wtorek, 19 marca 2013

Bad Girl - Hermione Riddle II


Tak tak, kolejne opóźnienie, żeby tego już dłużej nie powtarzać powiemy, że następna notka ukażę się między niedzielą, a środą. Natomiast teraz zapraszamy do świeżutkiej analizy!
Podczas jazdy w samochodzie panowała miła atmosfera. Wszyscy wesoło rozmawiali, z wyjątkiem Malfoy’a Juniora. On nie pojmował dlaczego jego rodzice i chrzestny są mili i zwracają się z szacunkiem do szlamy Granger. Dla niego co prawda od początku roku przestała być szlamą, a stała się piękną, mądrą i cholernie pociągającą młodą kobietą (Niech żyje Dramione! No super, świat opek nie wytrzymałby bez kolejnej bezsensownej miłości.). Lecz nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. Gdyby to wyszło na jaw, wszyscy by się śmiali, że on Draco Malfoy, arystokrata wywodzący się z jednego z najstarszych czysto krwistych rodów czarodziei zakochał się w szlamie (Toż to córka Voldiego, a nie jakaś szlama!) i do tego przyjaciółce Pottera. Rodzice by go chyba zabili. Był zaskoczony, gdy dowiedział się, że jego wujek jest dla niej miły, ale to, że jego rodzice, Ci którzy wpajali mu od małego, że ma gardzić wszystkimi szlamami, mugolami, zdrajcami krwi i tym co jest niegodne jego uwagi, teraz rozmawiają w miły sposób z jedna z najbardziej znanych szlam było kompletnym szokiem. Przez całą drogę starał się pojąć o co chodzi, ale wszystkie rozmyślania poszły na marne. W końcu dojechali na miejsce, do Riddle Manor. Lucjusz wyszedł pierwszy i otworzył drzwi panience Riddle. Ta wyszła na zewnątrz i aż jej dech w piersiach zaparło, gdy zobaczyła swój nowy dom. (W skrócie zaczęła się dusić.)
  
Gdy Miona napatrzyła się już na budynek, weszli do środka. Szli korytarzem mijając różne portrety, którym Hermiona z szacunkiem kiwała głową. (Szpanuje) To był kolejny szok dla Dracona. Są w domu Czarnego Pana, przechodzą obok portretów potomków Salazara Slytherina, a te oddają szacunek szlamie. Nie do pomyślenia. Doszli do drzwi prowadzących do salonu i weszli do środka. Tam na kanapie siedzieli Lord Voldemort z żoną oraz żona Snape’a (Sevi, wziąłeś ślub?) z Serpem. Podeszli do nich, a Granger stanęła naprzeciwko Mrocznych Władców. (A ci po stronie dobra, to Jaśni Władcy?)
-Hermiona.- szepnęła Kathrin Riddle (Ach, te niemieckie korzenie)
-Tak. To ja… mamo.
Po tych słowach wpadły sobie w ramiona i zaczęły płakać. Tom przytulił dwie kobiety swojego życia i zaczął je uspokajać.
Cały Voldi czuły, zakochany, opiekuńczy.
Cóż za pełne patosu wydarzenie.
-Przestań tato. Ja tu przeżywam najwspanialszy dzień mojego życia, a ty mnie uspokajasz.- rzekła śmiejąc się Hermi, poczym przytuliła ojca
Młody Malfoy stał i patrzył w niemym szoku na scenę odbywającą się przed jego oczyma. Ona jest córką Czarnego Pana. Nie jest szlamą. Ale jak? Przecież. To było dla niego za dużo. Padł (Ja też padłam, Draco, nie jesteś sam). Po prostu padł na ziemię, zwracając tym uwagę wszystkich na swą osobę (Wręcz kocham brak przecinków w zdaniach. Czy wy też gdy jesteście w szoku, po prostu padacie na podłogę?) . Hermiona widząc jego minę i jego leżącego na ziemi roześmiała się serdecznie, poczym podeszła do niego, pomogła mu wstać i powiedziała. 
"Jego, jego, niego." Zaśpiewajcie to sobie na melodię "Go go Power Rangers".
-Może zaczniemy wszystko od nowa?- wyciągnęła do niego rękę- Hermiona. Hermiona Riddle.
Prawie jak Bond.
Bond. James Bond.
Patrzył na nią w osłupieniu, poczym uśmiechnął się miło, po raz pierwszy w swoim życiu tak naprawdę miło  (Bo zawsze się krzywił, a Hermiona swą chęcią mordu obudziła w nim człowieka.) , a nie sztucznie i odwzajemnił gest.
-Malfoy. Draco Malfoy. Miło mi cię poznać Hermiono.
-Mi również Draco.
Oboje roześmiali się serdecznie. (Ile razy aŁtorka jeszcze napisze, że ktoś się serdecznie zaśmiał, roześmiał czy jeszcze co innego?!) Cieszyli się, że mogą zacząć wszystko od nowa. Hermi była naprawdę szczęśliwa, bo od początku tego roku jej świat się zawalił. A dlaczego? Bo kochała. Kochała nienawidząc. (To nasza panna Riddle, też była na zabój zakochana w Draco, chociaż w życiu nie zamieniła z nim słowa? Ooo, jakie to romantyczne! Accio papierowa torebka!) A teraz? Teraz będzie miała szansę zbliżyć się do przystojnego blondyna. Nie wiedziała tylko, że podmiot jej rozmyślań myśli o tym samym co ona. Usiedli na swoich miejscach i panna Riddle rozejrzała się po wszystkich zebranych,
-Co tu robi Lily Potter?!- wrzasnęła
Pytanie nr 2:

Też wrzeszczycie na całe pomieszczenie gdy dopiero coś zauważycie?
-Spokojnie Hermiona. No bo widzisz…- zaczął ja uspokajać Severus
-Przecież ona nie żyje od 16 lat!
A tu akuku. 
-No to może ja wytłumaczę.- odezwała się rudowłosa
-Dobrze.- zgodziła się będąca w takim samym szoku jak przed chwilą Malfoy Hermiona
Panienka Riddle udzieliła ci pozwolenia. 
-Po pierwsze. Nie nazywam się Potter, tylko Snape i nigdy nie miałam na nazwisko Potter…
-Jak to?! Przecież Harry, James, Dumbledore i wszyscy.
-Posłuchaj mnie. Ja po ukończeniu szkoły wyszłam za Severusa, a nie tego debila Pottera. Wyjechaliśmy razem na dwa lata, a gdy wróciliśmy Potter był już żonaty. Jego żona była niebywale podobna do mnie i w ten sposób wmówił wszystkim, że ona to Lily Evans. Nie mógł się pogodzić z tym, że Severus go pokonał. Nie mógł się pogodzić z tym, że to Seva kocham, a nie jego.
W "Modzie na Sukces" była podobna akcja ze śmiercią Taylor.
-Czyli od zawsze jesteś po stronie ojca?
-Tak.
-Skoro nie jesteś żoną Pottera tylko Severusa, a on jest moim chrzestnym to znaczy, że ty jesteś chrzestną?
-Nie, chyba że stałaś z dzieciakiem przy ołtarzu na chrzcie.
-Co za spostrzegawczość.- wtrącił się Dracon
-Malfoy.- warknęła Miona
-Przepraszam. CO! Oni są twoimi chrzestnymi?!
-I kto tu jest spostrzegawczy?- zaironizowała Hermi
Wszyscy zaczęli się śmiać z Malfoy’a. Po chwili i on sam do nich dołączył.
-Tak Hermiono, jestem twoją chrzestną.- rzekła w końcu Lily
-Ale fajnie.
Miona przytuliła ją serdecznie.
(Fenikso serdecznie zwymiotowała do papierowej torebki , którą podała jej Meo.)
-Skoro znasz już moją żonę, to czas żebyś poznała i syna. To jest- wskazał na chłopaka siedzącego obok Lily
-Serpens Snape. Miło cię poznać.- rzekł tamten
-Hermiona Riddle. Mi również miło.
A mi nie i co mi zrobisz?
Serp był wysokim młodzieńcem o czarnych, jak smoła włosach, podobnie jak jego ojciec i oczach kolory avady. W tych oczach była jakaś taka głębia. (Przyznać mi się, kto dał do jego oczu jakąś taką głębię?) Chłopak był mieszanką rodziców i trzeba to przyznać był cholernie przystojny. Osąd Hermiony przerwał Draco.
-Kiedy przyjedzie Jessica Alba?
-Kim jest Jessica?- spytała zaciekawiona Hermiona
-Jess to…
-Jestem siostrą tego oto tu blondasa- odezwał się głos od strony drzwi
Stanęła w nich piękna dziewczyna o długich blond włosach i niebieskich oczach, przypominających, tak jak u Dracona głębię oceanu. Widać, że to córka Narcyzy, odziedziczyła po niej urodę. Jessica przywitała się z wszystkimi poczym przedstawiła się Mionie. 20 minut później cała czwórka siedziała w pokoju Hermiony. odbywał się tam wieczorek zapoznawczy. By lepiej się poznać (Hermiona nie znała nikogo poza Malfoy’em, a jego i też nie za dobrze, raczej wogóle) każdy miał coś o sobie powiedzieć. Okazało się, że Serpens jaki Jessica dla bezpieczeństwo nie chodzili do Hogwartu tylko do Dumstrungu (AŁtorka wprowadza nam nową szkołę!) i Beauxbatons. Oboje tez są w wieku Hermiony i Draco i przenoszą się na siódmy rok do Hogwartu. Rozmawiali przeszło 5 godzin i wyszło, że wszyscy rozeszli się do siebie grubo po północy. Gdy trójka nowych przyjaciół, tak przyjaciół. Hermiona czuła, że zostaną przyjaciółmi i to lepszymi niż jej poprzedni. Tak więc gdy wyszli panna Riddle postanowił się jeszcze rozejrzeć po swoim pokoju, a raczej apartamencie.
Gdy trójka nowych przyjaciół. Hermiona czuła, że zostaną przyjaciółmi. Tak więc gdy wyszli, postanowiła się rozejrzeć. 
Wspaniała konstrukcja wypowiedzi.
 salon
 
sypialnia
  
łazienka
 
 garderoba
   
Po obejrzeniu całego lokum Hermiona zmęczona rewelacjami dzisiejszego dnia położyła się spać.     
Po co opisywać pomieszczenia skoro można wkleić zdjęcia?

Od aŁtorki:
 *************                                    ******************
Dzięki za wszystkie komentarze. Ciesze się, że moja historia Hermiony wam się podoba. Mam nadzieję, że będziecie dalej ją chętnie czytać i komentować. Rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom:)
A my nie dostałyśmy naszych 10 komci :'(

Od kiedy przybyła do Riddle Manor minęły już dwa tygodnie (Tylko kto? Jessica? Narcyza? Może Lily?). Przez ten czas przekonała się, że Jess, Draco i Serp są o niebo lepszymi przyjaciółmi niż Potter i Weasley’owie. Choć przebywali ze sobą zaledwie dwa tygodnie to znali się już na wylot. Często spędzali czas nad basenem, pływali, opalali się, jeździli konno i grali w Quidditcha. Przez ten czas nowi przyjaciele przekonali Hermionę do latania na miotle. Okazało się, ze ma do tego prawdziwy talent. Jest świetną ścigającą. W Quidditcha grali całą dziesiątką. Hermiona, Jessica, Draco, Serpens i Severus na Kathrin, Lily, Narcyzę, Toma i Lucjusza. Podczas tych rozgrywek młodzież podciągnęła swoje umiejętności (To zapewne były mecze na najwyższym poziomie). Teraz śmiało można powiedzieć, że Grzmotter w porównaniu do Smoka to mały pikuś. Po jednym z takich meczów chłopcy nadali dziewczyną przezwiska i w ten oto sposób Hermiona to Czarna (ze względu na jej charakterek i bardzo sporą teorię i praktykę w zakresie czarnej magii (Czy "Czarna", nie powinna być czarna w jakiś sposób? Nie? Fenikso, od dziś jestem Czarna.) i Vipera, Jess to Kira, Draco – Smok i Serp – Wąż.
O prawdziwym pochodzeniu Hermiony jak na razie wiedzieli tylko jej rodzice, Snape’owie, Malfoy’owie i jej przyjaciele, lecz to się miało niedługo zmienić. Ojciec zapowiedział na 20 lipca –urodziny Miony- bal, na którym przedstawi wszystkim śmierciożercom swoją córkę (Best party ever!). Na pięć dni przed tym wielkim wydarzeniem Tom wezwał do siebie córkę i żonę. Gdy już w trójkę byli w gabinecie podszedł do dwóch kobiet i wraz z nimi teleportował się. Wylądowali na jakiejś ulicy, która okazało się Stand Force, a dokładniej Stand Force 24, poprzednie miejsce zamieszkania Czarnej.
-Co tu robimy tato?- spytała obojętnie Miona, choć w jej oczach widniał smutek, żal i wielka nienawiść do tego miejsca
-Pamiętasz, jak mówiłaś mi, że ci mugole się nad tobą znęcali?
-Tak. Trudno tego nie pamiętać.- warknęła
-Tak więc pomyślałem sobie, że chciałabyś się zemścić.
W oczach panny Riddle pojawił się szalony błysk, a na usta wypełzł obłędny uśmiech.
-Mogę? Naprawdę mogę? A nie wykryje mnie Ministerstwo? W domu to normalka, w końcu są na niego na niego rzucone specjalne zaklęcia obronne, więc mogłam sobie torturować i zabijać mugoli i zdrajców, ale tutaj?
-Spokojnie. Nie wykryją cię, bo użyjesz mojej różdżki.- wtrąciła matka
-Super!
Ruszyli w stronę domu. Przodem szła Hermiona. Podeszła do drzwi i nacisnęła dzwonek. Rozległy się odgłosy zbliżających się kroków. Słychać było szczęk zamka i drzwi otworzyły się. Stanął w nich Jonatan Granger.
-Co ty tu robisz ty suko?! Kiedy to się do domu wraca?! Gdzie się szlajałaś?! Odpowiadaj! Ilu facetom dałaś się przelecieć dziwko?! PLASK!!!
Na twarzy Vipery wyraźnie odznaczało się czerwone miejsce po uderzeniu. Nagle Jonatan dostrzegł rodziców Miony.
-To państwo ją znaleźli? Bardzo dziękuję. Już ja nauczę tę dziwkę jak należy się prowadzić.
Tom wyraźnie się zdenerwował. Zdenerwował? To za mało powiedziane. On był po prostu wściekły. Aż dziw, że różdżka nie poszła w ruch, a wraz z nią Avada.
-Słuchaj tu sukinsynie. Jeszcze raz tkniesz lub powiesz coś obraźliwego o mojej córce to pożałujesz! Zrozumiano?!- warknął Voldemort
-Co?! Wy jesteście jej rodzicami?!
Nie otrzymał odpowiedzi tylko poleciał do tyłu na skutek zaklęcia rzuconego przez Hermionę. Cała trójka weszła do mieszkania. Weszli do salonu, gdzie wylądował pan Granger. Po chwili do pomieszczenia wpadła Jane.
-Witaj matko.- rzekła ironicznie Czarna
-Ty…
Pani Granger nie zdążyła dokończyć, bo rozległ się je wrzask. Wiła się i krzyczała z bólu pod klątwą Cruciatus. Panna Riddle trzymała ją Crucio przez pięć minut, a następnie wzięla się za swego parszywego „ojca”. Sectum sempra, Crucio, Furnuculus, zaklęcia czarno magiczne latały po całym pomieszczeniu. Uderzały raz w kobietę, a raz w mężczyznę.
Trochę nie rozumiem tego fragmentu O.o.
-I jak się czujesz Jonatanie?- spytała z wyższością Hermiona –Pamiętasz, jak obiecywałam ci zemstę? Tak pamiętasz. Widzę to w twoich oczach pełnych strachu, lęku i bólu. Ja cierpiałam przez ciebie, a teraz ty będziesz cierpiał patrząc, jak umiera najbliższa ci osoba.
Granger szybko przeniósł wzrok na swoją żonę. Hermiona pomału zrobiła to samo. Jedno zaklęcie i pozbawiła ją nogi. Po pokoju rozległ się krzyk kobiety. Pan domu patrzył na to i nie mógł nic zrobić. Przed oczyma przeleciały mu wszystkie wspólne chwile z żoną. Kolejne zaklęcie i kolejny wrzask. Jonatan nie mógł już na to patrzeć. Zamknął oczy, lecz po chwili ktoś brutalnie je mu otworzył. Zobaczył swoją żonę całą we krwi, bez ręki i nogi. Spojrzał na swoją „córkę” i nie zobaczył w niej człowieka, lecz to co sam stworzył przez swoje czyny wobec niej. Przed nim stał potężna czarownica, która nienawidzi i gardzi takimi jak on, mugolami. Teraz żałował, ale było już za późno. Nie wiedział ile czasu już był sam torturowany i ile jego żona. W końcu zielone światło poleciało w stronę Jane i padła na ziemię bez tchnienia życia. Ten widok był dla niego gorszy niż własna śmierć. Nie musiał długo na to czekać, już po chwili po chwili leżał koło kobiety, ugodzony tym samym śmiercionośnym zaklęciem co ona. Hermiona zadowolona z siebie odwróciła się w stronę rodziców.
-Możemy już wracać?- spytała Kathrin
-Zaraz mamo. Jeszcze tylko jedna rzecz. – odparła Vipera
Wyszli na zewnątrz, a Hermiona skierowała różdżkę ku górze i wypowiedziała inkantację.
-Masmorde.
Na niebie pojawiła się trupia czaszka z wychodzącym z jej paszczy wężem. Państwo Riddle wraz z córką deportowali się do swojej posiadłości.

Dwie godziny później, Grimmauld Place 12, zebranie Zakonu Feniksa

Musiałam zmienić ten kolor, tutaj to ja używam pogrubionego czarnego!

Przy stole siedzieli Albus Dumbledore, Minerva McGonagall, Remeus Lupin, Nimfodora Tonka, Severus Snape, Kingsley Shacklebolt, Artur, Molly, Charlie, Bill, Fred, George, Ron i Ginny Weasley’owie oraz Harry Potter. Nie zapominajmy o tym, że w powietrzu latała wesoło bzykająca mucha, a 2 motyle, które wpadły przez otwarte okno rozpoczęły swoje tańce ku uciesze wszystkich zebranych.  W pomieszczeniu panowała grobowa cisza, ponieważ mucha skończyła swoje zabawy. Półgodziny temu dowiedzieli się o ataku śmierciożerców na dom ich przyjaciółki i uczennicy, Hermiony Granger. Rozległ się dźwięk otwieranych drzwi, lecz nikt się nie ruszył ze swojego miejsca. Po chwili do kuchni wszedł Alastor Moody (TEN AUROR?). Zasiadł na pustym miejscu i wpatrywał się tępo w szafkę na naczynia. Nie wiedział co ma im powiedzieć, jak to przekazać? W końcu przemówił.
-Nie żyją. Jonatan i Jane Granger nie żyją.
Molly zatkała sobie usta dłonią i zaczęła płakać, podobnie Minerva i Tonks. To był dla wszystkich szok, nie wiedzieli co powiedzieć.
-Co z Hermioną?! Co z naszą przyjaciółką?!- wrzasnął Ron podrywając się z miejsca
Wszystkie twarze skierowały się na Szalonookiego.
-Nie było jej ciała. Albo zdążyła uciec, albo…
-Albo co?!- krzyknął tym razem Harry
-Albo zabrali ją ze sobą i będą torturować do póki nie powie im wszystkiego co wie.- dokończył Moody
Na te słowa młoda Weasley’ówna zemdlała, a kobiety zaniosły się jeszcze większym płaczem. Nieproszeni goście poczuli powagę sytuacji i zaprzestali swoich swawol. Wszyscy byli załamani, a najbardziej przyjaciele panny Granger- Potter i Weasley. Co śmierciożercy mogą zrobić z najlepszą uczennicą Hogwartu od stuleci. W pewnym momencie Ron nie wytrzymał i wybiegł z płaczem krzycząc: Nie tylko, nie ona! Nie zdążyłem jej powiedzieć, że ją kocham!. Snape patrząc na to wszystko śmiał się w duchu do rozpuchu, lecz na zewnątrz zachował kamienną twarz.
-Severusie.
-Tak Albusie?
-Proszę sprawdź czy śmierciożercy złapali pannę Granger. Może jest jeszcze jakaś nadzieja.
-Dobrze dyrektorze.
Naczelny Postrach Hogwartu wyszedł z kuchni powiewając za sobą swoją czarną szatą, wypraną w Perwollu.

Sevi opisuje co się dzieło w Zakonie.

Życie toczyło się swoim biegiem, a dzień balu zbliżał się niemiłosiernie. Hermiona była bliska załamania nerwowego. Ona nie miała się w co ubrać, a to była najgorsza rzecz, która mogła ją w tej chwili spotkać (Co tam głód, choroba czy śmierć! Ona nie ma się w co ubrać!).  Wraz z Jess chodziły po różnych magicznych butikach w poszukiwaniu sukien, lecz ich plany spełzły na panewce. Wychodziły właśnie z ostatniego ze sklepów.
-Matko, Vi ( zdrobnienie od Vipera), bal już jutro, a my nie mamy się w co ubrać.
-Wiem Kira, wiem. Zostało nam tylko jedno wyjście.- westchnęła
-Nie mów, że ma to na myśli.- rzekła z przerażeniem Jess
-Tak, mam to na myśli. Jedyny nasz ratunek w sklepach mugolskich.
Na ich twarzach widać było wyraźną niechęć. Lecz dla dobra sprawy były gotowe się poświęcić i spędzić te kilka godzin w towarzystwie mugoli. Przed 15.00 teleportowały się do Paryża i zaczęły zwiedzać sklepy. Do domu wróciły po 22.00. były bardzo zmęczone, ale i zadowolone z siebie. Zakupy się udały. Ledwo co weszły na górę. Będąc już w pokoju Hermiony jedyne co zdążyły zrobić to odłożyć torby na fotel i padły na łóżko. Obudziły się następnego dnia koło 12.
-Herm. Która godzina?
Miona podniosła się na łokciach i spojrzała na zegar. Po chwili po całym dworze rozległ się wrzask panny Riddle.
-Aaaaaaa! To już 12! Nie zdążymy! Ruchy Jess! Ruchy!
Panna Malfoy poderwała się z łóżka, jak oparzona, a po zamku rozległ się drugi wrzask.
-Cooooooo?! Matko boska! Zostało nam tylko 6 h!
I zaczęło się, kąpiel, czesanie, malowanie, ubieranie itp. zaczęły od godzinnej relaksacyjnej kąpieli, potem pomalowały paznokcie, przygotowały stroje i wysuszyły włosy. 
Ach, te powtórzenia.
Ubrały się, zrobiły sobie makijaż, Hermi Jess i na odwrót. Podobnie było z fryzurą. Hermiona miała na sobie czarną sukienkę po kolana z postrzępionym dołem i dużym dekoltem (najważniejszy detal), wiązaną z tyłu. Do tego czarne szpilki i brylantowa biżuteria. Jessica miała taką samą sukienkę, tyle że czerwoną. Do tego czerwone szpilki i elegancka biżuteria. Po całej akcji Vipera spojrzała na zegarek.
-Zawsze wiedziałam, że na bal należy się spóźnić z wyczuciem.- rzekła do przyjaciółki
-Co masz na myśli?
-Impreza trwa od 30 minut.
Myć się i pindrzyć PONAD SZEŚĆ GODZIN?
-No to chodźmy ją rozkręcić.
Wyszły z pokoju i skierowały się na dół. Schody, po których schodziły prowadziły od razu do sali balowej, więc kiedy zeszły zapanowała cisza. Wszystkie pary oczu skierowały się na nie. W tej chwili były dwoma aniołami stepującymi na ziemię (Chyba upadłymi, zważając na dobór kolorów). Kira ruszyła w stronę brata i przyjaciela( na razieJ )zostawiając Hermionę samą. Lecz owa samotność nie trwała długo, bo po chwili podszedł do niej ojciec. Wziął ją pod rękę i zaprowadził na środek sali. Z każdej strony słychać było szepty typu: Co tu robi ta szlama? Vipera nic sobie z tego nie robiąc szła dalej z ojcem. Weszli na podest znajdujący się na środku sali i po pomieszczeniu rozległ się głos Voldemorta.
-Drodzy śmierciożercy. Zebraliśmy się te, jak już zapewne wszyscy wiedzą, z powodu odnalezienia mojej córki. Ta oto dama- wskazał ręką na Hermionę –kiedyś nazywała się Hermiona Granger, lecz każdy kto tak myślał był w wielkim błędzie, ponieważ ona tak naprawdę nazywa się Hermiona Riddle i jest moją zaginioną córką.
Na sali zapadła cisza. Nie było słychać nawet najmniejszego szmeru. Wszyscy patrzyli na Vi z oczyma wielkości spodka od filiżanki.
-Oczekuję, a raczej nakazuję wam traktować ją tak samo, jak mnie. A teraz bawmy się. Wszyscy zaczęli się bawić, ale co rusz ktoś spoglądał na nową Czarną Panią. Kiedy Tom ją opuścił każdy zaczął do niej podchodzić by się przedstawić i zagadać. Te rozmowy trwały tak z dwie godziny. Na końcu podeszła Bellatrix.
-No i co ja mam teraz o tobie sądzić?- spytała Czarną
-Witaj Bello. Może by tak zacząć od nowa i puścić w niepamięć to co było kiedyś?
-Można tak zrobić. Ale skąd mam mieć pewność, że nie jesteś szpiegiem Starego Piernika?
-Na pewno nie jestem po jego stronie. Ojciec powiedział mi co Drops zrobił naszej rodzinie. Jak mam ci udowodnić, że jestem z wami?
Lestrange przyglądała się przez chwilę w ciszy Hermionie poczym przemówiła.
-Chcesz mi udowodnić, że jesteś z nami, tak? A więc chodź za mną.
Vipera poszła jeszcze na chwilę do ojca i powiedziała mu, że musi na chwilę wyjść z Bellą. Następnie ruszyła za starszą czarownicą. Wyszły poza teren Riddle Manor i deportowały się. Po chwili znalazły się przed Lestrange Manor. Miona ruszyła wolnym krokiem za Bellatrix. Ta zaprowadziła ją do lochów i zatrzymała się przed drewnianymi drzwiami.
-No to co mam zrobić?- spytała Hermi
-Za tymi drzwiami jest pewna osoba, którą masz potorturować, a następnie zabić.
-Ha. Nic prostszego.
W oczach Hermiony pojawiły się ogniki, które pojawiały się tam zawsze, gdy robiła coś co lubi. Bella zauważyła je i to już w jakimś stopniu do niej przemówiło. Drzwi otworzyły się i obie kobiety weszły do środka. Tam na środku leżał były nauczyciel obrony przed czarną magią, przyjaciel Harry’ego Pottera, członek ZF, ostatni Huncwot( z tych dobrych )i wilkołak, Remus Lupin. Gdy więzień zauważył Hermionę poderwał się z miejsca i rzucił się na nią.
-Matko, Hermiona nic ci nie jest! Nawet nie wiesz, jak my się o ciebie martwiliśmy.- zaczął do niej krzyczeć za szczęścia, że ją widzi całą i zdrową
-Tak, wiem. Sev mówił mi, że biedny Pottuś chciał się rzucić na mojego ojca z gołymi rękoma.
-Słucham?
-Oj, biedny mieszaniec nic nie wie.- ironizowała
-Hermiona, co oni ci zrobili?- spytał przerażony jej zachowaniem
-Oni wyjawili mi tylko prawdę.
-Co? Jaką prawdę? Nic nie rozumiem.
-Widzisz Lupin. Nie ma już… Nie, nigdy nie było Hermiony Granger. Jest tylko Hermiona Riddle, córka Czarnego Pana.
-CO?!
-To co słyszysz.- odparła lekceważąco
-Ale twoi rodzice, państwo Granger…
-Ci mugole? Nawet nie wiesz, jak dobrze było ich własnoręcznie zabić.
Remus zaniemówił. Był w tak wielkim szoku, że nie był w stanie nic powiedzieć.
-To ty zabiłaś Grangerów?- spytała zdziwiona Lestrange
-Tak. Teleportowaliśmy się tam z mamą i tatą i pozbyłam się zbędnego bagażu.
-No, no. Jestem pod wrażenie. Ale i tak chce żebyś go potorturowała.
-Z największą przyjemnością.
No i zaczęło się. Wilkołak co chwilę dostawał jakimś zaklęciem torturującym, a co drugie z nich było Crucio. Bawiły się tak przez godzinę. Lupin ledwo co żył.
-To się robi już nudne i trzeba wracać na bal.- stwierdziła panna Riddle
-Tak. Kończmy to.
Miona spojrzała po raz ostatni na zmasakrowane ciało i wypowiedziała dwa zabójcze słowa.
-Avada Kedavra
-Jestem zadowolona panienko Riddle. Teraz wiem, że jesteś z nami.
-Cieszę się Bello. Tortury z tobą to czysta przyjemność.
Teleportowały się do Riddle Manor i wróciły na bal. Przez kolejne dwie godziny Hermiona tańczyła z każdym mężczyzną na sali, z wyjątkiem pewnego przystojnego, blondwłosego młodzieńca. Nie mogła go nigdzie zobaczyć, aż do czasu. Gdy go w końcu zauważyła tańczył z jakąś szatynką, a na koniec pocałował ją w policzek. Tego było dla Vipery za dużo. Myślała, ze przez ten czas zbliżyli się do siebie, a on tu takie coś robi. Szybko wyszła na taras by nikt nie zauważył jej łez. Długo stała na dworze starając się uspokoić i prawie jej się to udało, gdy usłyszała za sobą głos Smoka.
-Vi, co ty tu robisz> szukam cię od 30 minut.
Odwróciła się do niego, a na twarzy wymusiła uśmiech.
-Sorry Smoku, zamyśliłam się. Co chciałeś?
-No…bo…ja…- zaczął się jąkać
-No wyduś to z siebie. Nie będę tu czekać całą wieczność.- warknęła podenerwowana
-Jakpowiedziećdziewczynie,żejąkochasz?Aletaknapoważnie.- wyrzucił na jednym wydechu
-Co? Możesz powtórzyć?
To był szok. Draco Malfoy, casanova Hogwartu, największy kobieciarz, jakiego zna pyta się jej, jak ma powiedzieć kobiecie, że ją kocha.
-Jak powiedzieć dziewczynie, że ją kochasz? Ale tak na poważnie.- powtórzył już powoli, gdy Hermiona nadal toczyła bój w swoich myślach

Czysty absurd. Ale z drugiej strony widać, że naprawdę kocha tę dziewczynę. To pewnie ta szatynka- pomyślała Miona- Ja mu pokaże. Zagramy sobie na jego dumie. Nigdy nie zrobisz tego co ci powiem Malfoy.

-Powinieneś paść przed nią na kolana. Wyznać jej miłość w jakiś liryczny, romantyczny sposób i dać różę.

-Ale ja wiem Draco, ze ty tego nie zrobisz. To zbyt bardzo bije w twoją dumę.- dodała po chwili

Chciała już odejść, gdy zatrzymała ją dłoń na jej nadgarstku. Obróciła się. On popatrzył jej przez chwilę w oczy poczym padł przed nią na kolana, wyczarował piękną, czerwoną różę i przemówił.

-Chcę być łagodnym wiatrem,
który pieści Twoją skórę czułym dotykiem.
Chce być wodą którą pijesz!
Napełniać Twoje ciało życiem.
Chce być ciepłem letnim deszczem, wiosenną burzą…
Chce być niekończącą się radością,
przepełniającą Cię każdego dnia.
Chce być zmierzchem, który dotykiem napełnia Twój umysł snem.
Chce być mężczyzną, o którym co rano mówisz… TY $%&$# ODDAWAJ MOJĄ KOŁDRĘ!

Tak bardzo chcę być z Tobą,
czuć Twego serca bicie.
Za każdą taką chwilkę
oddam całe swe życie.
Zakochałem się w Tobie
i dalej w błoto brnę.
Czy wiesz co ja robię?
Kocham Cię i drżę.
Sierp księżyca na niebie,
kochaj dziewczyno to serc,
które kocha Ciebie.


Zaniemówiła, nie wiedziała co powiedzieć.
-Draco…
-Kocham cię Miona. Kocham cię od początku szóstej klasy. Nie wiem co mam z tym zrobić. Chcę byś odwzajemniała moje uczucie. Chcę być pewny siebie, jak zawsze, ale nie mogę. Boję się, boję.
Zapadła głucha cisza. Do Hermiony dopiero teraz dotarły wszystkie słowa, które Draco wypowiedział. On mnie kocha, huczało jej w głowie.
-Draco ja też kocham pewnego mężczyznę.
Przez twarz Smoka przeszedł cień zawodu.
-Rozumiem.- odparł ironicznie i chciał odejść
-On nazywa się Draco Malfoy.- dodała, gdy trochę odszedł
-Ale ja mam na imię Dracon...
Stanął. Obrócił się i podbiegł do niej. Chwycił ją za ramiona i przycisnął do siebie.
-Kochasz mnie?
-Tak Smoku, kocham. Kocham się w tobie od początku szóstej klasy.
Zarówno w jego, jak i jej oczach widać było szczęście. Nachylił się nad nią i złożył na jej ustach delikatny pocałunek, tak jakby się bał, że go odepchnie.  Gdy tego nie zrobiła pogłębił go. Całowali się tak nie zważając na otoczenie. A tuż obok za filarem stali Serp, Jess, Severus i Voldemort.
-No panowie.- Kira zwróciła się do dwójki dorosłych i wyciągnęła w ich kierunku rękę
-Tak, jak mówiliśmy. Od dziś są parą.- dodał Wąż
-No cóż zakład to zakład, prawda Severusie? Właśnie straciliśmy po sto galeonów.
Snape, jak i Riddle sięgnęli do kieszeni, wciągnęli odliczone sumy i dali je obojgu młodym ludziom, którzy cieszyli się, jak małe dzieci z zarobionych pieniędzy.

W następnej analizie, nowe wyznania, jeszcze więcej papierowych torebek i dużo  rzeczy z aŁtorkowej wyobraźni!

7 komentarzy:

  1. Rozwaliło mnie: "Szpanuje" . To było takie szczere i zwięzłe. O i jeszcze: "Accio papierowa torebka". Świetnie wykonujecie swoją robotę :P Jesteście bystre i inteligentne. (ale wam słodzę :P ) Jak dla mnie jest to najlepsza analizatornia na jaką trafiłam, bo komentujecie tylko i wyłącznie opka o tematyce HP, a takie akurat od czasu do czasu czytam :P Amen.

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm. apropo serdeczności zabrakło mi przy podawaniu torebki. No bo skoro Fenikso serdecznie zwymiotowała to co serdecznie zrobiła Meo? :-)
    SERDECZNIE pozdrawiam
    (nie mogłam się powstrzymać)
    mimika

    OdpowiedzUsuń
  3. Cofam to co napisałam w poprzednim komentarzu ._.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co to jest zaklęcie Masmorde? Kim jest Nimfadora Tonka? O.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masmorde- zaklęcie, które wyczarowywuje Mroczny Znak nad miejscem zdobytym przez Śmierciożerców. Chodziło jej o Nimfadore Tonks- Aurorke

      Usuń