta zaczęło cisnąć się jej przekleństwo.  Szybko zerwała się z łóżka i wpadła do łazienki. Weszła z niej 15 minut później i zabrała się za pakowani rzeczy do kufra. O wpółdo (O Boże, Boże, Boże Bożenko!) pierwszej skoczyła po Jess i Ginny, poczym razem wybrały się do kuchni na śniadanie, bo to w WS przegapiły. Wyszły z lochów i skierowały się do wejścia do kuchni, które znajduje się na parterze. Ledwo weszły do środka, a tuż przed nimi pojawił się Zgredek.
-Panienka Riddle. Co panience podać?
-Śniadanie takie jakie było dziś w WS.
-Tak, tak. Zgredek już podaje.
Napluj jej do kawy, proszę.
Dziewczyny usiadły wygodnie przy stole i zaczęły wspominać wczorajszy bal, czekając na posiłek. 5 minut później jedzenie pojawiło się na stole, a Ślizgonki zaczęły pałaszować to co im podano. Po skończeniu posiłku wróciły do PWŚ. Tam czekali na nie chłopcy. W szóstkę skoczyli do biblioteki, by odrobić prace domowe, które zadano na święta. O szesnastej wraz z resztą wyjeżdżających uczniów wybrali się do Hogesmeed, a stamtąd pociągiem do Londynu. Równo o dwudziestej expres Hogwart-Londyn wtłoczył się na stacje. Ślizgoni poczekali aż wszyscy wyjdą i wyszli na końcu.  (Voldemort przyjdzie po córkę na stację?!) Na peronie czekał na nich Lucjusz Malfoy w towarzystwie Mistrza Eliksirów.
-No nareszcie. Ile można wychodzić z pociągu?
-Spokojnie tato. Czekaliśmy tylko aż wszyscy wyjdą. Przecież sam mówiłeś, że Malfoy’om nie wypada się przepychać tylko chodzić z godnością.-odparła blondynka
-Dobrze, dobrze. Chodźmy już, bo wasze matki się niecierpliwią.
Cała ósemka ruszyła do miejsca teleportacji uprzednio przenosząc bagaże do Riddle Manor. Dziewczyny teleportowały się z Severusem, a chłopacy z Lucjuszem. Hermiona szybko udała się do domu, by przywitać się z rodzicami. Weszła do salonu, gdzie siedzieli państwo Riddle, Lestrange, Zambini oraz Lily i Narcyza. Przywitała się ze wszystkimi i zasiadła na wolnym miejscy między rodzicami, by zaczekać na resztę dochodzących gości (Uczta powitalna na cześć Hermiony? Będą mugole do torturowania?)  Gdy pozostałą siódemka doszła, Ślizgoni również przywitali się ze starszymi poczym wszyscy wyszli by pobyć trochę w towarzystwie swoich rodzin. Rozeszli się do pokoi specjalnie dla nich przygotowanych, a gospodarze zostali w salonie. (To już jest chore, rodziny muszą się witać w specjalnie wydzielonych pokojach?!)  Vipera opowiedziała im co wydarzyło się w ciągu tego semestru, o wygranej nagrodzie, o reakcjach Pottera na nowości. Voldemort słuchając tego nie mógł powstrzymać uśmieszku wypływającego mu na usta. Od matki Hermiona dowiedziała się, że w wigilię ma się odbyć uroczysta kolacja i dlatego cały Wewnętrzny Krąg obecnie jest w posiadłości. Vi cieszyła się towarzystwem rodziców do północy, a potem poszła do siebie i położyła się spać. Następnego dnia wstała o 10.00 i po załatwieniu wszystkich porannych czynności udała się do pokoju Smoka. Weszła do środka bez pukania i stanęła w drzwiach. Z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Odwróciła się i wybiegając zatrzasnęła za sobą drzwi budząc przy tym blond właściciela pokoju. Malfoy usiadł na łóżku nie wiedząc co się dzieje. Rozejrzał się po pokoju za źródłem hałasu, poczym spojrzał na leżącą obok niego dziewczynę.
-Co ty tu robisz Parkinson?!- krzycząc to zerwał się z lóżka
Właśnie, jak ona tam wlazła? Domu nie chronią jakieś zaklęcia czy coś? 
-Jak to co Dracusiu? Przecież wiem, że nie jesteś szczęśliwy z tą wywłoką.
-Co?! Nie jestem szczęśliwy?! Chyba cię pogięło! Już wynoś się z mojego pokoju!- pokazał jej ręką drzwi i dodał już nieco ciszej- Mam nadzieję, że Miona tego nie widziała.
-Za późno. Przed chwilą wybiegła stąd trzaskając drzwiami.
-Co?! Ty, ty…
Dziedzic fortuny Malfoy’ów chwycił ją za szyję i uniósł do góry. (W skrócie zaczął dusić) 
-Jeśli przez ciebie ją stracę, to zabiję. Obiecuję co to.- zagroził
Tego cię tatuś uczył? Nie szanowania kobiet? Bycia damskim bokserem? Biedna Narcyza!
Poczym puścił ją i wyrzucił za drzwi. Ubrał się szubko i jak oparzony pobiegł do pokoju panny Riddle. Chciał otworzyć drzwi, lecz te były zamknięte. Zaczął więc krzyczeć jej imię. Nic zero reakcji. Po chwili obok niego pojawili się Snape, Jessica, Bella i Tom.
-Draco co tu się dzieje?- spytał Voldemort
nie chce mnie wpuścić do siebie.
-Dlaczego?- zdziwiła się Bellatrix
Smok zamilkł i nie wiedział co powiedzieć. Wywołało to złość Czarnego Pana. Podszedł do Ślizgona, chwyciła z szyję i przyparł do ściany. (Voldemort stał się kobietą? Plus jeśli ktoś nie chce wam czegoś powiedzieć, zaczynacie go dusić?) 
-Co zrobiłeś mojej córce Malfoy?- wysyczał wściekle
-Ja, nie…- ledwo wypowiadał słowa
-Mów!
-Tom puść go to ci powie. Przecież on nie jest w stanie wydobyć z siebie nawet jęku.- wtrącił Snape
Voldemort puścił go. Draco spadł na podłogę i zaczął kaszleć starając się zaczerpnąć oddech. Podbiegła do niego siostra i pomogła mu wstać.
-Mów.
-Nie wiem dokładnie co się stało, ale obudziło mnie trzaskanie drzwiami. Gdy się obudziłem obok mnie leżała Parkinson, która powiedział mi, że przed chwilą wybiegła stąd Hermiona. Wyrzuciłem ją i szybko przybiegłem tutaj.
-Co Parkinson robiła w twoim łóżku?!
-Nie wiem Panie. Gdy kładłem się spać to jej nie było.
-Łżesz!- oczy Riddle’a przybrały czerwony kolor (Czy jak sie denerwujecie  robią się wam czerwone oczy?!) 
-Ja. Panie. Nie
Nie zdążył nic więcej powiedzieć, bo Voldemort włamał się do jego umysłu. Szybko przechodził z wspomnienia do wspomnienia, aż w końcu znalazł to o które mu chodziło. Przerwał połączenie i spojrzał na Malfoy’a Juniora już przychylnym wzrokiem.
-Masz szczęście Draconie.
-Nigdy nie zdradzę twojej córki Panie. Kocham ją nad życie.
Tom uśmiechnął się i odszedł z Severusem i Bellą. Smok i Kira zaczęli się zastanawiać jak dostać się do pokoju Vipery.


~~~~~~~~~Perspektywa Hermiony~~~~~~~~~~~~~~

Wbiegłam z płaczem do mojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego Draco mi to zrobił. Chwilę później usłyszałam pukanie, a raczej walenie do drzwi.
-Hermiona! Hermi! Wpuść mnie! To nie tak, jak myślisz!
Nie mogłam znieść jego głosu więc wzięłam miotłę i wyleciałam przez okno. Wylądowałam w ogrodzie i skierowałam się do zamarzniętej fontanny. Przechodząc obok altany usłyszałam głos Mopsa i jakiejś nieznanej mi śmierciożerczyni.
-I co udało się
-Tak. Wybiegła z pokoju Dracusia z płaczem. Nie skapnęła się, że to była pułapka, by ich rozdzielić.
Załamałam się. Koniec z torebkami, idę walnąć głową w ścianę.
Obie zaczęły się śmiać. Zawrzała we mnie złość. „Jak ona śmiała. Ja jej dam. Już ona mnie popamięta.” W mojej głowie już zaczął rodzić się plan zemsty. Zawróciłam z ścieżki i skierowałam się z powrotem do domu. Przeszłam przez hol i weszłam po schodach, poczym ruszyłam do swojego pokoju. Już miałam wychodzić z za zakrętu, gdy doszły mnie odgłosy rozmowy.
-Co zrobiłeś mojej córce Malfoy?
-Ja, nie…
-Mów!
-Tom puść go to ci powie. Przecież on nie jest w stanie wydobyć z siebie nawet jęku.
Wyjrzałam na korytarz i prawie krzyknęłam z przerażenia. Tata trzymał Dracona za szyję i podnosił go do góry. Na prośbę Severusa puścił go.
-Mów.
-Nie wiem dokładnie co się stało, ale obudziło mnie trzaskanie drzwiami. Gdy się obudziłem obok mnie leżała Parkinson, która powiedział mi, że przed chwilą wybiegła stąd Hermiona. Wyrzuciłem ją i szybko przybiegłem tutaj.
-Co Parkinson robiła w twoim łóżku?!
-Nie wiem Panie. Gdy kładłem się spać to jej nie było.
-Łżesz!
-Ja. Panie. Nie.
Zapadła chwila ciszy. Już chciałam znowu wyjrzeć, gdy zaczęli z powrotem rozmawiać.
-Masz szczęście Draconie.
-Nigdy nie zdradzę twojej córki Panie. Kocham ją nad życie.
Zrobiło mi się cieplej na sercu przez co prawie nie zdążyłam się schować przed nadchodzącymi dorosłymi. W ostatniej chwili weszłam do pobliskiego pokoju, a gdy kroki ucichły wyszłam i wróciłam, na swoje miejsce. Dalej przyglądałam się rozwojowi wydarzeń.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-No i co teraz? Jak mam się dostać do jej pokoju?
-Nie wiem Draco, nie wiem.
-Musze jej wytłumaczyć. Nie mogę jej stracić Jess. Bez niej moje życie nie ma sensu.
Ile ty masz lat? 17? 
Panna Malfoy przytuliła brata i zaczęła go pocieszać
-Proszę, proszę co ja widzę. Malfoy’owie się przytulają.
Vipera postanowiła ujawnić w końcu swoją obecność. Malfoy Junior podniósł się z podłogi, podszedł do swojej ukochanej i zaczął ją przepraszać. Hermiona jako świetna aktorka spojrzała na niego wzrokiem pełnym złości. Po tym Ślizgon stracił nadzieję, że dziewczyna mu wybaczy. A po chwili przeżył szok. Hermiona pogłaskała go po policzku, a potem pocałowała.
-Spokojnie Smoku. Nie mam ci czego wybaczać, bo wiem, że nic złego nie zrobiłeś. Znam prawdę. Podsłuchałam rozmowę Mopsa z jakąś podwładną ojca.
-Co za pi***.- stwierdziła oburzona Jess
To ja tam dałam gwiazdki. Zgaduj zgadula, co powiedziała Jess!
-Spokojnie kochana. Mam już obmyślone plan zemsty.- Vi rozejrzała się po korytarzu, poczym z powrotem zwróciła się do przyjaciółki- Jess skocz po Serpa, Ginny i Blaise’a i przyjdźcie szybko do mojego pokoju.
Ślizgonka czym prędzej ruszyła po pozostałych, a Draco i Hermiona weszli do środka. Gdy tylko przekroczyli próg pokoju Smok przycisnął ją do ściany i zaczął namiętnie całować.
PORN ALERT!!!
-Kocham cię.- szeptał między pocałunkami
BEDĄ SIĘ SEKSIĆ?!
Wylądowali na fotelu. Hermiona siedziała na nim okrakiem, a on gładził pod bluzką jej plecy (Na przeproszenie małe bara- bara) W takiej pozycji zastali ich pozostali Ślizgoni. Ich wejście nie zostało nawet zauważone. Ruda jako jedyna odważna podeszła bliżej i zakaszlała, na znak, że ktoś jest w pokoju. Para oderwała się od siebie.
-Rany no. Musieliście nam przerwać?- spytała niezadowolona Vipera
-Nie, to tylko Ginny. My byśmy woleli oglądać pornola na żywo.
-Tak, bo chcemy poznać twój plan.- odparła Jessica
-Kira przedstawiła nam zarys sytuacji i chcemy wiedzieć co dalej.- dodał Snape Junior
-Chwila.
Hermi pochyliła się nad Draconem i pocałowała go, a następnie wstała i usiadła na łóżku. Gdy wszyscy rozsiedli się wygodnie panna Riddle wprowadziła ich w swój plan zemsty. Po omówieniu wszystkich szczegółów czwórka przyjaciół zostawiła parę zakochanych w spokoju Wychodząc z pokoju, z którego po chwili było słychać nieprzyzwoite dźwięki, rozglądali się uważnie by nie przyłapała ich Parkinson. Smok podszedł do łóżka i położył się obok leżącej dziewczyny. Zaklęciem zaryglował drzwi, przytulił Hermionę, a potem razem oddali się w objęcia Morfeusza. Obudzili się trzy godziny później. Pierwszy oczy otworzył Draco, poczym spojrzał na swoją ukochaną. Przez głowę przeszła mu myśl, że jest to najpiękniejsza dziewczyna na świecie. Odgarnął jej z twarzy kosmyk włosów i złożył na jej ustach delikatny pocałunek, zaledwie muśnięcie.
-Hyymm. Tak możesz mnie budzić codziennie.- wymruczała sennym głosem
-Z przyjemnością.
Pięć minut później podnieśli się z łóżka i ogarnęli się trochę. Następnie zeszli na kolację. Wchodząc do jadalni odetchnęli z ulgą, że nie ma tam Mopsa. Uśmiechnięci zajęli wolne miejsca naprzeciwko siebie i zaczęli konsumować posiłek.
-Widzę, że między wami wszystko już w porządku.- stwierdził Czarny Pan
-Tak tato. Wszystko w porządku tylko trzeba dać nauczkę Parkinson.
Błagam Hermiono, poskarżyłaś się tacie?
Nie Hermiona, Draco.
-Zaraz ją…
-Nie tato. To musimy załatwić między sobą. Mam już nawet plan, a oni- tu spojrzała na Jess, Ginny, Draco, Serpa i Blaise’a- mi w tym pomogą.
-Skoro tak, to ja nie będę się wtrącał. Macie wolną rękę.
-Dziękuję Panie.
Oni ze sobą rozmawiają tylko w czasie jedzenia i spotkań w salonie, a tak to udają, że się nie znają?
Reszta kolacji minęła wszystkim na wesołych rozmowach. Po spożyciu kolacji udali się na górę by wprowadzić plan w życie. Weszli na korytarz, na którym znajdował się pokój Parkinson i zaczęli przedstawienie.
-Jak mogłeś?! Ufałam ci! Myślałam, że się zmieniłeś! Ale nie! Ty nie potrafisz się zmienić!
-Hermiono kochanie. Daj się wytłumaczyć.
Pansy zaciekawiona odgłosami z zewnątrz uchyliła drzwi i wyjrzała na korytarz. Po tym co zauważyła na jej ustach pojawił się uśmiech. Ustawiła się w wygodnej pozycji i dalej przysłuchiwała się wymianie zdań. Nie zauważyła cynicznego uśmieszku na twarzach Ślizgonów, który zniknął równie szybko jak się pojawił. Stali oni w dwóch grupach: dziewczyny i chłopacy.
-Jesteś nic niewartym podnóżkiem mojego ojca!
-Przymknij się wstrętna szlamo!
Cóż zbytnio jej nie pocisnął, skoro pochodzi z czystokriwstej rodziny.
Po tym stwierdzeniu panna Riddle spoliczkowała Malfoy’a, a potem odwróciła się i ruszyła w stronę swojego pokoju.
Kolejna mugolska zagrywka. 
-Jesteś podły Draco.- dodała Kira i wraz z Ginny pobiegły za przyjaciółką
-dzi*ka.- mruknął Smok  (ja tam dałam gwiazdkę) 
-Spokojnie brachu. My jesteśmy z tobą.- pocieszył go Serp
-Nie przejmuj się nią. Parkinson jest chętna.- dodał Blaise z chytrym uśmieszkiem
-Racja. Wpadnę do niej później. Chodźmy teraz do mnie.
Chwilę później byli już w pokoju Smoka. W tym samym czasie Parkinson skakała z radości. (Serio nie domyśliła sie, że jeśli akcja dzieje się pod jej pokojem, a na dodatek oni potwornie wrzeszczą to coś musi być nie tak?) O 23.00 do drzwi jej pokoju ktoś zapukał, a potem do środka wszedł Draco.
-Chciałeś coś Dracusiu?
-Tak.
Mówiąc to podszedł do niej i pocałował ją.
-A co z córką Pana?- spytała podchwytliwie udając szacunek do niej.
Skoro my wiemy że ona udaje, aŁtorka to wie i nawet Draco to wie, to na co to?

-Nie chcę słyszeć o tej szlamie.
-Mogę coś dla ciebie zrobić?
Na twarzy Smoka pojawił się chytry uśmieszek.
-Oj możesz, możesz.
Na jego życzenie Pansy zaczęła robić striptiz. Rozbierając się nie zauważyła stojącej w drzwiach Hermiona z kamerą i Jessicy z aparatem.
-Pokazałabyś się tak komuś innemu?
-Nie Dracusiu. Moje ciało należy tylko do ciebie.
Chciała już do niego podejść, gdy od drzwi doszły ją odgłosy braw.
-Brawo. Brawo. Brawo.- mówiła sarkastycznie Vipera
Parkinson szybko zasłoniła się rękoma i spojrzała z chęcią mordu na Hermionę i Jessice, która weszła zaraz po pannie Riddle.
-Co wy tu robicie!!- krzyknęła
Czy ktoś tu zna przysłowie " nie rób nikomu co tobie nie miłe" ? Nie? Szkoda.
Dziewczyny jakby nie słysząc jej zaczęły przeglądać zdjęcia, które miała w ręku Kira. Przeglądając jej śmiały się w najlepsze, a potem podały je Malfoy’owi, który również się roześmiał. Jak tylko się uspokoił podał zdjęcia zszokowanej ( i w skąpym stroju ) tą sytuacja Pansy. Gdy tylko zobaczyła te zdjęcia jej twarz przybrała kolor dojrzałej wiśni. W porywie złości porwała je.
-Spokojnie Pansy. Mamy kopie i film.- zapewniła ją Hermiona przytulając się do Smoka
-Czemu wy razem>- spytała zszokowana
-Parkinson. Chyba nie myślałaś, że taka szopka zdoła nas rozdzielić?- stwierdził Draco
-Ja…No…To znaczy…
-Matko, nie wysilaj się Mopsie.- rzekła złośliwie Hermiona
-Jaka ty głupia jesteś Parkinson.
-No to czas na małą zemstę, prawda Smoku?- spojrzała krytycznie na młodą śmierciożerczynię- Chyba nie myślałaś, że ujdzie ci to na sucho? O nie moja droga. Kara cię nie ominie- cała jej wypowiedź przesiąkała jadem
Wystraszona Ślizgonka patrzyła na córkę Czarnego Pana z jawnym przerażeniem. Nie wiedziała co ją czeka.
-Masz dwie możliwości: pierwsza- rozdajemy zdjęcia i kopie filmu wszystkim śmierciożercom, druga- spełniasz jeden nasz rozkaz. Zastanów się dobrze, bo możesz wybrać tylko jedno, bez możliwości zmiany decyzji.
Twoja łaskwość Hermiono nie zna granic.
-Odpowiedzi spodziewam się jutro.- dodała Vipera zamykając za sobą drzwi
Pansy upadła na ziemię i zaczęła płakać. W tym samym czasie Draco odprowadził swoją dziewczynę do jej pokoju, pocałował na pożegnanie i poszedł do siebie. Następnego ranka była wigilia. Hermiona cała podekscytowana szybko zeszła na dół, gdzie czekały na nią dziewczyny.
-To co, do roboty.- rzekła wesoło wchodząc do salonu
W trzy zabrały się za przystrajanie choinki, która poprzedniego dnia do domu sprowadzili Tom, Severus i Lucjusz. Puściły sobie piosenki typu „Last Christmas”, przywołały ze strychu ozdoby i zabrały się do pracy. Godzinę później przyłączyli się do nich chłopacy. Gdy po kolejnej godzinie skończyli przystrajanie Hermiona wezwała skrzata i kazała mu przynieść mu 6 kubków gorącej czekolady. Po tym, jak ciepłe napoje znalazły się w ich rękach rozsiedli się wygodnie przy kominku i zaczęli opowiadać sobie kawały śmiejąc się w najlepsze. Spędzili tak kolejne trzy godziny. (Jak zawsze aŁtorka dokładnie podaje nam czas)  Nie zauważyli, jak w drzwiach pojawili się państwo Riddle.
-Jaka ona jest teraz szczęśliwa.- stwierdziła Kathrin
-Masz rację kochanie, ale nie tylko ona, cała szóstka jest szczęśliwa…i zakochana.- dodał Voldemort
-Cieszę się Tom. Cieszę się, że cała rodzina jest w komplecie.
-Tak. To prawdziwe szczęście.- mówiąc to przytulił żonę i pocałował ją w policzek, a potem niezauważalnie wyszli z pokoju
Gdy znudziło się im siedzenie w fotelach Ginny wpadła na genialny pomysł i w ten oto sposób po obiedzie szóstka Ślizgonów i ich rodzice-z wyjątkiem rodziców Blaise’a, którzy byli na misji i mieli wrócić na kolację-znajdowali się w ogrodzie. Wszyscy przygotowywali się do walki na śnieżki. Tak więc w pierwszej drużynie byli: Hermiona, Jessica, Narcyza, Bella, Draco, Tom i Severus, a w drugiej: Kathrin, Lily, Ginny, Serp, Blaise, Lucjusz i Rudolf. Obie drużyny zbudowały ze śniegu bazy i na znak pani Snape zaczęła się największa i zapewne pierwsza bitwa na śnieżki w historii Riddle Manor. Na początku rzucali w kogo popadnie, a później Draco i Hermi-Blasie i Ginny, Serp-Jess, Kathrin-Tom, Lily-Severus, Narcyza-Lucjiusz oraz Bella-Rudolf. Tak więc teraz niektórzy znajdowali się w dość dwuznacznych pozycjach. Kathrin siedziała na mężu okrakiem, Serp leżał na Jess, Narcyza stała z jednej strony drzewa, a Lucjusz z drugiej i oboje trzymali się za ręce, by uniemożliwić drugiemu rzut śnieżką. Rudolf trzymał Bellę, ma barana, a ta myła mu twarz śniegiem. Temu wszystkiemu przyglądały się ze śmiechem trzy pary, które ogłosiły zawieszenie broni. Stali przytuleni do siebie i obserwowali rozwój wypadków. Po dwóch godzinach od rozpoczęcia zabawy Hermiona ogłosiła remis (Widać kto tu rządzi) i wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, by przygotować się do uroczystej kolacji. Przebrani w uroczyste stroje państwo Riddle wraz z córką zeszli na dół. Gdy weszli do sali wszyscy śmierciożercy wstali i ukłonili się im. kolacja minęła w miłej atmosferze, a po niej nadeszło składanie życzeń. Każdy życzył sobie nawzajem wesoły świąt. Jako ostatnia do Hermiona podeszła Pansy.
-To co, zastanowiłaś się?
-Tak. Wybrałam zadanie.
Nie spodziewałam sie Pansy. Jesteś niezwykle odważna.
-Wyśmienicie. Spodziewaj się go po świętach, jak wrócimy do szkoły. A teraz żegnaj.
-Do widzenia Pani i wesołych świąt.
Mopsica ukłoniła się i odeszła do swoich rodziców. 15 minut później w posiadłości zostali tylko jej właściciele. Rozsiedli się oni wygodnie w salonie przy kominku i cieszyli się z wspólnie spędzonych chwil.

Przepraszamy za spóźnienie i zapraszamy za tydzień. Ewentualnie 2.