niedziela, 25 stycznia 2015

Kolejny blogasek o Hermionie Riddle II

Roździał IV- „Teraz mi wierzysz?”. Nie, hehehe.

Hej!

Sorki, że tak długo nie pisałam ale miałam lenia. (Może średnio pisze, ale cenią ją za szczerość)  Teraz napiszę długą notkę bo w głowie mam pełno pomysłów (O tak! Pomysły aŁtorki to, to co najbardziej kocham w blogaskach <3). Dlatego dzisiejsze opowqiadanie będzie takie nie ogólne, tylko takie bardziej szczegółowe. Wiecie, będą opisy jak się ubiera, ile czasu myje zęby i oczywiście kiedy sika. Bo chcę już zacząć tzw. dział Hermiona i Draco po ślubie”, a uwirzcie mi będzie się działo ;D
- Jestem gotowa na całkowitą masakrę - powiedziała Fenikso, zakładając na głowę hełm i szybko zmierzając w stronę bunkru. 
To już ślub? Mieli oni chociaż pierwszą randkę? Przedstawili się swoim rodzicom? No tak, zapomniałam.
Wielkie dzięki za komentarze… Liczę na kolejne ^_^

_________

KRÓTKIE PRZYPOMNIENIE

Gdy Hermiona razem z Ronem i Harrym była na błoniach zamku, powiedziała im prawdę. Na co jej tzw. „przyjaciele” urwali z nią kontakt, czyli inaczej napisać odsuneli się od niej. Hermiona była załamana. Gdy tak siedziała, dołączył do niej Draco Malfoy. Wyznał jej miłość a ona mu. Po chwili zaczęli się namiętnie całować. Bądź co bądź, razem z Meo dziękujemy za streszczenie poprzedniego rozdziału, nasi czytelnicy przynajmniej przypominają sobie co było w poprzednim odcinku.



…Po tym ich usta były coraz bliżej, bliżej aż w końcu zaczęli się całować. Najpierw powoli a następnie coraz szybciej…
A potem jakoś tak wylądowali w łóżku.



Całowali się kilka a może kilkanaście minut. (Synchronizacja zegarków!) W pewnym momencie Hermiona odepchnęła Mafoya i powiedziała – Już starczy. Dość. Zadławiłam się twoją śliną i jedzie ci z buzi. Muszę siku.

Na co Draco nic nie odpowiedział. Lecz zapytał Hermionę czy nie odprowadzić jej do zamku bo już jest późno. Hermiona powiedziała, że „tak” poszli do zamku (Nie no, spoczko. Fajnie wiedzieć). Wracając o niczym nie rozmawiali, tylko gdy weszli do zamku Draco powedział- Jutro po uczcie, na stacji Hogsmeade spotkajmy się po czym wrócimy do domu.- Po czym pocałował ją w policzek i odszedł. Hermiona stała przez chwilkę po czym udała się do dormitorium dziewczyn gdzie nie było nikogo. Jak się domyślała zaraz powinna zacząć się Pożegnalna Uczta. Spojrzała na zegarek i miała racje. To co miała w ręce czyli spodnie żuciła (AŁAAA!) byle gdzie i pobiegła do Wielkiej Sali w samych majtkach. A nawet bez nich.

Gdy weszła zrbiło się jej żal, że już nigdy tu nie powróci, tyle przygód tu przeżyła z Harry’m (Ach ten apostrof <3), Ronem i Ginny (No, w cholerę przygód z Ginny)  No właśnie ONI. Teraz gdy straciła z nimi kontakt czuła się odrzucona, cieszyła się że już nigdy nie zobaczy tego miejsca, miejsca w którym dowedziała się prawdy o sobie. Z kąd pochodzi (To boli :<). Gdy się ocknęła z zamyślenia siadła na byle jakim miejscu byle jak najdalej od nich. Uczta ciągnęła się niezmiernie długo. Gdy tylko się skończyła Herrmiona od razu poszła do dormitorium gdzie spakowała się, umyła i położyła się do łóżka (a co z siku?). Nie czekała na swoje lokatorki.

_

NASTĘPNY DZIEŃ

Hermiona obudziła się bardzo wcześnie. Ale jak się spowdziewa jej lokatorki już nie spały. Od pewnego czasu gdy się pokłóciły nie odzywały się do siebie Hermionie to było na rękę. Bo teraz nie chciała z nikim rozmawiać, no chyba że z Draco. Gdy ubrała się, umyła wzięła swoje walizki i żuciła (O borze, dlaczego!?) ostatnie miejsce na to miejsce (A Fenikso jeszcze szczelniej zabarykadowała się w bunkrze, bo na zewnątrz usłyszała bombardowanie jej domu przez aŁtorkę. Czy ty też rzucasz żucasz ostatnie miejsce na to miejsce?. Po czym wraz z nauczycielami teleportowała się na stacje w Hogsmeade (A to historia, w Hogwarcie można się teleportować!). Gdy już tam była od razu zauważyła Dracona, podszedł do niej wziął od niej walizkę i ruszyli w stronę tam gdzie wcześniej stał (Ach ten jeden przecinek postawiony lekką ręka, co z tego że przydałoby się jeszcze kilka). Gdy dotarli na to miejsce były tam dwie dodatkowe postacie: w maskach, czarnych pelerynach, jak się Hermiona domyśliła byli to śmierciożercy (Za to w tym zdaniu nadrabiamy przecinkami <3). Śmierciożercy w Hogsmeade? Normalka. W pewnego chwili, w pewnego minucie jeden z nich tej bardzej wyższy powedział- Witam panno Riddle. Proszę się mnie złapać za ramię.- Jak powiedział tak też zrobiła. W pewnej chwili poczuła szarpnięcie w okolicy pępka i po chwili była przed starym dworem.
A co wtedy robił ten bardziej niższy?

- No, co tak stoisz, ruszaj się.- Powedział ten drugi, bardziej grubszy i niższy (Co za cham i gbur!). Po tych słowa weszła do dworku. Jej oczom ukazywały się obskurne, ciemne, a zarazem eleganckie pomieszczenia (To w końcu obskurne czy eleganckie?). W pewnej chwili, któryś z tych śmierciożerców wepchał ją do pomieszczenia, który przypominał salon. Był tam kominek, półka z książkami i różne rzeczy które są w salonie. No wiecie, sedes, kuchenka, piekarnik, frytkownica, szczoteczka do zębów i jakiś taboret.

Gdy tak stała zauważyła, że jeden fotel, gdyż jak widać wśród "rzeczy które są w salonie" jest również fotel, jest odwrócony w stronę kominka a na nim ktoś siedzi. W pewnym momencie postać wstała i podeszła to Hermiony. Tak, to był ojciec Hermiony (O kurde! Tego się nie spodziewałam. Naprawdę). Nie przypominał żadnego notmalnego człoweka. Był wysoki, blady a twarz… Jego twarz przypominała twarz węża (Co spodziewała się przystojnego, dobrze zbudowanego, wysokiego, opalonego bruneta?) (?- przyp. autorki nie wiedziałam jak to określić). Nie miał włosów, jego nos – jeśli to można nazwać nosem to były dwie szparki, a oczy były przepelnione pełnią nienawiści, mordu i radości… Hmm… Tak to był Lord Voldemort. Nie to był tylko Kazik Malinowski, on tu tylko sprząta. Po chwili powiedział:

-Witaj Hermiono Riddle. Jak widzisz jestem twoim ojcem. Jakże się cieszę, że Cię widzę. Jesteś tak podobna do Kasandry i do mnie.

Hermiona dopiero teraz poczuła, że niewierzy (O borze, cierpię!) mu ( przyp. autorki w pierwszym roździale (AŁA!) było napisane, że Hermiona w to wierzy, ale teraz znowu poczuła… strach, nienawiść i może chęć… hmm… mordu?). Nie przywitała się tylko od razu zaczęła rozmowę „na ty”.

- Nie wierzę Ci.- Powiedziała przez zaciśnięte zęby.
To już wiemy od aŁtorki. Zaskocz nas. 
- Oj, a już mi się zdawało. Lecz jeśli nie wierzysz to zabytaj ich…- Wskazał na państwa Granger’ów, przestraszonych…
To oni też tam są?
-To, to prawda?- Zapytała Hermiona, i czuła, że nie może powstrzymać łez.

-Tak, to prawda sądziliśmy, że uwierzysz nam po tym jak dostałaś list.- Powedział pan Granger.

- No teraz mi powinnaś uwierzyć.-Zaczął Voldemort. Po chwili dodał- Spełniliśce moje zadanie, teraz nie jesteście mi potrzebni.-Powiedział.- AVADA KEDAVRA!- Rozbłysło zielone światło i państwo Granger leżeli martwo na podłodze.
Zawsze mogli leżeć żywo. 
-Nienawidzę Cię! Dlaczego ich zabiłeś! Co ci zrobili?- Pytała wrzaskiem Hermiona.

- Mam swoje powody. A teraz proszę aby w tym pokoju zostali tylko Draco Malfoy, Hermiona razem ze mną.- Oznajmił Voldemort.
To dobrze, że pozwolił sobie zostać w pokoju.

Po tych słowach wszyscy wyszsli a zostały tylko wyznaczone osoby…
Przecinki poszły sobie zaraz po śmierci państwa Granger.
C.D.N

Roździał V – „Wszyscy śmierciożercy łącznie z Voldemortem i Lucjuszem Malfoyem zaczęli klaskać.”
Ona wiedziała, że to będzie modne zanim się takie stało. 
A co z kierowcą autobusu?
Witam.

Muszę się przyznać, że zwlekalam z napisaniem tej notki. Krótko pisząc miałam lenia (Znowu? Powtarzasz się) Ale teraz będzie dłuuga notka. Myślę, że za długa. A treść jej jest strasznie głupia. Hym… To biorę się za pisanie.
AŁtorka ostrzega o głupiej treści? Już się nie mogę doczekać!

Chciałam napisać, że przed pisaniem przemyślałam co nieco. Pisząc w narracji 3 osobowej mam mnóstwo pomysłów a wcielajc się w postacie mogę lepiej wyrazić ich emocje i tego typu rzeczy.
Czekam na opisy sikania <3
___

KRÓTKIE PRZYPOMNIENIE:

Hermiona wraz z Draco ukończyli szkołę Magi i Czarodziejswa-Hogwart. Hermiona będąc w domu swojego ojca była świadkiem zabicia państwa Granger’ów. Następnie Lord Voldemort rozkazał, aby został Draco i Hermiona. Po czym wszyscy wyszli.

(Wiem, krótkie przypomnienie. Ale czy takie niepowinno być?) Nie, hehehehe.



… … Po tych słowach wszyscy wyszli wyszli a zostały tylko wyznaczone osoby… .

-Siadajcie- powiedział Voldemort. Po czym jednym machnięciem rurzdżki (Fenikso, mam zawał! Tylu błędów w jednym wyrazie jeszcze nie widziałam. Powiedzcie, że to tak specjalnie. Proszę!) przysunął fotele.Gdy siedli zaczął swój monolog- Z tego co mi wiadomo, w tym roku skończyliście Hogwart i jesteście pełnioletni. A moją wolą i wolą rodziców Dracona jest abyście wzięli ślub. O czym już na pewno wicie (A może jednak Jarosławiec? Hehehehe)(przyp. autorki o tym było w II roździale). Więc jutro odbędą się uroczyste zaręczyny, a pojutrze będziecie już małrzeństwem (Właśnie tutaj rozwaliło mi cały bunkier. A ja właśnie umieram Z góry mówię nie próbujcie wywinąć jakiegoś numeru bo to się źle skończy. Więc ostrzegam.- Gdy to powedział dzrwi otworzyły się a to był znak, żeby już wyszli. Szkoda tylko, że nikt o tym nie wiedział, więc wszyscy dalej siedzieli na swoich miejscach. Nikt też nie poszedł na siusiu.

Hermiona nie była tym ździwiona (AŁA!). Idąc do swojego pokoju czuła szczęście, radość a zarazem strach, ból. Nie wiedziała dlaczego. Kochała Dracona i wiedziała, że wkrótce będzie się musiała się z nim ożenić. Draco będzie jej prał, sprzątał i gotował, a ona go będzie przyprowadzać na ważne spotkania i z dumą przedstawiać jako swoją żonę. Szczęście i radość czuła być może dlatego, że wkrótce zwiąże się z kimś kogo pokochała całym sercem. Tak kochała Dracona, ponieważ gdy dowiedziała się kto jest jej ojcem, codziennie łykała mnóstwo tabletek na uspokojenie, które zrobiły z jej mózgu papkę. Żal oraz ból tak, tu było dużo powodów. W głowie pojawiały się pytania dotyczące żalu i bólu. Bała się, czy Draco będzie dla niej dobrym mężem żoną, czy nie będzie jej bił, znęcał się nad nią i zadawać jej ból i sprawiać, że będzie czuła żal. (Spokojnie każda kobieta zadaje sobie takie pytania przed ślubem)  A ostatnie pytanie pojawiało się najczęściej „Czy ją nie zdradzi?. Tak, tego obawiała się najbarzdziej. Nie to nie możliwe. Przeciesz w Hogwarcie wyznał jej miłość. A może okłamał ją? Co teraz znaczą słowa, dwa proste słowa „Kocham Cię”? No właśnie. Teraz te słowa nie znaczą nic. Puste słowa. A jednak czuła w głębi serca, że ją kocha. Wracając do rzeczyswistości gdy doszła do swohego pokoju wyjęła z torby pamiętnik, położyła się na łóżku i zapisała w nim, uwaga, szok, słowa:



Drogi pamiętniczku!

Wiem, że dawno nie pisałam ale nie było co. Teraz sytuacja się zmieniła. Nie wiem, czy tu już pisałam, no tak, dawno nie pisałam, pewnie już coś tutaj o tym wspomniałam ale tak naprawdę jestem córką najokrutniejszego czarownika na świecie i jego dom opuściły nawet przecinki, chociaż jeden taki się tu przybłąkał. Nie nazywam się Hermiona Grenger, lecz Hermiona Riddle. Na począku nie było mi łatwo. Straciłam przyjaciół. Teraz moja sytuacja uległa bardzo dużej zmianie. Jutro w posiadłości mojego ojca odbędą się zaręczyny. Moje i Dracona Malfoya. Kocham go. Tak, kocham. Wybaczyłam mu te wszystkie „szlamy”, które mówił pod moim nazwiskiem w Hogwarcie.

Gdy pomyślę o tym, że pojutrze nie będzie już Hermiony (Jane) Riddle, a będzie Hermiona (Jane) Malfoy, robi mi się jakoś błogo na sercu. Myśląc o tym czuję się szczęśliwa. W końcu ooba, którą kocham będzie ze mną żyła pod jednym dachem. Lecz zawsze jest jakieś „ale” w moim przypadku to „ale” brzmi, czy słowa „Kocham Cię Hermiono…”, są prawdziwe. Najbardziej boję się prawdy. A co jeśli to nie prawda? Jeśli to nieprawda to jestem naiwną Hermioną Riddle.

Przeczytała to ze dwa razy po czym zasnęła, z pamiętnikiem na kolanach.

Tym samym czasem, w pokoju na końcu korytarzu siedział Draco Malfoy. Siedział, przy biurku i pisał w pamiętniku. Tak, dobrze przeczytaliście. Draco Malfoy ma pamiętnik w którym pisze: wiersze, wspomnienia, słowa



Pamiętniku, taa jasne…

Tak jakm kiedyś pisałem mam ożenić się z Hermioną Riddle, córką mojego pana. Jutro odbędą się zaręczyny na których poproszę Mionę o rękę. Wiem, że to zabrzmi bardzo głupio ale kocham ją. Tak KOCHAM. Chcę z nią spełnić resztę życia. Lecz boję się, że ta miłość jest jednostronna. W Hogwarcie wyznałem jej miłość. Ona… potwierdzila ją. Boję się, że mnie okłamała. Boję się również tego, że nie wybaczy mi tych wszystkich „szlam” pod jej nazwiskiem. Naprawdę żałuję tego. Gdy jednk okaże się prawdą to, że i ons daży mnie takim samym uczuciem będę najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem.

Czyżby chytry plan aŁtorki zakładał, że Draco przeczyta pamiętnik Hermiony?

Gdy to napisał podszedł do swojego barku wzię butelkę Ognistej Wihisky. Fakt, że było jej tam „jak kot napłakał” ale dla tych którzy nie przyzwyczaili się do tego trunku byłoby to zbyt silne. Gdy wypił wszystko poszedł do łazienki, zwrócił zawartość, umył się i poszedł spać… I znowu nikt nie sikał :<



NASTĘPNEGO DNIA



Hermiona obudziła się w bardzo dobrym nastroju. Ubrała się w czarne rurki i bluzkę z krótkim rękawkiem. Umalowała twarz, a włosy rozczesała. Niestety, nie wysikała się. Zeszła na dół na śniadanie. Jak się spodziewiała w jadalni było bardzo gustwoni wszystko przygotowanie. Gdy weszła wszyscy już jedli. Wszyscy tylko nie przecinki, bo ich nikt nie zaprosił. W pewnej chwili gdy spożywała swoje śniadanie Draco wstał pociągnę Hermionę na środek sali. Klęgną przed nią i powiedział:
Ł po nosówkach też nie znalazły się na liście gości.

-Hermiono Riddle, czy chcesz zostać moją żoną?

Hermionę zamurowało. Wiedziała, że dzisiaj zostanie zadane to pytanie ale, żeby tak szybko i to zrana, nie mogło być zwieczora? Popatrzyła na Dracona. Po jego twarzy możnabyło rozpoznać to, że naprawdę mu na tym zależy. A z oczu możnaby było odczytać jedno, no może dwa słowa „Kocham Cię”. Hermionie trzęsły się nogi, miała je jak z waty. Rozejrzała się po jadalni. Widziała srogi wzrok swojego ojca, i rodziców Malfoy’ów ale i również ciekawe spojrzenia ze strony śmierciożerców. Całe ciało Hermiony mówiło tak. Nie pozostało nic innego jak odpowiedzieć „Tak”.

-Tak Nie, spierniczaj.-Powiedziała Hermiona, po czym Draco włożył jej na palec pierścionek, wstał. Zbliżył się do Hermiony. Wiedziała co teraz będzie. Pragnęła tego. Tak, bardzo tego pragnęła. Draco również. I stało się zaczęli się całować. rozbierać.

Wszyscy śmierciożercy łącznie z Voldmortem i Lucjuszem Malfoy’em zaczęli klaskać. Tylko Narcyza Malfoy płakała. Nie były to łzy smutku. Były to łzy radości, wzruszenia…
A ja się pytam, co z kierowcą autobusu?!


I jak podoba się?
Nie. Hehehe.
Sorki, że przerywam w takim momencie ale muszę kończyć no i lubię trzymać w niepewności.

Teraz możecie krytykować ile wlezie.
Dopiero? 
Roździał (AŁA!) VI- Przedślubne zakupy na Pokątnej.
Hejo.

Na samym początku chciałam podziękować za takie komentarze. Jest mi naprawdę miło gdy je czytam. Bardzo dziękuje zbuntowanej, że jesteś Stałą Czytelniczką Mojego Bloga. Jeśli masz bloga z miłą chęcią na niego wejdę.

Notkę dedykuję wszystkim, którzy „na serio”, czytają mojego bloga.

Zapraszam, na mojego drugiego bloga, który opowiada o Lily Evans i James’ie Potter’ze. Czy będą razem? Czy w moim opowiadaniu Voldemort ich nie zabije? Chcecie się przekonać?

To wchodźcie na mojego bloga: czyvoldemortzabijelilyijamesa.blogspot.com 



Ps. Teraz piszę kilka notek bo w tygodniu raczej notek nie będzie. Ustawie tak aby się same opublikowały ;D

____

KRÓTKIE PRZYPOMNIENIE

Hermiona jest już u swojego ojca w posiadłości. Dowiedziała się, że pojutrze ma ślub z Draco Malfoyem. Jest z tego bardzo szczęśliwa a zarazem boi się, czy miłość, którą wyznał w Hogwarcie jest prawdziwa. Draco również jest bardzo zaqdowolony. Lecz obawia się jednego czy Hermiona wyznjąc mu miłość była szczera.

(Mało przypominające streszczenie, ale szczegóły –> poprzednia notka.)



… Były to łzy radości, wzruszenia.

W pewnej chwili przestali się tak… namiętnie całować rozbierać. Po czym Narcyza Malfoy powedziała.-No, skoro jutro będziesz Hermioną Malfoy trzeba Ci kupić suknię ślubną. Więc jeśli Pan pozwoli (tu popatrzyła na Voldemorta) ja z Hermioną wybierzemy się na ulicę Pokątną po suknię.
Przecież panny młode nie zastanawiają się miesiącami nad wyborem sukni ślubnej.
- Dobrze zgadzaqm się. Ale to nie może być byle jaka suknia. Moja córka nie może wygląć jak jakaś fleja. Więc teraz Hermiono idź się ubierz, bo zaraz wychodzicie. Nie zapomnij się wysikać.

Hermiona bez żadnego oporu poszła po rzeczy, aby je ubrać. Gdy zeszła na dół czekała na nią już Narcyza.

-O, już gotowa. To wychodzimy. Teleportujemy się przed domem.

Jak też powedziała tak, też zrobiły. Gdy już były na Pokątnej od razu skierowały się do Madame Maldkin (Inaczej się pisze, ale jak? Tego nie wiem. Nie chce mi się sprawdzić w interenecie).

-Dzień dobry- powiedziały.

-O witam Panią Narcyzę i Panią Hermionę. W czymś pomuc (Borze iglasty, dlaczego?)?- Zapytała.

-Tak. Mogłaby Pani pokazać nam suknie ślubne.- spytała Narcyza.

-Ależ, oczywiście. Proszę za mną.- Odpowiedziała po czym machnęła rękom aby za nią poszły. Gdy już były na miejscu ujżały (Za co?!) ogromną sale z mnóstwem sukien.

-Wybaczą Panie, ale musze wrócić do kasy. Jeśli Panie coś znajdą prosze przyjść do mnie. Jeśli będą potrzebować Panie pomocy proszę mnie zawołać.-Gdy to powedziała zniknęła bez śladu.
Czy aŁtorka kiedykolwiek widziała, choćby na filmie, jak wygląda wybieranie sukni ślubnej?
-Więc, wybieraj.-Powiedziała z uśmiechem na ustach Narcyza.

-Och, a nie mogła by mi Pani w tym pomóc?- Spytała Hermiona.
- Nie.
-Och, proszę nie mów do mnie Narcyza tylko mamo.
Ale ona zwróciła się do ciebie per pani, nie Narcyzo O.o
-No, dobrze. Pomogłabyś mi wybrać mamo?

-Ależ, z czystą przyjemnością, jak moja krew. He he he.

Po tych słowach zaczęły szukać. Szukały być może ze 2 godziny.

-To może ta?-Spytała już zmęczona Narcyza.

-Och, tak masz rację jest prześliczna.- Odpowiedziała zadowolona Hermiona.

Gdy poszły do kasy Madame Malkin powedziała:-Mają Panie bardzo dobry gust. Jest to najdroższa suknia jaką można u nas dostać.
I tak sobie z nią paradują. Zaraz zapakuje im ją do reklamówki. 
Po czym Hermiona dała jej pieniądze. Następnie, gdy wyszły Narcyza zapytała. -Może dasz się skucić na kawę bądź lody?- Z nadzieję w głosie.

-Tak.

Po czym udały się do przytulnej restauracji. Zamówiły po kaawie, następnie Narcyza zaczęła rozmowę.

- Nie wiem czy wiesz ale jestem bardzo zadowolona, że mój syn będzie mieć taką żonę jak ty.

-Ja jestem, bardzo szczęśliwa że będę mieć takiego męża jak Draco. Lecz boję się.

-A czego?

-Bo widzisz, boję się tego że Draco mnie naprawdę nie kocha oraz, że będzie mnie maltretować.

- Ależ co ty wygadujesz. Gdybyś widziała wczoraj mojego syna, nie miala byś w głowie takich okropnych myśli. On się z tego strasznie cieszy, że będziesz jego żoną.

-Naprawdę?-Spytała Hermiona.

-Tak, ale teraz chodź bo Twój ojciec będzie się martwił i denerwował przez co zamorduje mi męża.

Po tych słowach zostawiły na stoliku wyliczone pieniądze i teleportowały się przed dom Voldemorta.

Gdy weszły do domu Narcyza gdzieś się ulotniła, jak przecinki w tym opku, a Hermiona szła do swojego pokoju zanieść suknię i zapisać wszystko w pamiętniku. Gdy tak szła korytarzem ktoś zasłonił jej oczy.

-Kto to?-Powedziała, a raczej spytała Hermiona.

-A jak myślisz kto?- Spytał Draco.

-Hm… Niech zgadnę… mój przyszły mąż? Draco Malfoy?- Spytała już bez cienia wątpliwości.

-Z kąd wiedziałaś? (No nie wiem, tak z dupy) - Ściągną jej ręce z oczy i dał jej buziaka na powitanie. Po chwili dodał.-Jak tam zakupy wraz z moją matką na Pokątnej? Hm? Jak wygląda ta suknia, którą jutro będę ściągać z Twojego pięknego ciała? – Spytał.

- A, było bardzo miło. A sukni nie pokażę, bo nie.- Za sam koniec pokazała mu język i weszła do sypialni zatrzaskując drzwi.

-Oj, tak… jutro przygotuj się. Serio, umyj chociaż włosy - Powiedział Draco.

___

I jak się podoba?

Wiem, taka nie za bardzo. Krótka… Ale w następnej co będzie. O ho! Nie prawda, z przykrością informujemy , że aŁtorka porzuciła bloga. Pozostaje nam tylko zaprosić was na następna analizę... już za tydzień! Lub dwa!
Buziaki :*

niedziela, 11 stycznia 2015

Kolejny blogasek o Hermionie Riddle I

Witamy po dość długiej przerwie. Przepraszamy, jak zawsze :< i zapraszamy do lektury. Wracamy, miejmy nadzieję, że już na dobre.

UWAGA! TYLKO DLA LUDZI O MOCNYCH NERWACH!
Roździał I – „Początek śmierci słownika




Witam Wszystkich, na kolejnym blogu o Hermionie i Draco. Mam nadzieję, że moje opowiadanie się Wam spodoba.

O rany boskie!

*___*



Ta historia zaczyna się pod koniec 7 klasy w Hogwarcie.



Tydzień przed zakończeniem roku szkolnego w Pokoju Wspólnym siedziała dziewczyna. Miała ona burzę brązowych włosów i brązowe oczy (Córka Hagrida?) Pewnie domyślacie się kto to był. Tak to była Hermiona Granger (Przegrałam życie) Właśnie siedziała i myślała nad słowami, które niedawno powiedział jej Draco Malfoy „Nie jesteś kimś za kogo się uważasz… ”.

W pewnym momencie w oknie ukazały się dwie sowy, które wyrwały ją z zamyślenia. Wstała, wpuściła je, odczepiła od jednej i od drugiej list po czym oby dwie wyfrunęły.
Oby te dwie biedne sowy odfrunęły z tego blogaska jak najszybciej...

Hermiona była bardzo ździwiona bo nikt oprócz jej rodziców nie pisał do niej…
No też bym była ździwiona.
Pierwszy list był od jej rodziców (co za niespodzianka!). Otworzyła go z drżącymi rękami (uwaga zaraz coś się wydarzy, wstrzymajcie oddech), po czym przeczytała :



Droga Hermiono!



 Nadszedł czas abyśmy Ci musieli coś wystłumaczyć.  Przepraszamy, że nie powiedzieliśmy Ci o tym wcześniej, ale nie było takiej potrzeby. Więc wiedz Hermiono, jesteś adoptowana, że nie jesteśmy Twoimi biologicznymi rodzicami. Twoja matka oddała Cię gdy byłaś bardzo mała. (O kurczaczek, zgadłam) Nazywała się Kasandra Black. Mówiła nam, że Twój ojciec chce się Ciebie pozbyć i jej. Uwiesz (O borze! Moje oczy!)  nam, że gdy Cię nam oddawała widzieliśmy w jej zachowaniu strach, a w oczach miała szatana. Obiecaliśmy jej, że powiemy Ci o tym jak będziesz kończyć 7 rok w Hogwarcie. Uwierz nam, że pokochaliśmy Cię całym naszym sercem i dla nas zawsze będziesz naszą kochaną Hermioną Granger. A tak apropo Twojego ojca to nazywał się – Tom Riddle.

Przepraszamy Cię za to, że nie powiedzieliśmy Ci o tym. Wiemy, ze Tobie nie jest łatwo i nam też.
To kochane, że tak dokładnie jej to wszystko wytłumaczyli.


Pozdrawiamy Cię gorąco.
Ta końcówka jest najlepsza. Idealnie oddaje dramatyzm sytuacji.



Gdy Hermiona przeczytała ten list, od razu rozpłakała się . Czuła żal do całego świata, a konkretnie do tych, którzy przed nią to utaili. Po kilku chwilach (akurat, wiem że ryczała cały dzień żrąc co popadnie) przypomniała sobie o drugim liście . Chciała go przeczytać, lecz bała się. Ciekawość wzięła górę. Otworzyła list. A jej oczom ukazało się pismo jakiego nigdy w życiu nie widziała. Po chwili zaczęła czytać.



Droga Hermiono!



Tak naprawdę nie nazywasz się Hermiona Grenger, tylko Hermiona (Jane) Riddle. Zapewnie poznałaś już prawdę, że ludzie którzy Cię wychowywali nie są Twoimi rodzicami. Jak już prawdopodobnie wiesz Twoją matką była Kasandra Black (skoro wiesz, że ona wie to na cholerę to piszesz znowu?) A ojcem jestem ja- Voldemort.  Dlatego przekazjuję Ci informacje do, których masz się zastosować. Po PIERWSZE od tej pory masz się zadawać z Draconem Malfoyem.  Po DRUGIE na te wakajce przyjedziesz z nim do posiadłości jego ciotki – Belatriks Lastrenge. I po TRZECIE nie zadajesz się z Potterem, Weasleyem.
Voldi przecież ty nawet nie miałeś czym tej Hermiony zrobić :')
Ja cię sadzę, co to jakieś Gestapo?

Mam nadzieję, że to do Ciebie dotarło.
Nie, hehehe.

Draco Malfoy niedługo się z Tobą skontaktuje.
Albo nie, hehehe.


Pozdrawiam Cię, Twój ojcjec Voldemort.



Po tych słowach zabrała swoje rzeczy i pobiegła do dormitorium dziewcząt po czym rzuciła się na łóżko, i płakała jak małe dziecko. Przyczym zastanawiała się dlaczego to ją los tak urządził. Dlaczego ona a nie ktoś inny.

Nie mogłam się powstrzymać.


***



W tym samym czasie w pokoju wspólnym Slytherinu.



Draco Malfoy właśnie pisał list do swojej matki- Narcyzy. Gdy pisał tak list przez otwarte okno wleciała sowa po czym rzuciła list i wyleciała przez okno. List zawierał bardzo krótką informację.



Spotkajmy się za 5 minut, przed Zakazanym Lasem. Czarny Pan ma Ci coś do powiedzenia.

 Lucjusz Malfoy




Draco pędem poszedł do dormitorium po pelerynę po czym ruszył szybkim krokiem w stronę Zakazanego Lasu.

Biegnij Draco, biegnij!

***



od aŁtorki: I jak się podoba? Mam nadzieję, że ten roździał (czemu aŁtorka tak sobie ukochała to "ź" zamiast "z"? Czemu?!) nie jest taki zły. Co o tym sądzicie?

Pozdrawiam
Ja również.

Roździał II – „…weźmiesz ze mną ślub, a po czym będziesz mieć ze mną dzieci.”
Witam.

Szkoda, że pod ostatnią notką nie było żadnych komenmtarzy ale cóż początki zawsze są trudne.

Jak widzcie na blogu pojawił się oficjalny szablon związany z opowiadaniem.

Okey, życzę Wam miłego czytania.

____

Jeszcze jedna uwaga! Gdy na początku pojawi się H.R-Hermiona Riddle (Granger) lub D.M- Draco Malfoy to znaczy, że opisuję gdzie jest Hermiona bądź Draco. Really? 



KRÓTKIE PRZYPOMNIENIE.

Draco dostał list od swojego ojca, że mają się spotkać przed Zakazanym Lasem. Hermiona zaś dowiedziała się o sobie prawdy. Szczegóły –> Poprzednia Notka.
Dzięki, nie wiedziałam.


D.M



Gdy już był na miejscu przywitał go ojciec – Lucjusz Malfoy.

-Witaj ojcze.- przywitał się Draco.

-Witam Cię synu.  Czarny Pan już na Ciebie czeka aby przekazać Ci ważne informacje.
Wypaliło mi oczy. Dziękujemy za uprzedzenie nas o powitaniu.

Po tym zdaniu ruszyli bez słów. Szli, szli i szli i jeszcze sobie szli około 5 minut. Gdy w końcu doszli czekał na nich już Czarny Pan.

-Witam Cię Lucjuszu i Ciebie Draco.- W ten sposób przywitał się Voldemort.

-Witam Cię Panie- powiedział Lucjusz i zaraz po chwili powiedział to samo Draco.
Powitania głównym motywem tego bloga. Nie potrzebujemy rozbudowanych dialogów, witajmy się!
- Witam Was Czytelnicy - w ten sposób przywitała się Fenikso

- Cze - przywitała się Meo.

- Draco, chyba wiesz dlaczego Ciebie tutaj porzywołałem (Co zrobił? O.o). Chodzi mi o Hermionę Riddle. Jak wiesz jest ona moją córką. Z tego co mi wiadomo obydwoje w tym roku kończycie Hogwart. Więc na wakacje wrócisz z Hermioną do domu twojej ciotki. Po czym kilka miesięcy po tym weźmiecie ślub. I wraz z Hermioną będziecie mieć dzieci, które mnie kiedyś zastąpią. Rozumiesz?-Na sam koniec spytał Voldemort.
Ufff dobrze, że chociaż o to spytał.
- Nie, nie rozumiem - zaprzeczył Malfoy.
-Ale, ja … nie…- Zaczął młody Malfoy (Draco)(dzięki za info) lecz gdy zobaczył surową minę ojca powiedział- Tak rozumiem Panie.


-Też mam taką nadzieję.- Spojrzał na niego surowo Voldemort. Lecz po chwili zapytał- A co u mojej córki?

- To nie jest mi dane wiedzieć Panie.-Odpowiedział.

-To masz za zadanie się dowiedzieć, po czym napisać mi to w liście. A teraz żegam zobaczymy się za tydzień. Aha i pozdrów odemnie moją córkę.- Gdy to powiedział teleportował się bez słów.
- Nie. Hehehehe - zaśmiał się Draco.
Draco spojrzał na swojego ojca ale ten zamiast mu coś powiedzieć na pożegnanie nic nie odpoiwedział tylko od razu się telepartował.
Zero kultury wszyscy się witają, nikt się nie żegna.
Wszyscy się ulatniają od razu. No co za chamy!

Robiło się ciemno i zaraz miała zacząć się uczta więc Draco wrócił do skoły gdzie od razu poszedł do Wielkiej Sali.
Poszedł, a czy doszedł?
-

H.R



Gdy tak płakała w pewnym momencie przypomniała sobie, że za chwilę ma zacząć się jedna z ostatnich uczt jakie miała przeżyć w 7 klasie. Więc poszła do łazienki przemyła twarz i od razu poszła na ucztę wieczorną.
Przemyła twarz, a że niestety miała na sobie makijaż, wyglądała jak panda.
Gdy weszła do sali zobaczyła swoich przyjaciół i od razu zrobiło się jej źle. Przeciesz (Ała!) musiała im przyznać się do prawdy, kim jest jej ojciec i ona. „Zrobię to jutro rano” pomyślała po czym ruszyła z uśmiechem na twarzy do przyjaciół.
Nie no, przecież to nie jest wcale informacja, która zmienia twoje i ich życie. Wcale nie dowiedziałaś się, że wszystko w co do tej pory wierzyłaś było kłamstwem, a twój największy wróg okazał się być twoim ojcem.
-Ooo, hej Hermiono- powiedział Harry.

-Witam Cię Harry- powiedziała  przywitała się Hermiona.

- Witam Hermiono. Jak tam minął dzień? Bo dzisiaj raczej Cię prawie nie widzieliśmy. No, tylko na lekcjach.- Spytał Ron.

-Aa, dobrze.- Skłamała Hermiona.

Reszta ich posiłku mnięła się w ciszy.
- Witam Cię
- Witam Cię
- Co tam?
- Dobrze.
- Wiesz , że my tu gadu-gadu a nasz posiłek mnie się w ciszy?
W końcu Hermiona zjadła i pożegnała się z nimi, po czym wolnym krokiem ruszyła do dormitorium.
Jedyna wychowana! Pożegnała się!
W tej sameg chwili przy stole Slytherinu, gdy Malfoy zobaczył Hermionę wstającą sam wstał i poszedł za nią.

-Hermiona Riddle, zaczekaj!- zawołał.

Hermiona automatycznie się zatrzymała. Gdy Malfoy dobiegł spytała.- Czego odemnie (Moja biedne, niebieskie oczka) chcesz Malfoy?
Ten brak przecinka boli. Naprawdę.

-Oj Riddle, nie ładnie, nie ładnie. Ja do ciebie grzecznnie a ty do mnie tak.- Gdy to powiedział złapał ją za nadgarstki do góry.
Ale jak O.o

-Czego chcesz?-Spytała już zła, nawet nie próbując się wyrwać, bo lubiła gdy ją dotykał.

- Widziałem się dzisiaj z Twoim ojcem i kazał Ci przekazać kilka informacji.-powiedział

-No, więc słucham posłańca.- Powiedziała ironicznie Hermiona. Gdy to powiedziała usta Dracona były coraz biżej, bliżej… Hermiona chciała go powstrzymać więc odepchnęła go.

- Więc tak, Czarny Pan a twój ojciec chce się Ciebie zapytać czy wszystko u Ciebie w porządku – nie skończył tego mówić bo Hermiona wybuchła. -Tak, tak wszystko u mnie w porządku. Żeczywiście (Wypala mi oczy!)  ma być jak dowiedziałam się, że największy wróg mojego przyjaciela jest moim ojcem. DZIĘKUJE MU ZA TO!!!
A ja ci aŁtorko DZIĘKUJĘ ZA PIĘKNĄ SKŁADNIĘ ZDANIA. No po prostu zakochałam się. do tego ta ortografia! Majstersztyk!
-Oj, Riddle nie unoś się tak.- Powiedział Draco po czym uśmiechnąŁ się i dodał. – Na te wakacje masz wrócić do posiadłości mojej … .-Tutaj nie skończył bo hermiona skończyła. -Do posiadłości Twojej ciotki. Belatriks Lastrenge (Oho! Mamy nową bohaterkę! Pani Lastrenge, miło poznać). Tak wiem to z listu od niego. Mam do Ciebie prośbę przekaż mu tylko, że zjawię się tylko dlatego, że chcę mu wykrzyczeć pewną informację w twarz.
- NAUCZ SIĘ KURDE MÓWIĆ i pisać!
-O to jesteś dobrze poinformowana- powiedział Malfoy. A za chwilę dodał:- Gran… Riddle lepiej sobie siądź bo ta informacja może zwalić Cię z nóg.

-Oj nie sądze (znowu będziemy ratować ogonki?).

-Jak sobie chcesz.-Powiedział ironicznie Malfoy.-Więc tak z tego co mi powiedział Twój ojciec a mój Pan kilka miesięcy po tym jak wrócisz ze mną do posiadłości mojej ciotki weźmiesz ze mną ślub, a po czym będziesz mieć ze mną dzieci.- Powiedział i zrobił swój uśmieszek numer 42 (A jaki jest uśmieszek numer 36?).



-CO? ŻE JA MAM ZA CIEBIE WYJŚĆ? NIGDY. I MAM, MIEĆ Z TOBĄ? W ŻYCIU. POWIEDZ, VOLDEMORTOWI, ŻE WOLĘ UMRZEĆ NIM BYĆ KIM, KIM JESTEM!!!. A teraz odsuń się dupku!- Powiedziała i szybkim krokiem szła do wieży Gryfindoru. Chciała się szybko znaleźć w łóżku. (Co ona taka szybka?) Zapomnieć o tym. Żeby to był tylko sen. Proszę… Myślała. Gdy była już na miejscu położyła się na łóźku i zasnęła twradym snem…
Bo twardy sen jest zbyt mainstreamowy. 

Tym czasem Draco wrócił i napisał do Czarnego Pana list.



Czarny Panie!
Mój przyszły teściu!
Tato!


Jak mi kazałeś tak też zrobiłem. Po uczcie gdy Hermiona wychodziła z Wielkiej Sali poszedłem za nią aby przekazać jej informacje i może porozmawiać. Gdy powiedziałem jej, że w czasie wakacji pojedzie ze mną do mojej ciotki powiedziała, że pojedzie ale, żeby powiedzieć Ci coś prosto w twarz. Czarny Panie mnie się nie pytaj co miała na myśli bo tego nie wiem. Gdy powiedziałem jej, że będzie musiała wziąść (Fenikso, mam zawał!) ze mną ślubi mieć dzieci powiedziała, że… Powiedziała, że woli umrzeć niż być kimś kim teraz jest. A u niej chyba wszystko dobrze, o ile się nie mylę.
No przecież wcale jej życie nie legło w gruzach.
To tyle co musiałem Ci Panie napisać.



Z poważaniem szacunku

Draco Malfoy.
Poważam twój szacunek Draco.


Kiedy ten list napisał przeczytał go jeszcze z dwa razy po czym poszedł do sowiarni aby go wysłać. Gdy wrócił z sowiarnii (to w końcu jedno czy dwa "i", bo kurczę no nie wiem jak mam pisać :<) poszedł się umyć. Gdy już leżał myślał sobie jakie będzie jego małrzeństwo (Pomocy!) z Hermioną Riddle…

____________



Mam nadzieję, że się Wam podoba.

Kolejna część opowiadania już w przyszłym tygodniu!

Czekam na komentarze…

;D

 Roździał III- „… kocham Cię Hermiono.”.
Hey!

Trochę mi smutno, że nie ma komentarzy… Ale cóż trzeba pisać dalej ;)

Muszę zmienić główną kategoria bo jak się wchodzi na bloga to pisze „Gwiazdy i fani” Gwiazda to ja, fani to wy, jasne?, a ma być „Opowiadanie”.

Tą notkę piszę słuchając piosenki Miley Cyrus- The Driveway. Więc jak będziecie notkę czytać to warto posłuchac tej piosenki. Okey, to ja już piszę…

___



KRÓTKIE PRZYPOMNIENIE.

Draco Malfoy poszedł do Zakazanego Lasu, aby spotkać się z Czarnym Panem (Voldemortem). Ten przekazał mu informacje, które miał on przekazać Hermionie Riddle. Więc gdy Hermiona skończyła jeść, a to jest najważniejsza informacja i szła do dormitorium dogonił ją Draco.  Przy czym powiedział jej o planach jej ojca. Hermiona wiedziała o wszystkim ale nie o jednej ważnej rzeczy (ma wziąść (Umieram!) ślub z Draconem i mieć dzieci). Na tą (Ała!) wieść wpadła w złość i pobiegła do dormitorium przy czym gdy płakała na łóżku, zasnęła. Gdy Draco jej to powiedział napisał list do Voldemorta po czym go wysłał. Gdy już leżał w łóżku zastanawiał się jakie będzie jego życie z Hermioną.
Myślę, że ci nakopie do tyłka.


Gdy Hermiona wstała następnego ranka nie mogła uwierzyć, że los ją tak skrzywdził. Myślała kiedy powiedzieć o tym swoim przyjaciołom „Zrobię to za 5 dni, w przeddzień opuszczenia Hogwartu…” pomyślała, poszła się ubrać i udała się do Wielkiej Sali. Gdy zjadła śniadanie cały dzień świetnie bawiła się z Harry’m (Ten apostrof, poezja!) i Ronem. W końcu gdy była już późna pora poszła spać. BARDZO ciekawy dzień.

Kolejne 5 dni minęły jak z bicza strzelił. Gdy w przedzień, ach to był prze dzień, opuszczenia Hogwartu na zawsze,  Hermiona wstała, ubrała się przy tym myślała też, że być może już nigdy nie zobaczy swoich przyjaciół. Gdy tak myślała mała jedna łza spłynęła jej po policzku. Zaraz po tym udała się na przedostatnią ucztę w Hogwarcie. Po uczcie Hermiona wraz z Ronem i Harry’m poszła na błonia popatrzeć na Zamek Hogwart. 

-Wiecie, muszę coś Wam powiedzieć.-Powiedziała Hermiona jednym tchem.

-No, słuchamy Cię.-Odpowiedział miło Ron.
- Jestem w ciąży.
- Wiem, że po czym co za chwilikę usłyszycie, nie będziecie chcieli być… moimi… przyjaciółmi. A szczególnie ty… Harry- Poinformowała ich Hermiona. Po czym kontynułowała (Ał, ał, ał!) - Tak naprawdę nie nazywam się Hermiona Grenger, lecz Hermiona Jane…-To nazwisko nie chciało jej przejść przez gardło.-… Riddle.-Dokończyła twardo, bo to twarda dziewczyna, nie myślcie sobie.

-Co? Ty chyba żart nie, Hermi?- Spytał ździwiony (Cierpię) Harry.
- Tak, ja żart, Harry.
-Nie taka jest prawda. Jestem córką Twojego najwiekszego wroga. Voldemorta. Moją matką była Kasandra Black.-Gdy to powiedziała Ron i Harrty zrobili ździwione (Pomocy!) miny.

-Siostra Syriusza?- Spytał Harry.

-Tak, właśnie ona. A nadomiar złego mój ojciec chce abym ożeniła się z Malfoyem.-Powiedziała.

-CO?- Spytał Ron jakby dopiero co się obudził. Po czym dodał.- To, to prawda, Malfoy będzie twoją żoną?

-Tak. Zrozumiem jeśli nie chcecie być moimi przyjaciółmi.-Powiedziała Hemriona.

-Hermiono-Zaczą Harry, lecz po chwili dodał.-Wiedz, że zawsze będziesz naszą przyjaciółką, lecz sama wiesz, że Voldemort mnie nienawidzi i skrzywdzi tych na którym mi zależy. Narazie nasz kontakt musi się urwać. Nie pisz do mnie, do Rona i Ginny na wakacjach. Przepraszamy Cię bardzo ale wiedz, że kontaktowanie się z Tobą może być ryzykowne. Więc jeszcze raz powiem nie pisz do nas, lecz my gdy będziemy się chcieli skontaktować napiszemy do ciebie. A teraz wybacz nam.- Po czym wstał razem z Ronem i poszli w stronę zamku.
Harry jesteś wspaniałym przyjacielem i super, że podejmujesz decyzje nie tylko za siebie ale i za innych.
Przecież tu wszyscy tak robią. Voldi, Draco, Harry.

Hermiona była załamana, straciła najlepszych przyjaciół. Ma do nich nie pisać, a kto wie czy oni do niej kiedykolwiek napiszą. Gdy tak siedziała płacząc, od tyłu złapał ją Draco.
W odruchu obronnym dała mu w ryj.
-Zostaw mnie.-Powiedziała. Na co on powiedział.-Nie, słuchaj chcę z Tobą pogadać.

-No jasne a niby o czym.-Spytała.

- Hmm, no o naszej przyszłości.

- Nie będzie naszej żadnej przyszłości. Nienawidzę siebie! Moje życie jest do dupy! Właśnie straciłam przyjaciół, jedynych przyjaciół których miałam!! I to wszystko przez to, że jestem cóką (Voldemorta! -Krzyknęła Hermiona tajemnicza i niebezpieczna cóka.
Idź się pociąć.

-Hmm, wiesz muszę Ci coś powiedzieć, kocham Cię Hermiono.
Hahahahahahahahahahahahahahahahahahhahahahahahahahahaha.
Hermionę zamurowało. Fakt Draco Malfoy był w miarę przystojny. Lecz w tej chwili gdy to powiedział wydawał się jej taki… męski. Jego rysy twarzy, klatka piersiowa, włosy… istny cud. Hermiona wachała (ała!) się powiedzieć, lecz coś ją skusiło do powiedzenia tego.- Ja Ciebie też…
Nie wierze. Nie wierze. Nie wierze. Nie wierze.  ZAWAŁ! POMOCY! NIECH KTOŚ ZADZWONI PO KARETKĘ! 
To moja kwestia, kradzieju!
Ale...
Hahahahahahahahahahahahahahaha.
Nienawidziliście się 7 lat. Rozmawialiście teraz 2 razy. 
Kochacie się.
Bo on wygląda męsko.
I podoba ci się jego klatka piersiowa.
I włosy.
I jest istnym cudem.
Hahahahaha
A macie chociaż o czym porozmawiać, oprócz o pogodzie?

Po tych słowach wtuliła się w niego. Siedzieli tak bez słowa kilka a może kilkanaście minut, a może nawet kilka lub kilkanaście godzin. Kto ich tam wie. Jak widać na pewno nie narrator.

- Wiesz Draco, właśnie starciłam przyjaciół…ale to nic bo mam… Ciebie.-Gdy to powiedziała uśmiechnęła się do niego. On odwzajemnił uśmiech po czym dodał.- Uwiesz (Ała!) mi Hermiono, że od kilku miesięcy szaleję za tobą, nie mogę bez Ciebie żyć. Czy wybaczysz mi te wszystkie lata nienawiści?- Spytał.
Hahahahaha. Mam ciebie. Nie wiem czym się interesujesz, nie wiem co robisz i własnie straciłam ludzi, z którymi widziałam się codziennie przez 7 lat, którzy wiedzą o mnie wszystko i o których ja wiem wszystko. Ludzi, którzy dzielili ze mną smutki i radości, z którymi spędziłam najpiękniejsze dni mojego życia i te najgorsze. Ludzi, którzy zawsze stali po mojej stronie i mnie wspierali. Co to jest przy tym, że jeszcze dwa dni temu cię nienawidziłam!
- Hmm… nie -Udała zamyśloną Hermiona. Po chwili dodała.- Oczywiście.

Po tym ich usta były coraz bliżej, bliżej aż w końcu zaczęli się całować. Najpierw powoli a następnie coraz szybciej…
To musiało wyglądać dziwnie. 
Gdzie moja papierowa torebka?
___

Wiem, krótkie…

I jak się podoba? Bo mi tak sobie..
Jeśli opko się nie podoba jego aŁtorce, to wiedz, ze coś się dzieje.
Czekam i liczę na pierwsze komentarze…

<3

Czy Draco i Hermiona kiedyś skończą ten szybki pocałunek? Czy pannie Riddle również przyjdzie tak łatwo pokochanie własnego ojca? To wszystko i o wiele wiele więcej w następnej analizie.

Dzwońcie po karetkę. Niech przyjadą na blogaska.