wtorek, 19 lutego 2013

Severus i Hermiona III

Tak, tak wiemy. Spóźnienie. Przepraszamy i zapraszamy do lektury :) PRZYGOTUJCIE PAPIEROWE TOREBKI!

Od aŁtorkowy wstęp:
Dzisiejszą notkę pisałam razem z Villeiviant. Ja byłam Hermioną ona Ginny. Mam nadzieję, żę Wam się będzie podobała nasz ciężka praca:). Nawet nie proszę o komentarze, bo aż tak naiwna nie jestwm żeby wierzyć, że ktoś doda komentarz.
Chce was wziąć na litość.


Zobaczyłam jak ten wstrętny tłustowłosynietoperz prowadzi moją ukochaną przyjaciółkę, więc prędko podbiegłam żeby mują zabrać. Odepchnęłam go brutalnie, nie zważając na protesty i delikatnieobjęłam Hermionę, nie pozwalając nikomu do niej podejść. (Na początku rzuca Snapem o ścianę, potem delikatnie przytula Hermionę. Z nią nie jest wszystko w porządku.) Harry próbował coś domnie mówić, ale olałam go, tak samo jak Rona który nieudolnie starał siędotrzeć do swojej żony. Zobaczyłam że po policzku ściskanej przeze mniedziewczyny spływa łza, i że próbuje ona ukryć fakt że płacze. (Bez sensu, niech ryknie na cały salon.) Postanowiłamniezwłocznie jej pomóc. Wynocha wszyscy.- powiedziałam nie odwracając się nawetw ich stronę. -Ale to mój dom, i moja żona…- zaczął protestować Ron. Odwróciłamsię więc do niego z zaciętą miną i powtórzyłam -Wynocha!- Od razu zmiękł iprowadzony przez mojego ukochanego prędko wyszedł przez drzwi frontowe. To bybyło nieuprzejme tak się teleportować z czyjegoś salonu. Jedynie Snape ociągałsię z wyjściem, jednak po moim rażącym spojrzeniu zrobił jedynie jakąśironiczną minę i wyszedł. -A teraz opowiedz mi co się stało, kochana -powiedziałam miękko i uśmiechnęłam się pocieszająco, do łkającej przyjaciółki.
Wszyscy po prostu wyszli, bo Ginny ich wywaliła? Co ona jest jakoś szczególnie ważna? O co tu chodzi?
Borzeiglastynaprawtęspację.

-Nie wiem. Widzę to jak przezmgłę. On… Rzucił się na mnie. Gdyby nie Severus właśnie byśmy kopulowali… – Hermionazaszlochała spazmatycznie.
Tak rzucił się na ciebie, ale nawet cie nie tknął.

Spojrzałam na nią ze współczuciem.

-Rozumiem… – tak naprawdę nierozumiałam ale stwierdziłam że pytanie ‘kto taki’ wywołałoby jeszcze więcejłez. Więc spasowałam. -Moje biedactwo… Przez to zdarzenie musiałaś znosićdwie okropne sprawy. Po pierwsze, tego gwałciciela, a po drugie te oślizgłełapy Smarkerusa- powiedziałam kiwając niezrozumiale głową. Dziecko Antychryst znów zaczęłozmieniać mi nastrój.

Niech to dziecko ją kopnie. 

- Nie mów tak. On nie jestSmarkerusem. – jej ton stał się twardy i nieustępliwy – Gdyby nie onprawdopodobnie bym nie żyła. Ten Śmierciożerca najpierw by mnie zgwałcił, apotem zabił. Nie wiesz jak to jest gdy jego zimne ręce błądzą pod twoją bluzkąi masz świadomość tego, że on zaraz każe zrobić ci coś obrzydliwego. I wiesz,że to zrobisz, bo będziesz liczyła na to, że jak się zabawi to daruje ci życie.Jego twarz nad moją… nie!
Ale co nie?
Macie opis tego "gwałtu" :
Jego ręka pobłądziła pod moją bluzkę, a ja po raz czwarty poczułam, że zbiera mi się na płacz. Kiedy odrzucił różdżkę na chwilę wiedziałam, że to będzie koszmar. Zamknęłam oczy i biernie czekałam aż się rozbierze i zabierze za mnie.
W skrócie nawet nie wiem czy błądząc pod bluzką do czegoś dotarł. Hermiona oczywiście nawet nie wrzeszczała i się nie wyrywała tylko jak manekin patrzyła się na niego.


Spojrzałam na nią z szerokootwartymi oczami. Nie chciałam jej mówić że wiem jak się czuje, bo nie miałampojęcia. Ale kiedy usłyszałam z jakim uczuciem mówi o tym nędznym niedorobkudoszłam do wniosku że nigdy nie mówiła tak o Ronie.
Poczytaj sobie Ginny, tego blogaska o waszych losach. Dowiesz się, że Hermiona jest nieszczęśliwa i tak na prawdę coś czuje do Seva.

-Wiesz Hermiona… Ja nie wiemjakie to uczucie. Ale zauważyłam…- przygryzłam wargę, zastanawiając jak ubraćw słowa to co miałam zamiar wyznać.

-Co? Nie rozumiesz mnie? –powiedziała jakby to była moja wina, a później dodała już cieplejszym tonem -Wiem, że byś chciała. Przepraszam, że na ciebie naskoczyłam. Ale poczułam, żenie powinnaś tak go nazywać, bo ja… no… dzisiaj go obraziłam. Powiedziałamnie to co zawsze razem o nim mówiliśmy ale obrażałam go za to co nie jest jegowiną. A on poszedł za mną, bo się martwił! Nikt inny by tak nie zrobił.Większość za to co powiedziałam cieszyłaby się z tego co mi się przytrafia.Snape poszedł za mną. Nie wiem skąd wiedział ale jestem pewna, że nie stoi postronie zła. – rzuciła nieobecne spojrzenie w stronę drzwi którymi wyszedł naszbyły nauczyciel.
Nieobecny wzrok. Czyli takie zombie.

Spojrzałam na nią ze zrozumieniem.Zmrużyłam nieco oczy, przechyliłam głowę i uśmiechnęłam się łagodnie.- Noproszę… Wygląda na to… że się zakochałaś- oznajmiłam i otarłam jej samotnieściekającą łzę z rumianego policzka.
Ach no , baa. Ta klata Severusa!













-Nie! Ku*wa Ku gwiazdka wa, Ginny jak możesz takmówić? Uważasz, że jak jesteś w ciąży to wolno ci wszystko? To nie są żarty – wjej oczach znowy zaszkliły się łzy – Skąd ta myśl? Ja po prostu chcę szanowaćkogoś kto uratował mi życie, ale skoro ty tego nie potrafisz, bo to czy żyjęnie jest dla ciebie ważne…
Bam! Jak ona wybuchła! 

Przytuliłam ją mocno nie zważającna to co mówi oraz na jej liczne protesty.

- Jestem szczęśliwa że żyjesz. Iże nikt cię nie zgwałcił. To chciałaś usłyszeć?- powiedziałam śmiejąc jej sięwe włosy. -Ale najbardziej szczęśliwa jestem kiedy słyszę z jaką czcią i nabożeństwemmówisz o osobie którą kochasz. Nawet jeżeli niekoniecznie ją lubię.-powiedziałam i z moich zaciśniętych oczu popłynęły łzy. Ten bachor i jegohuśtawki nastrojów zaczynają mnie już denerwować.
Jej miłość rodzicielska nie zna granic.
Na aborcje już za późno. Koniec świata jest bliski.
-Czy ty się dobrze czujesz?Zapomniałam, że nie powinnam cię martwić. Szczególnie teraz. Usiądź rudzielcu.A tak nawiasem to się nie zakochałam w nikim od jakiegoś czasu… Ale muszę cicoś wyznać… – głos się jej załamał –  bo wiesz ja… on… no, całowaliśmy się. Japłakałam po raz pierwszy po śmierci rodziców, a on po prostu był. Pomógł mi inagle mnie pocałował. Wiem, że Ron to twój brat ale jeszcze nikt nigdy mnie taknie całował. Nigdy. I dlatego się na niego wściekłam, bo mnie  zostawił jakjakąś zabawkę. – zrobiła swoją obrażoną minkę i powiedziała – Gniewasz się?
-Żartujesz! Wskocz mu jeszcze do łóżka, Ron się ucieszy.

-Oczywiście że się nie gniewam.Nie mam za co. Każdy kiedyś tam podważył słowa przyjaciółki w ciąży, więc niema co się martwić.- odsunęłam się, aby nie przytulać cię już więcej i sięgnęłampo chusteczki. Wzięłam sobie jedną i podałam jej pudełko.- Widzisz… ja odzawsze powtarzałam że Ron to idiota, i jakoś nigdy nie obrażałam się kiedy o nimplotkowałyśmy. A Snape… Jeżeli naprawdę było ci tak dobrze jak sięcałowaliście, to wiesz, nie obrażaj się, ale prawdopodobnie on czuł dokładnieto samo. Taka zasada wzajemności. A że cię zostawił- wywróciłam oczami- tooczywiste że się przeraził. Zastanów się jesteś drugą osobą jaka go pociąga w całymjego nędznym życiu. I pierwszą która okazała mu swoje zainteresowanie. Sam sięprosił o obrazę moim zdaniem, jeżeli nie jest w stanie pojąć tak prostej rzeczy…
Ginny, wypowiedź niczym ekspertki Bravo w dziale "Problemy i pytania".

- Nie miał nędznego życia. – jej tonznowu był ostry – I nawet jeżeli kochał tylko raz to zawsze są dzi*ki.
(Matko, z tą aŁtorką nie jest wszystko w porządku. NIE OBRAŻAJ LILY POTTER, ty szlamo. Harry przyjdzie i ci nakopie.Myślisz,że spędził życie w ciemnym lochu i nauczył się tak całować trenując z jakimśszczurem? I te wszystkie uczennice… – westchnęła – . Przyjrzyj mu się tylkoraz, a może zrozumiesz, że stworzyliśmy sobie potwora, bo musieliśmy kogośnienawidzić, a on się nadawał. Powinnaś go szanować szczególnie po tymwszystkim co zrobił dla Harrego. Na pewno więcej niż Dumbledore. A Ron mnie wkurza.
Tak na podsumowanie.

- Nie obrażaj się… – uroczyuśmiech – Mnie Ron wkurza od zawsze. I nie twierdzę że się nie wprawił wmiłosnej grze, jak to mówią, ale że nigdy się nie zakochał. Co do uczennic towątpię. Wydaje mi się że Dumbledore za bardzo miał go na oku…-

-mTen stary dupek ma na oku tylkowłasny interes. – zrobiła minę jakby nie była pewna kto wypowiedział te słowa - Ja myślę, że Snape był dla niego zbytważny żeby zabraniać mu czegoś tak nieistotnego. – powiedziała i zaczęłazwracać się jakby do siebie –  Ciekawedlaczego dzisiaj mi powiedział, że nie zabije tego Śmierciożercy… Zachowałsię jakbym go obraziła. Jakby się mnie brzydził. Sądzę, że ma dosyć zabijania. –wróciła do rzeczywistego świata – No nie ważne co on myśli. I tak niedługo sięwyprowadzi i wszystko wróci do normy. – w jeg głosie usłyszałam żal –  Szkoda, że do pracy wracam dopiero za dwa tygodnie.Jeszcze parę takich dni i przyrosnę do kuchenki gotując dla twojego brata. Czyjemu w dzieciństwie zabierali jedzenie, że musi tyle jeść na zapas?
Zboczeńcy. Wszędzie zboczeńcy i głodomory!

Drzwi otworzyły się wszedł Harry.

-Harry…  - Spojrzałam na niego dziwnie. No cóż, to niebyła rozmowa dla jego uszu przeznaczona. Ale z drugiej strony na razie nie mamzamiaru mówić nic ważnego więc… -Coś się stało? – spytałam cicho.

-No więc… Ron pyta kiedyskończycie, bo chce pocieszyć swoją  żonę… -Widziałam jak spogląda zewspółczuciem na  Hermionę i stwierdziłam że on chyba również uważa że tonie wyjdzie….  -Cóż… Hermiono?

-Harry… Powiedz żeby…  – popatrzyła na mnie jakby oczekiwała pomocyw powiedzeniu tego, że nie chce widzieć męża. Nagle straciła nad sobą panowaniei zaczęła wrzeszczeć tak jak wcześniej na mnie – Harry wynocha! Nie teraz. – wyszedłbez słowa – Ale jak go zostawię to co? (przedstawia wątpliwości z rozdziału nr6 odnośnie przyjaźni, których nie chce mi się opisywać- Madelaine).
Leniwa aŁtorka.

-Wiesz. Ron  tak się obrazi.I jak dla mnie lepiej się z nim nie kisić pod jednym dachem, jeżeli aż tak cięirytuje. Albo wiesz… Mam pomysł! Zamieszkaj z nami! Jak będziesz chciała towygonię Harrego, na razie i tak nie jest mi do niczego potrzebny!-zaproponowałam z błyskiem w oczach
O! Ginny też nie jest szczęśliwa z Harrym?

-Nie, bo… No nie chcę robićszopki. Ale ty możesz zamieszkać ze mną. Mam jeszcze jedną wolną sypialnię. Jabędę spała z tobą. Wiesz ta na górze obok… tej drugiej – na jej policzkachpojawił się wdzięczny rumieniec – Będę mniej samotna, a przy okazji Ron niebędzie miał pretekstu żeby się do mnie dobierać. To co? Zniosę nawet twojehumory. Zaraz się zrobisz tak gruba, że i tak nie będziesz miała jak kochać sięz Harrym. Nie wyobrażam sobie tego z takim brzuchem. – zobaczyłam, że uśmiechasię przekornie czego dawno u niej nie widziałam.
O no tak, bo małżeństwo to tylko sex.
A teraz SUPRAJS!  Kobiety w ciąży wręcz powinny uprawiać seks, który dostarcza hormonu szczęścia. Może wtedy nie urodziłabyś antychrysta.

Rzuciłam w jej stronę morderczespojrzenie wbijające w fotel. Po chwili jednak uśmiechnęłam się złowieszczo:

- Wiesz, kobieta w ciąży będziejeść dużo różnych smakołyków… o każdej porze dnia i nocy. A z dużym brzuchemciężko jest wstać i iść do kuchni po bułkę ze smalcem i śmietaną. – pogłębiłamuśmiech – Więc jak? Podejmiesz się? A, i musisz zgodzić się na to że Harrypewnie też będzie wpadał co jakiś czas…
Żeby się "kochać"?
Bułka ze smalcem i śmietaną? Pychootaa...

-No dobra zniosę jakoś, że mójprzyjaciel mnie odwiedza. Nie wiem jak, ale zniosę. To co jutro czy pojutrze? Bylejak najszybciej Ginny, bo rozumiesz…

- Spokojnie, spokojnie-przytuliłam Hermionę i szepnęłam jej cicho prosto do ucha – jeżeli zarazpojedziemy do mnie aby spakować walizki, to jeszcze dziś się do ciebiesprowadzę.
Hura?

Od aŁtorkowy wstęp:
Jeszcze jedna notka od Villeiviant ale nie cieszcie się, bo bardzo krótka. Później dodam swoją. Przepraszam za błędy, ale starałam się żeby w końcu nie było złączonych wyrazów. Obawiam się jednak, że każdy wklejany tekst będzie wyglądał tak jak poprzednie.


-Ale dlaczego musisz jechać?! Nie chcesz mnie już widzieć? -pytał Harry już chyba po raz setny.
Tak dokładnie. Chce jeszcze rozwodu.
-Misiu, przecież wiesz że Hermiona potrzebuje teraz mojego pocieszenia…-
-A Ron nie może jej pocieszyć? If you know what I mean – spytał mój małżonek z nadzieją w głosie. W odpowiedzi jedynie na niego spojrzałam
-Masz  rację, to jeden z głupszych pomysłów na jakie kiedykolwiek wpadłem… Ale ja poprostu nie chcę abyś mnieopuszczała. – przyciągnął mnie do siebie i pocałował czule. Przytuliłam go i odwzajemniłam piszczotę,równocześnie delikatnie wkradając się językiem za barierę jaką tworzyły jego drżące z podniecenia wargi.Delikatnie wsadził mi dłonie pod bluzkę i muskał opuszkami palców moje niezwykle ważliwe plecy. Jego usta zeszłyszyję, obsypując ją wilgotnymi pocałunkami.
Na pożegnanie wskoczą sobie do łóżka.
-Nie miałaś się przypadkiem gdzieś iść?- zapytał ironicznie.
-Aż tak mi się nie śpieszy…- wysapałam i znów się w niego wessałam, równocześnie popychając go w stronę kanapy.

Leżałam na łóżku wpatrując się tępo w sufit. Czułam się jakby ktoś mnie znowu spetryfikował z tym, że wtedy nie byłam świadoma, a teraz wydarzenia całego długiego dnia tłukły się po mojej głowie nie dając mi zasnąć. Nadzieja na to, że Ginny będzie mnie wspierać i mi pomoże na chwilę uwolniła mnie od wszystkiego ale ona mnie zawiodła. (Zaraz przyjdzie musi tylko załatwić pewną sprawę z Harrym...) Po raz pierwszy w życiu czułam się tak samotna nie dlatego, że nie mogła ze mną zostać ale dlatego, że wolała zostać żeby kochać się ze swoim mężem. (Skąd to wiesz? Poszłaś i podglądałaś?) Nie bo on ją błagał nie, bo źle się czuła, tylko po prostu miała ochotę na seks więc postanowiła, że ma mnie gdzieś. (Wiesz, niektórzy po prostu mają ciekawsze życie erotycznie niż ty. Nie ma w tym nic złego.) Do tego miałam świadomość, że ja też nie zachowałam się w porządku w stosunku do Rona. (O, właśnie! Nareszcie. Wytknij sobie błędy pani idealna. Toż to Hermiona Weasley vel Mary Sue! Ona jest idealna z definicji!Kiedy przytulał mnie i próbował jakoś pocieszyć ja tylko odpowiadałam „aha” i „mhm” myśląc o czymś… no o kimś innym. Mój mąż po raz pierwszy wykazał jakąś wrażliwość i naprawdę zrobił coś za co dawniej byłabym mu wdzięczna. Ale Ginny jakbym mało miała problemów poruszyła jeszcze ten o którego istnieniu prawdopodobnie bym nie wiedziała. Tym problemem był nie kto inny tylko mistrz eliksirów, pan Nie-Zniżę-Się-Do-Waszego-Poziomu-I-Nie-Będę-Miał-Uczuć Severus Snape. Wcześniej nie zastanawiałam się co czuję, a teraz nagle ona stwierdza, że ja go kocham. To jest oczywista bzdura ale wiem, że nie jest mi też obojętny. Coś mnie do niego ciągnie. (Pocałunki, pieszczoty, klata.) To pewnie dlatego, że potrzebuję kogoś kogo mogłabym kochać, a on akurat się trafił. Bo jedno było dla mnie jasne – nie kocham Rona i nic już tego nie zmieni. Kiedyś byliśmy przyjaciółmi i kochałam go jak brata teraz czuję tylko tą straszną pustkę gdy o nim myślę. Jakby to co między nami zaszło wypaliło co co było szczere. Ale Snape’a też nie kocham. Bo dlaczego miałabym kochać coś takiego?
Dlaczego ktoś miałby kochać, takie coś jak ty?

Pogrążona w tych rozważaniach nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. We śnie wrócił koszmar tego francuza. Widziałam, że Severus stoi i patrzy na mnie z pogardą, a tamten mnie torturuje. Krzyczałam żeby coś zrobił i mi pomógł, a on tylko kpiąco się zaśmiał i powiedział: „No przechodź już do rzeczy, chcę popatrzeć”, a tamten zbliżył się z tą obleśną miną.
Pukanie do drzwi. Otworzyłam oczy przerażona wizją z mojego koszmaru. Nie wiedziałam gdzie jestem, a twarz którą nad sobą zobaczyłam pogorszyłam moją panikę. To Snape. Ale teraz patrzył tak inaczej. Z… troską?
Ot tak, wlazł jej do sypialni.
- Co się stało? – zapytał jakby nie wpadł na to, że miałam zły sen. – Słyszałam jak krzyczysz, a właśnie zrobiłem śniadanie i miałem cie budzić. – w jego głosie brzmiała niepewność, która przywróciła mnie do rzeczywistości.
Zrobił śniadanie? To jest nienormalne.
Słyszała jak krzyczy? Sevi, jesteś kobietą?
- Miałam koszmar. Nic takiego – rzekłam nieco chłodniej niż zamierzałam – Która godzina? – dodałam łagodniej, bo widziałam, że cofnął się, a na jego twarzy znowu zagościł nieodgadniony wyraz.
- 13:30  - powiedział i wyszedł.
Niech ktoś tę Hermionę zabije, bo zwariuje.
Czułam, że wszystko mnie boli. Włożyłam kapcie i spełżłam na dół wiedząc, że czeka mnie kolejny samotny dzień z moim byłym nauczycielem. Cieszyło mnie to, bo to świadczyło, że mój małżonek jednak nie dostał urlopu żeby się mną „zaopiekować”,  ale z drugiej strony kto wie co może wydarzyć się dzisiaj? Weszłam do kuchni i zarejstrowałam, że na stole stoją dwa talerze z kanapkami i kubki z kawą. Na przeciwko wejścia siedział on schowany za gazetą. Gdy zauważył moje pojawienie się wychylił swój haczykowaty nos zza „Proroka Codziennego” i dziwnie na mnie spojrzał. (Znając Seva w tym opku, chciał cie rozebrać wzrokiem.) Nie miałam pojęcia czemu tak taksuje mnie wzrokiem dopóki nie uświadomiłam sobie, że ma na sobie obcisłą koszulkę na ramiączkach i majtki. W jego czarnych oczach przez chwilę widziałam błysk zadowolenia czy raczej uznania ale uznałam, że mi się przywidziało. To była tylko… cholera, nie mogła to być nadzieja!  Wczoraj włożyłam pierwsze co wpadło mi w ręce, a dzisiaj nie zastanawiając się specjalnie nad tym co robię jak zwykle zeszłam na dół. Usiadłam szybko na swoim miejscu, spuściłam oczy i oblałam się rumieńcem. Nietoperzysko uśmiechnęło się drwiąco i zniknęło za gazetą. Zjadłam w takim tempie, że ktoś mógłby pomyśleć, że nie jadłam od tygodnia i poszłam się ubrać. (Może jesteś w ciąży z Sevem? ) Żeby nie musi ećużerać się z moim gościem zaczęłam czytać książkę. Położyłam się na łóżku na którym spałam i wzięłam jedną z licznych książek leżących na podłodze. W tej najmniejszej sypialni odkładaliśmy książki wymagające naprawy albo te które nie mieściły się na półkach. Zaczytałam się na chwilę i nagle zauważyłam, że robi się ciemno. Pewnie rudzielec zaraz wróci. Ach… Moje myśli powędrowały do obiady i obowiązków gospodyni i przypomniałam sobie, że muszę Snape’owi dać nowe ubrania. Czy ja muszę ciągle o nim myśleć? Wyjęłam coś ze starej szafki należącej kiedyś do mojego taty. Poszłam do sypialni w której spał i zapukałam do drzwi. Otworzyły się tak gwałtownie, że przestraszyłam się i upuściłam ubrania. Jednocześnie schyliliśmy się żeby je podnieść i niczym w komedii romantycznej mugoli popatrzyliśmy na siebie. (Ja myślałam, że stuknęliście się głowami.) Jego spojrzenie znowu wyrażało to co rano ale tym razem dołożyłabym do tego jeszcze pożądanie. Intensywnie wpatrywałam się w jego czy jakbym nie mogła oderwać od nich wzroku. Znowu dzięki niemu doświadczyłam czegoś po raz pierwszy. Nikt tak na mnie nie patrzył i nie budził we mnie takiej ochoty żeby go pocałować. (PORN ALERT!) Chciałam poczuć jego usta na moich, chciałam żeby całował moją szyję i… Jego usta były zaledwie cal od moich. Przymknęłam oczy i zaczęłam zbliżać twarz do jego twarzy ale wtedy ten piękny sen gwałtownie się skończył. On szybko wstał i podał mi rękę. Skożystałam z pomocy i poczułam się po raz koleiny upokorzona w sposób, który ciężko wyrazić słowami. Wymamrotałam coś o ubraniach i zbiegłam na dół. Po drodze minęłam Rona, który według mnie właśnie wchodził na górę. Byłam tak zajęta sobą, że nie zauwżyłam jego bladości i pełnego niedowierzania spojrzenia… On nie był teraz ważny.
On dla ciebie nigdy nie jest ważny.
Czemu nikt mnie nie ostrzegł, żeby przygotować moją papierową torebkę?

Docieramy do końca naszej analizy. Kolejny raz pytamy co dalej z uczuciem pomiędzy Hermioną, a Severusem? Kim jest tajemniczy francuz? Jaki jest cel zmartwychwstania Dumbiego i Snape'a? Muszą uratować świat przed zagładą ze strony antychrysta! To wszystko za tydzień!

12 komentarzy:

  1. Dopiero co odkryłam blog, ale już od pierwszych zdań zauważyłam miażdżącą różnicę do http://obronczynie-kanonu.blogspot.com/ Nie zrozumcie mnie źle, ale to się okropnie rzuca w oczy, tak, jakby te analizy były kopią Obrończyń Kanonu.
    Ciepło pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro zobaczyłaś "miażdżącą różnicę" to w czym problem? Tak, tak. Moje zamiłowanie do podstaw poprawności językowej odzywa się w złych momentach.
      Czytam inne blogi z analizami i zdaję sobie sprawę z tego, że może być widoczne podobieństwo do stylu Tuśki, czy dziewczyn ze Snmt, ale szczerze powiedziawszy NIGDY nie widziałam tego bloga.
      Dziś pierwszy raz weszłam do Obrończyń i śmiało mogę powiedzieć, że nasze style BARDZO się różnią.
      Razem z Fenikso nasze komentarze piszemy sobie luźno, raz przy dialogu, raz w środku opisu, tam gdzie coś nam nie będzie pasować. Nie piszemy naszych opini na samym końcu danego fragmentu. Ostatni akapit naszej analizy to pytania, które pełnią rolę "emocjonującej zapowiedzi", czego nie ma u dziewczyn z tamtego bloga.
      Na zakończenie dodam, że "analizatorni", jak niektórzy te typy stron "pięknie" nazywają, jest tyle w internecie, że trudno o unikalny styl. Przykładem niech będzie zwrot "aŁtorka", który pojawia się na większość blogów o tej tematyce.
      Tak to już jakoś jest, że wszystkie te nasze blogaski są podobne i to trzeba zaakceptować.
      Kończąc te moją wypowiedź pozbawioną ładu i składu, chcę jesze raz powiedzieć, że nie kopiujemy tamtych autorek i nigdy nie miałyśmy takiego zamiaru, ponieważ nawet nie widziałyśmy ich bloga.
      Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tej wypowiedzi i będziesz regularnie czytać naszego blogaska ;)

      Usuń
  2. Kiedy czytam, że ona ma ochotę go pocałować to nie mam gdzie zwymiotować, nie mam papierowej torebki. Zastanawiam się dlaczego ktoś w ogóle pomyślał o Severusie i Hermionie jako o paringu. Brakuje jeszcze tylko pary pt. Ronald Weasley i kotlet. Co do analizy...uśmiałam się. Połowa zawartości mojej butelki z wodą znalazła się na monitorze, druga połowa zaś wlała mi się do nosa. Wchodzę codziennie na główną stronę i szukam. Kiedy nie ma to walę głową o klawiaturę, a kiedy jest to biorę popcorn. Dziękuję wam bardzo za umilanie mi czasu swoimi analizkami.
    Trzymajcie się i życzę wam dużej ilości bułek ze smalcem i śmietaną ._.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za życzenia.
      Co ty chcesz od Sevmione? Przecież nie ma nic dziwnego w "starym koniu" kochającym się w nastolatce ewentualnie kobiecie młodszej o ponad 20 lat, którą uczył i gnębił w szkole!
      Chwilowo zabieramy się do kolejnego yaoi - Draco + Ron, jeśli takowe znajdziemy. Według nas to świetny paring, zaraz po Molly Weasley i Voldim.
      Zapraszamy do nas i nie zapominaj o komentowaniu, bo nie będziemy dodawać notek :<

      Usuń
    2. Para Ronald Weasley i kotlet jest nawet dosyć popularna, a zwie się chikron, Luna i Draco też to ponoć lubią robić z jedzeniem, wyobraźnia twórców fanficków i fanartów jest nieograniczona.

      Usuń
    3. Pomyliłam się. To jest chickron.

      Usuń
  3. Przepraszam jeszcze za tak chaotyczny komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń

  4. Chwila... Hahaha... Jeszcze sekunda...Hahaha... muszę się pozbierać z podłogi...
    Uff... okej. Czytam tego bloga od jakiegoś czasu i powiem wam, że go uwielbiam! Takie kretynizmy ludzie wypisują, że ręce nie tyle załamuję, co po prostu już mi odpadają. Teksty bardzo kwikogenne, przyznam szczerze, ale dają chociaż promyczek nadziei na istnienie nieodmóżdżonych ludzi.
    Kawał dobrej roboty!
    A na zachętę daję wam nominację do Liebster Award. Gratuluję, więcej na moim blogu: www.rubinrot-czerwien-rubinu.blogspot.com
    Good luck :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam za spam, ale chciałam Was poinformować, że zostałyście nominowane do Liebster Award. :)
    Więcej informacji uzyskacie tutaj: http://drowninyourmemory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Was dziewczyny! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziwczyny, jesteście absolutnie genialne!!!!! Mam małe pytanko. Czy mogłybyście skomentować takiego jednego bloga? Jest całkiem ciekawy ale w niektórych momentach kompletnie nie ma sensu :P Oto link: http://nie-ma-dobra-i-zla-hermiona-riddle.blog.onet.pl/2008/12/ A przez te wasze komentarze to leże i konam ze śmiechu :D Za każdym razem jak to czytam :) więc kontynuujcie te komenty :D Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za miłe słowa ;)
      Blogasek widzę zapowiada się ciekawie i pewnie niedługo go zanalizujemy. Dzięki za cynk ;)

      Usuń