poniedziałek, 24 września 2012

Harry, Ron i Hermiona ratują ogonki i spacje po znaku interpunkcyjnym I

I oto kolejna aŁtorka, stara się wejść na szlak własnej twórczości i publikuje swe dzieło w internecie ku uciesze licznych przyjaciółek, raczej nie pozostałych internautów.

W tej analizie wyruszymy na pomoc spacjom po znaku interpunkcyjnym, a także zmiękczeniom "ą" i "ę", a oprócz tego będziemy w myślach mówić "apostrof", a w tle towarzyszyć będzie nam konkurs pewnej Kariny, która jest pełna miłości.

'Pomocy!'
Harry obudził się...Wymacał okulary i założył je sobie na nos.
Mac, mac.
Wspaniałe słowo.

Spojrzał w okno.Było pochmurno,ciemno.
Szaro,buro,nudno,brzydko,niewyraźnie, a spacja po znaku interpunkcyjnym przestała istnieć.

Zerknął na zegarek:'04.30'
'No tak'-pomyślał-'Znowu ten koszmar'.
Ciekawe jak on myśli apostrofami.
Z tego co rozumiem za każdym razem jak miał koszmar budził się o 4.30? 

Od paru dni Harremu sniły się dziwne rzeczy.Jakaś kobieta która krzyczy'Pomocy'.Ale to z pewnością nie jego matka.
To zapewne jedna z czytelniczek tego bloga.
Przynajmniej tyle dobrze że własną matkę rozpoznaje...

Ta kobieta była blondynką o ciemnej karnacji.
Zazwyczaj blondynki mają jasną karnację, ale co ja tam wiem, przecież aŁtorka wie lepiej.
Nie wiem jak wy, ale ja sobie wyobraziłam przefarbowaną na blond murzynkę..

Nie wiedział co to oznacza.Położył głowę na poduszke.
'Pst...Harry...śpisz?'Usłyszał.To chyba Ron.
H:Ron?
R:Tak,to ja.Czemu nie śpisz?
H:Śnił mi się koszmar.
R:Znowu?
H:Tak i to ten sam...
R:Powiedziałeś Hermionie?
H:Nie...
R:Dlaczego?
Nie ma to jak zmiana zapisu dialogu, w dodatku z deszczu pod rynnę.
Kasia nie ma rączek.
-Puk!puk!
-Kto tam?
-Nie Kasia.
Zakochałam się w tym rozbudowanym dialogu.

Przez chwilę trwała cisza gdy nagle.
'Co masz mi powiedzieć,Harry?!''Hermiona...obudziła się!'Pomyślał Harry.
I teraz pytanie za sto punktów, dlaczego Harry w myślach mówi jako Hermiona?
Ja mam inne pytanie. Czemu Hermiona śpi z Harrym i Ronem? Czyżby to coś więcej niż przyjaźń?

H:No...no dobra...od kilku dni śni mi się ten sam koszmar!Jakaś kobieta która krzyczy'pomocy'.Ma blond włosy i ciemną karnacje...
Her:CO?Czemu nie powiedziałeś odrazu?!
Tak Hermiono, też myślę, że tego typu wygląd jest dziwną wizją.
Harry czemu po prostu nie powiesz murzynka przefarbowana na blond?

H:No bo właśnie takiej reakcji się spodziewałem... (Oj Harry zdania nie zaczyna się od "no bo")
R:Hermiona daj mu spokój!
Her:Wszyscy wiecie co to oznacza! 
R:Ci...
Usłyszeli kroki po schodach.Zamarli...kto i o tej porze?(To na pewno Voldemort włamał się do ich domu żeby ich zabić we śnie)
R:Szybko!
Położyli się,i udawali,że śpią. (Przedszkole?)
Ktoś otworzył drzwi i...
'Harryyy...Harry!!!'
AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
R:Harry!Czemu tak krzyczysz?!!
Harry otworzył oczy.Cały czas był w tym samym pokoju,w domu Syriusza.
H:Co...co się stało?
Her:No...jak ten ktoś wszedł to...potem wyszedł a ty chyba zasnąłeś...
R:A potem krzyczałeś!
Harry spojrzał na nich...Po chwili usłyszeli jak ktoś wchodzi po schodach.Weszła pani Weslay,pan Weslay,Ginny,Fred i George.
Jestem ciekawa kimże jest państwo Weslay.
Nie rozumiem tego dialogu. Czemu Harry wrzeszczał?

M(Molly):Harry,kochanie co się stało?Usłyszelismy krzyk i...
F:Znowu koszmar co?
G:No to się już zdarzyło! (to słowa Ginny czy Georga?)
Bliźniacy spojrzeli na siebie i rykneli śmiechem.
A(Artur):No więc Harry co się stało?Myśleliśmy,że...
H:Nic..nic się nie stało!
M:Dobrze...śpijcie dobrze dobranoc! (Ja, ja naturlich)
Wszyscy wyszli,ale Ginny spojrzała na Harrego takim dziwnym wzrokiem...
Gdy wszyscy wszysli:
R:O rany,ale nam napędzasz strachu!
Her:A więc jak już mówiłam...to co się śniło Harremu...
R:Hermiona daj spokój!
Her:Co?Mówię tylko jak jest!
H:Ale ja sam wiem jak jest!
Ron i Hermiona spojrzeli na Harrego...był cały spoconyWszystko go wykańczało... Słaba kondycja, jak by to powiedziała moja wuefistka, BIEGAĆ MI TU, ALE JUŻ!
R:dobra...choćmy już spać!
Ićcie. 

Następnego dnia Harry,Hermiona i Ron pakowali się.Jutro w końcu do hogwartu!Harry był szczęśliwy nigdzie nie czuł się tak dobrze jak w hogwarcie.Zaczynali już czwarty rok!
Czymże jest tajemniczy hogwart niestety nie wiem.
Coś czułam że z wielkiej litery. Nie podoba mi się to powtórzenie.

Her:Hej,mamy wszystkie książki?
R:Zapewne...(Niezłe słowo jak na Rona)
H:Słuchajcie...kto będzie nowym nauczycielem od obrony (osobistej, to taki czarodziejski odpowiednik PO)?
R:Nie wiem...byle by nie Snape!
Her:Słyszałam,że będzie nim Lucjusz Malfoy...
Spojrzeli na nią w osłupieniu?
COOOOOO?!!!-Rykneli równocześnie Zmiana zapisu dialogu, zawsze spoko, brak spacji czy kropki również.
Her:Żartuje! Ogonków również.(Nie śmieszne, zamarłam z przerażenia)
Zaśmiała się,a chłopacy odetchneli. A także dziwne słowa, które nie istnieją.
R:A tak na powaznie to kto?
Her:Nie wiem...podobno jakiś Schulzer czy jakoś tak.  Będzie uczyć jak posługiwać się bronią palną, czy avadami i usprawiedliwiać to wykonywaniem rozkazu?
R:Niezłe nazwisko.Czy tam imię! Czy tam przydomek!
Reszta dnia mineła przyjemnie.
A ogonki spędziły kolejne dni w ciemnościach czekając, aż ktoś je odkryje. 

W nocy Harremu śnił się ten sam sen,ale kobieta miała już jasną karnacje.
Jej idolem był Michael Jackson.
Koniec z murzynkami? To może chociaż azjatka?

Harry wstawaj!
Otworzył oczy.To był Ron. 
To w końcu Harry czy Ron otworzył oczy?

R:Hogwart wzywa! Ja, ja!
'No tak'-pomyslał Harry-'zapomniałem!' Ty psie Angielski, stawaj pod murem!
Ubrali się,zeszli na dół zjeść śniadanie i wyruszyli na Peron i i 3/4. A obok stała kolejka do Peronu a a 5/8
Z pociągu leciała para,wszyscy wsiadali. Pociąg paruje, ale wszyscy wsiadają, przecież to nic niepokojącego.
Harry,Ron i Hermiona zajeli już miejsca. Ogonki wciąż tkwiły w niewoli.
M:Ron,kochanie nie zapomnij pisać! Spacje również.
R:Oczywiście mamo!
I ruszyli! Napędzali pociąg ile tylko sił mieli w nogach. Coś w tym stylu, tylko że inna maszyna.














Harry czuł,że ta podróż będzie inna niż wszystkie... Bo spacje wciąż nie zostały wyzwolone.
*
Od aŁtorki: CDN.Jutro napiszę dalej :) 
Komentujcie!:) Wtedy uwolnię ogonki i spację!

W pociągu zrobiło się ciemno. Jest już ciemno...ale wszystko jedno. Pytam siebie czym jest piękno.
'To dziwne'-pomyślał Harry-'Zawsze zapalali światła'. Apostrof to dziwne apostrof, dziwne myśli ma Harry. Światło można zapalić? 
Pomyślał,że to znowu dementorzy(Zaczynam podejrzewać że Harry ma manię wszędzie widzi niebezpieczeństwo)..Hermiona jakby czytała w jego myślach:
Her:Tylko nie myślcie,że to znów jakiś dementor! Bo nie uwolnię spacji!
R:Niby dlaczego?
H:A widzisz gdzieś zamarzniętą szybą? (Wizja Harrego z zamarzniętą szybą zamiast oczu - bezcenne)
R:Faktycznie...
Przez chwilę było cicho...Pociąg dalej jechał.(Co ma piernik do wiatraka?)
Nagle usłyszeli złośliwy śmiech. Ach te zwroty akcji...Mwhahahha
'No tak!To na pewno Draco'myślał Harry. Myślał apostrofami oczywiście.
Wyjrzeli na korytasz.Nic nie było widać.Hermiona sięgneła po różdżkę i cicho szepneła'Lumos'.Na końcu różdżki pojawiło się malutkie światełko.Nikogo nie było,ale śmiechy wciąż były. Ogonki i spacje wciąż pozostawały w niewoli, a Hermiona szeptała apostrofami. Nikogo nie było, ale śmiechy wciąż były?
Śmiechy pojawiające się nie wiadomo skąd. To jakiś horror..
R:Ciekawe kto to...
Nagle rozległ się krzyk.Harry nie wiedział,co w niego wstąpiło...poprostu pobiegł przed siebie.Usłyszał jak Hermiona i Ron krzyczą'Harry!!',zobaczył jak Romilda Vane i jej psiapsiółki obserwują Harrego z zachwytem,ale nic go to nie obchodziło... Musiał wyzwolić ogonki i spacje! (Harry biegnąc na oślep widział wszystkie szczegóły w otoczeniu)
Zatrzymał się.Nie wiedział w jakim jest przedziale.Ron dobiegł do niego,nieco później Hermiona.
Her:Harry...co Ci jest?
H:Nie wiem...poprostu poczułem,że muszę pobiec i wyzwolić zmiękczenia oraz spacje po znakach interpunkcyjnych
Wtem coś huknęło,pociąg stanął.Spojrzeli na siebie przerażeni.
'Harry?Harry to ty?'Harry odwrócił się.Natychmiast rozpoznał ten słotki głos-Ginny Weasley.Młodsza o rok siostra Rona. Dżini została brzuchomówcą.
H:Tak to ja...
G:Co się stało?Usłyszałam,jak biegłeś i pomyślałam...
R:Tak,że musisz tu podbiec,żeby zobaczyć co porabia twój ukochanyyy?? Możesz mu pomóc wyzwalać spacje.
Ginny popatrzyła na brata.Wydawało się,że zaraz się rozpłacze...(Oczywiście w końcu Ginny płakała o byle co)

G:Nie do końca to miałam na myśli...
Po czym odeszła.
Her:Ron przesadziłeś!
R:Co?Ja? Ja tylko chciałem,żeby ci pomogła!
H:No,to prawda,nie musiałeś być dla niej taki...(jaki?)
R:No pewnie,ty też się w niej zabujałeś?!
Her:RON!
Znowu hukneło.Popatrzyli na siebie z przerażeniem. 'Biedne ogonki' pomyśleli apostrofami.
Rozległ się krzyk.Wszyscy wyszli z przedziałów.
Harry spojrzał w ciemną strone pociągu.
'Pomocy'rozgległą się po pociągu. Zmiękczenia walczyły.
Wszyscy wiedzieli czyj to głos-Lavender Brown,niedoszłej dziewczyny Rona. Nieprawda! To walczące ogonki!
Harry biegł a za nim Ron i Hermiona.Wszyscy się na nich gapili.
R:Lavender! (Spodziewałam się że mu odpowie)
Biegli,biegli jakby pociąg nie miał końca.Gdy dobiegli do końca Nie miał końca, ale dobiegli do końca. Masło masło, masło.
Lavender leżała na podłodze.Ron podniósł ją z czułością,Hermiona wyglądała na oburzoną.
H:Kto...kto to zrobił?
R:No właśnie!Pożałujesz tego!

Her:Tak...odpuść sobie Ron,ok?
Ron chciał już coś powiedzieć,ale nie zdążył.
Nie wiadomo co się stało,huknęło,błysneło i zapaliły się światła. Ogonki zostały uwolnione, czas na spacje!
Pociąg jechał dalej.
Harry już nic nie rozumiał... Ja też. Nie tylko on.
*
Reszta podróży mineła spokojnie.W miare.. Gdyż ogonki znów zostały uwięzione.
R:Hermiona,gdzie KRZYWOŁAP?
H:Czemu tak PODKREŚLACH to imię? 
R:BO LUBIĘ PODKREŚLACH IMIONA.
H:Przestańce,proszę... Spacje i ogonki czekają na ratunek!
Spojrzeli na niego.
Her:Harry...wszystko w porządku?
R:No własnie wyglądasz jakoś dziwnie.
H:E....nic strasznego.Co z Lavender?
R:Ok,ale jest w strasznym szoku,nie wie co się stało.

Ron zarzuca Hermionie, że jest o niego zazdrosna, ta się broni, przychodzi Lavender i sobie "miło" rozmawiają. Ot, zwykły dzień w przedszkolu.

I oburzona wyszła  wyszedła zatrzaskująć drzwi. 
R:Dzięki Hermiona!
I pobiegł za nią.
Her:Ojej...nie chciałam żeby to tak zabrzmiało...chwileczke...chciałam!
Harry spojrzał na nią.
H:Hermiono uciekłaś z przedszkola?Ty chyba naprawdę przesadzasz.
Her:No tak!Jeszcze stań po jego stronie!Zawsze tacy przyjaciele,że hej ho,siabadaba!
Harry wyszedł.Nie znosił tego zrzędzenia Hermiony.Na korytarzu napotkał Rona która pociesza Lavender.Kiedy zobaczyła Harrego rzuciła coś w stylu'Do zobaczenia Ron'i poszła poszedła.
Przez chwilę stali w milczeniu... 
H: Nie wiedziałem, że zmieniłeś płeć i mówisz do siebie.
R:Przyszedłeś namówić mnie żebym przeprosił Hermione?Odrazu mówię-nie mam zamiaru! 
H:Stary ty mówisz pauzami?Wiem...wiem,mnie też to denerwuje!
R:Dobra...choćmy już tam i nie zwracajmy na nią uwagi!
H:OK! Iciemy.
Kiedy wszedli Hermiona miała łzy w oczach ale nic do nich nie mówiła.Harry pomyślał,że jest jakaś NADZIEJA żeby się pogodzić ale to tylko nadzieja....
Nadzieja? THIS IS SPARTAA!
Od aŁtorki: *
Na dzisiaj tyle!Komentujcie,pozdro!:D  Muszę?


'Hermiona...,Hermiona....'
Harry niepewnie szeptał.'Hermiona' Apostrof Hermiona apostrof
'Co?'
Hermiona spojrzała na Harrego.'No tak zasnęłam a Hogwart już niedługo w sprzedaży. Do kupienia tylko w hipermarketach sieci TESCO'.Spojrzała na Harrego.Chciała coś powiedzieć ale on był szybszy:
H:Hermiono,zostało nam już tylko 20 minut do Hogwartu dlatego lepiej się przebież.
Powiedził chłodno.Hermione przeszedł niemiły dreszcz...Niemiły dreszcz?
Her:No tak...
Spojrzeli na siebie.Do przedziału wszedł Ron,już przebrany przebieżany.
R:O...obudziła się nasza panna...
Her:Lepiej już nic nie mów.
Wyszłą z przedziału by się przebrać przebieżać.
R:To nie do wiary! Wciąż nie uwolniliśmy ogonków i spacji.
H:Tak...ale nie dobijaj jej.
R:Niby czemu?Ma za swoje!
H:Wiem,ale...co tam jeest??
Na siedzenii Hermiony leżała karteczka...
Ron nawet się nie zastanawiając rozwinął ją.Było tam napisane
'Wiem,że zachowywałam się gupio,przepraszam Ron i Harry + wszyscy, którzy muszą to czytać.
Hermiona'
R:No tak,ona sama nie może przeprosić? Tylko my w 3 musimy to robić.
H:Daj spokój.Sam lepszy nie jesteś ...
R:No wiesz...
Nagle do przeciągu weszła Hermiona.Zobaczyła w rękach Rona karteczkę od niej.
H:Mam nadzieję,że już się nie obrażacie..nie cchcę zaczynać kolejnego roku w Hogwarcie od kłótni...
Spojrzeli na siebie...i wybuchneli śmiechem.
H:Tak,to było głupie..hehe.
Nagle to przedziału weszła Ginny.Harry poczuł zimne dreszcze.
G:Tu du du: Ronaldzie,pragnę Cię poinformować,że PROFESOR Snape wzywa Cię do swojego przedziału.Czyli do przedziału N.
Dziękuje,do widzenia. Tu du du
Spojrzała na Harrego i powiedziała:
-Do zobaczenia Harry. Zmiana zapisu dialogów?
I poszła.'Ciekawe od kiedy mówi tak...kultularnie'-przeszło przez myśl Harremu.Ron przełknął śline i spojrzał na nich:
-O nie...to już mój koniec..
Hermiona pocieszyła go:
-Oj,nic strasznego Ci nie zrobi.Idź bo zaraz dojeżdżamy do Hogwartu a chyba nie chcesz się spóźnić na uczte co?
Dopiero na końcu tekstu nasza aŁtorka przypomniała sobie że Hogwart pisze się z dużej litery.
Ron wiedział,że ma rację.Jak zwykle zresztą.Powiedział jeszcze tylko 'uff' i poszedł.Harry spojrzał na Hermione:
H:ciekawe,czego chciał...
Her:No...
Cóż dialogi nie ma co, bardzo rozbudowane, równie dobrze można napisać:
H: Ciekawe...
Her: Yhy...
lub
H: Idziesz?
Her: Taaa...
*
W wielkiej sali panował gwar.Zachwilę zacznie się ceremonia przydziału.Harry rozglądał się.Rona nigdzie nie było widać.
Her:zaczynam się o niego martwić...ciekawe czego on chciał.
Kto chciał czego? Ja chcę jakoś dobrnąć do końca

Bohaterski Ron dzielnie dobiega do swoich przyjaciół.

H:A czego on chciał?
R:E..no...no dobra powiem wam.
Her:A to jakaś tajemnica?
R:No tak jakby...chciał żebym namówił McGonagall żeby odbył się bal tegorocznych zwycięzców.No i powiedział,żebym nikomu nie mówił. Chciał,żebym uwolnił spacje i ogonki.

Her:Czemu akurat Ciebie?Poza tym jakich zwycięzców?I..
R:Jak też nie wiem Hermiono.
H:Chyba chodzi o zwycięzców tego konkursu...tam..zapomniałem.
'Moi drodzy'.Uszłyszeli głos.To Albus Dumbledore.
Her:O nie!Przegapiliśmy ceremonię! Która odbyła się w zaskakującym tempie 5 minut. Hogwart narzeka na zdecydowanie za niską liczbę chętnych.
H:Raczej się zagadalismy,Hermiono.
Dumbledore chciał mówić dalej.Wszyscy ucichli.Dyrektor uśmiechnął się:
D(Dumledore):Witam was w Hogwarcie poraz kolejny.Mam nadzieję,że mile przyjmiecie nowych nauczycieli.Stanowisko obrony przed czarną magią zajmie się profesor Cheer Winston.Nie znacię jej zapewne,ale mam nadzieję,że postaracie się aby spodobało jej się w naszej szkole.Reszta bez zmian.
Harry,Ron i Hermiona wymienili spojrzenia. 
H:Cheer Winston?Nigdy o niej nie słyszałem.
R:Ja też nie..
Her:A ja trochę...podobno świetnie zna się na obronie przed czarną magią.Ale co z niemieckim oficer nauczającym obrony osobistej?
Dumbledore kontynuował:
-W szkole odbędzie się bal zwycięzców,jak zapewnie już słyszeliście.
Dlaczego zwycięzców?Już wam mówię.Otóż dlatego iż w naszej szkole mamy zaszczyt gościć młode damy z potocznie zwanej 'Kariny miłości'.Uważajcie więc aby za bardzo nie zawróciły wam w głowie. 
Tak, Karina zapewne była pełna miłości O.o
Mówiąc to uśmiechnął się:
-Organizują one konkurs dla naprawde odważnych.Udział mogą wziąć ucznowie od 14 lat. 
Czy nie jest to pedofilia? Nie ma co bohaterskie 14-latki zbawią świat.
Po sali dało słyszeć się okrzyki radości i smutne'Łee'.
Dumbeldore ucichł ich gestem:
Dzieci zostały ucichnięte.
-Jeżeli pokochacie jedną z nich,sprawdzą one co zrobicie dla nich byle tylko zdobyć ich serce.Wbrew pozorm turniej ten jest bardzo trudny,ponieważ czekają was 3 bardzo trudne zadania(Turniej jest trudny, czekają nas trzy trudne zadania. POWTÓRZENIE!).Zwycięzca otrzyma wieczną chwałe.Dlatego więc odbędzie się ten bal.
Ciekawe jak się zdobywa wieczną chwałę. Tak jak harcerskie sprawności?
Zgłaszać można się od jutra.Karteczki ze swoimi imionami będzie (kto?) odkładać to serduszka które jest tu!
I odsłonił wielkie,czerwone i ciepłe serce,Kariny oczywiście.
R:Żenada...
Powiedział cicho ROn.
'A oto nasze piękne damy!'Powiedział Dumbledore-
'Christina Lors,Nicole Doll,Katie Jos,Angelina Don,Bella Las,Lily Jol  Indi Omber,Gewn Luis,Laura Driber,Dona Karen oraz Menuela Qwer' Nie ma to jak poszukać w Google angielskich nazwisk.
Kiedy wymieniał te nazwiska każda z dziewczyn wychodziła.Były tak śliczne,że aż chciało się zabić.Harremu chyba najbardziej spodobała się Lily...Najbardziej wpadło to imię mu w ucho.'Mama...'-pomyślał apostrofami oczywiście.
Po sali słychac było gwizdy,westchnienia.Widać rozmażone spojrzenia,jakby każdy chłopak miał serduszka w oczach. 
Ciekawe co wsypano do soku dyniowego.
Dziewczyny były obużone.Hermiona również:
-Nic w nich niezwykłego.Każda taka jest!
Ale słychać było zazdrość w jej słowach, to nie zazdrość to obużenie
Ron gabił się na jedną z nich tak,że...szkoda gadać.
Dumbledore roześmiał się:
- Weasley!Nie gab się!Jak widzicie liczba osób jest ograniczona.No a teraz zmykajcie to waszych wygodnych łóżek i przemyślcie czy chcecie wziąć udział w konkursie czy nie.
Dziewczyny z wyspy miłóści staneły w żędku i równiutko powiedziały:
-Dobrrrraaanooooccc.
R:Ale słodki głos...
Hermiona szturchneła go.
Her:Chodźmy już...nie moge na to patrzeć! 
Miłóść rośnie wokół nas. W żądku of kors.
I wyszli z wielkiej sali.'Chyba wezmę w tym udział...Ta Lily jest taka ładna'.
W końcu koniec.
A w początku początek ;)

6 komentarzy:

  1. Hahahhaha, nie mogę XD
    Przez śmiech z komentarzy do opowiadania głowa mnie rozbolała XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahahah :D Leże na podłodze :D O boże... :D Mina Ginny bezcenna :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohahahahaha, mistrzostwo! Spadlam z lozka i dalej sie smieje!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielki podziw że przez to wszystko przebrnęłaś. Ja bym nie wytrzymała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hahahahahha :) A ogonki i spacje płaczą w koncie xD Gratulacje, yeż kiedyś próbowałam ale nie wiele mi z tego wyszło. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń