Rozdział 10
,,CO TO...KTO TO JEST??!,,
Dobre pytanie..
Zapewne marny blogasek, który muszę analizować.
Od czasu ogłoszenia rozpoczęcia Turnieju Trójmagicznego minął miesiąc.
Teraz był Listopad.
U nas jest już Grudzień.
Dziś miało być pierwsze zadanie Turnieju.
Żadnych wskazówek nie dostaliście?
Po zakończeniu lekcji Ja i Pansy jak zwykle udałyśmy się do naszego dormitorium by wnikliwie przestudiować najnowszy numer ,,Czarownicy,,i książkę ,,Oczaruj Czarodzieja,, ukrytą pod poduszką na moim łóżku.
Przecinek, przecinek Czarownicy przecinek, przecinek i książkę przecinek, przecinek Oczaruj Czarodzieja przecinek, przecinek ukrytą pod poduszką na moim łóżku kropka.
I kto mi powie co one poszły studiować?
Gdy tylko weszłyśmy ujrzałyśmy istne pobojowisko.
Owszem nie sprzątałyśmy od ośmiu ostatnich imprez ale żeby od razu na podłodze było więcej ubrań niż w szafach?
Kto po imprezie daje rzeczy do pralki? Lepiej stworzyć nowy zapach!
- Ale tu ładnie pachnie Hermiono...
- To nasz nowy odświeżacz powietrza. Naturalny i ekologiczny.
No albo kto to widział żeby lustro było zbite od jednego dobrze wymierzonego uderzenia o ścianę?
(Po imprezie nie specjalnie podobała mi się moja fryzura i lekko się wkurzyłam.Tak,tak lekko.)
Walnęła w ścianę, rozwaliła lustro. Fajnie.
Czas ci ograniczyć kontakty z ojcem.
-Jeeezu, ale syf... mi wyszedł na brodzie.
Pansy stwierdziła oczywistą dla nas obu rzecz.
-No trudno musimy posprzątać ,idę po Diabła i Draco
,,POMOGĄ,, nam.
Oczywiście, każdy człowiek marzy o tym, żeby sprzątać cudzy pokój.
W czasie kilku miesięcy przyjaźni z Pansy wiem że ,,pomoc,, w jej mniemaniu to wykonanie za nią całej roboty.
Przecinek, przecinek pomoc przecinek przecinek. AŁtorko, to nie jest cudzysłów!
Dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie że mogę wykorzystać prezent od ojca.
Dwa razy klasnęłam eeee macarena i powiedziałam krótko :
-Kąsko ,rozkazuję Ci przybyć.
Kąska. Hah, ależ ci Anglicy dziwni, nazywają skrzaty domowe jakimiś dziwnymi polskimi sklejkami głosek, zamiast użyć tych angielskich.
Najpierw był straszny trzask a potem po środku pokoju na komodzie pojawiła się moja Skrzatka Domowa.
Pansy odskoczyła jak oparzona od mebla na którym chwilę wcześniej siedziała.
-CO TO...KTO TO JEST??!
Słucha się, to jest Kąska!
THIS IS BLOGASEEEK.
Wydarła się naprawdę głośno.
-To moja skrzatka domowa ,Kąska. (A nie mówiłam?)
Pansy przypatrzyła się uważnie stworzeniu odzianemu w czarny ręcznik siedzącemu na naszej komodzie.
-Kąska?Dziwne imię.
Tyle tylko zdołała wymyślić Pansy by ukryć swoje zażenowanie, bo kto to przecież widział by Czysto krwista Czarownica bała się skrzata domowego?
JA widziałam!! Przed chwilą!
-Zaraz ci wyjaśnię czemu akurat Kąska.SPACJAKąsko rozkazuję ci zrobić tu porządek.
Skrzatka w mgnieniu oka zaczęła doprowadzać nasz pokój do porządku.
W tym czasie ja zaczęłam wyjaśniać:
-Nooo...Kąska to imię które wymyśliłam dla niej już w czasie pierwszego rozkazu jaki dałam jej do wykonania.Ona uwielbia mruczeć pod nosem kąśliwe uwagi , ostatnio na przykład pół godziny skrzeczała że Nott'owi w jej mniemaniu należałoby dać porządnego kopniaka by się wreszcie obudził gdy na mnie patrzy.
- Mrrrrrrr, Nott apostrof owi przydałaby mrrr się mrrr kopniaaak mrrr...
Pansy zachichotała.
Teraz Kąska zaczęła swoje wywody :
-Moja piękna Pani i jej urodziwa przyjaciółka(Pansy zachichotała (po raz drugi) i zarumieniła się) muszą mieszkać w takiej klitce !...To przez tego starego nietoperza z krzywym wielkim nosem!Zazdrości mojej Pani tego że ,moja Pani nie wygląda jak wielka Sklątka Tylno wybuchowa w przeciwieństwie do niego!
Po ostatnim zdaniu ja i Pansy nie wytrzymałyśmy i zaczęłyśmy wręcz płakać ze śmiechu.
- Och - ociera łzę - to takie... śmieszne, że aż płaczę.
Nagle drzwi otworzyły się i do dormitorium wbiegł zdyszany Draco.
-Wszyscy uczestnicy Turnieju mają się udać na błonia.
Po jakichś 30 minutach na błoniach stali wszyscy reprezentanci.(Potter się spóźnił)
Ja tu jestem od pisania nawiasów!
Ja również.
-Snape zaczął wyjaśniać po kiego grzyba nas tu wezwali:
-Pierwsze zadanie będzie bardzo łatwe otóż zostaniecie przetransportowani świstoklikiem dokładnie na sam środek Zakazanego Lasu.Macie dotrzeć tutaj w godzinę.
Przedtem w pierwszym zadaniu trzeba się było zmierzyć ze smokiem, ale oczywiście Zakazany Las jest o wiele straszniejszy.
Ach nie ma to jak interesujące zadania.
Prychnęłam.
- Prrrr koniku, Nie macie nic trudniejszego?
Wyrwało mi się.
Snape uśmiechnął się obleśnie:
-Taaak....Otóż nie powiedziałem wszystkiego Panno Riddle.Wszyscy reprezentanci zostaną spięci w pary kajdankami z dodatkiem rogu jednorożca czyli nie do zniszczenia ,bo współpraca jest najważniejsza.
To wy zabraliście mój pył z rogu jednorożca! Sevi, wiem gdzie mieszkasz!
-To...to znaczy że ja będę z Potter'em?
Zapytałam modląc się w duchu o negatywną odpowiedź.
-Tak.
Słabe modlitwy.
Odpowiedziała Madame Maxime.
***
Długo nie pisałam a notka denna.
Nie, czemu? Mi się podoba.
Za jakieś dwa tygodnie dodam newsa który będzie dużo ciekawszy(a przynajmniej taką mam nadzieję)
A no i co do przyszłej notki to mogę już powiedzieć że przyjedzie z Bułgarii ktoś kto sporo namiesza między Draco a Hermioną.^^
Czekaj, czekaj może KRUM?
Zaraz Krum, zrobi BUM!
Rozdział 11
,,To jest zwyczajna bezczelność!,,
Tak jest!
-Tak.
Tak.
Odpowiedziała Madame Maxime.
W pierwszej chwili nie mogłam uwierzyć że JA, córka Lorda Voldemorta , mam współpracować z Potterem!
Teraz to taka córeczka tatusia, a już się zapomniało jak mu się śmierci życzyło jeszcze pół roku temu.
Skuta jakimiś kajdankami z rogu jednorożca!!!
O jeju idź wymordować paru mugoli jak twój tatuś, bo "ma zły humor"
Spojrzałam na Pottera, też nie był bynajmniej zachwycony ,szczerze mówiąc wyglądał tak jakby ktoś mu powiedział że zaraz ma zjeść Sklątkę Tylnowybuchową.
- Masz zjeść sklątke tylnowybuchową.
- Nie!
- Jedz!
Harry niepewnie włożył zwierzę do buzi... BUM! Oderwało mu kawałek twarzy, a krew tryskała na wszystkie strony.
Maxime przyniosła kajdanki i spięła nimi wszystkich reprezentantów w pary.
Snape trzymał w ręku jakiś stary kapeć.
Podeszliśmy do niego i chwyciliśmy ten śmierdzący stary bucior (kapeć) gdy Snape wrzasnął :
-TERAZ!!!
Najpierw poczułam dziwne ukłucie w pępku ,a potem z hukiem uderzyłam tyłkiem o ziemię.
Czyżby ktoś puścił bąka?
Byliśmy na jakieś polanie.
Snape wyciągną (kto?) inny świstoklik i najzwyczajniej w świecie zostawił nas samych w środku Zakazanego Lasu.
Byliście gotowi na cięższe zadania. Przynajmniej powinniście być.
Podniosłam się pierwsza , zobaczyłam że 20 stóp od nas są reprezentanci z Francji ,a trochę dalej Bułgarzy otrzepywali się z kurzu.
Nagle ta dziewczyna z Francji krzyknęła pokazując na coś palcem.
Wszyscy spojrzeli w tamtym kierunku.
-Sklątki Tylnowybuchowe !!!
Harry szybko, włóż ją do buzi!
Wrzasnęłam i nie czekając na to aż kto ktokolwiek się ruszy wbiegłam do Zakazanego Lasu ciągnąc za sobą przypiętego do mnie kajdankami otumanionego Potter'a.
Czyli jednak włożył, już wiecie jaką ma minę.
Dziewczyna z Francji też najwyraźniej odzyskała moc w nogach bo razem ze swoimi bladym jak ściana towarzyszem , wciąż jeszcze wrzeszcząc wniebogłosy rzuciła się do ucieczki.
Bułgarzy natomiast po prostu wleźli na jakieś drzewo.
Ci piłkarze to takie dzikusy.
-To jest zwyczajna bezczelność!
Zawył Potter widząc że wszystkie Sklątki z zaskakującą szybkością goniły za nami.
- Auuuu....
Odwróciłam się.
I to jak się później okazało było dużym błędem bo z impetem rąbnęłam o coś dużego i włochatego co chwilę później okazało się rozwścieczonym centaurem.
Centaury są duże i owłosione? Chyba raczej wpadłaś na jakiegoś pająka CÓRKO LORDA VOLDEMORTA, KTÓRA MA RÓŻOWĄ PIŻAMĘ! (tak, nie zapomniałam)
Jednym z wielu rozwścieczonych centaurów.
-Riddle to znowu ty !!!
Wydarł się jakiś stary centaur.
-Tym razem nie zwiejesz nam tak łatwo.
Dodał inny nie bezpiecznie zbliżając rękę do włóczni.
-Uciekamy!!!
Wrzasnęłam do Potter'a .
Potter chyba się ze mną zgodził bo nie czekając na dalsze komendy zerwał się na nogi.
Niestety tak się jakoś złożyło że Potter potkną się o włócznię jakiegoś centaura i wywalił się jak długi na ziemię.
Ja jednak wcale nie zamierzałam czekać na oklaski , ani tym bardziej na to aż Potter wreszcie wstanie bo Sklątki Tylnowybuchowe wreszcie nas dogoniły.
Przynajmniej Sklątki na chwilę zajmą te zapchlone szkapy... yyy.... to znaczy centaury.
Nie bacząc na to że Potter szoruje tyłkiem po ziemi wlekłam go jeszcze ze 30 stóp , a wlekłabym pewnie dalej gdyby nie drzewo na którym Złotego Chłopca Gryffindoru praktycznie rozsmarowało.
Kurcze jak to rozsmarowało? W sensie jak masło na kanapce?
Kajdanki pękły na pół.
Widać nawet kajdanki z dodatkiem rogu jednorożca nie są w stanie powstrzymać Hermiony Riddle przed ucieczką .
Oczywiście, to raczej wszystkie kajdanki pękają gdy Harry leży rozsmarowany.
Oczywiście Hermiono. W końcu jesteś wzorem cnót. Zwłaszcza skromności.
W oddali usłyszałam dziwny odgłos .
Czyżby śpiew Snape pod prysznicem dotarł aż tutaj?
Reprezentanci z Bułgarii uciekali przed wściekłym hipogryfem.
Jako piłkarze mieli siłę w nogach.
Spojrzałam za siebie , reprezentanci z Francji właśnie wbiegli pomiędzy centaury a sklątki .
-Francuzów mam z głowy.
Stwierdziłam i pobiegłam dalej zostawiając Potter'a razem z Bułgarami.
W między czasie hipogryf uznał mnie za swój ruchomy cel bo wyrwał za mną z ogromną szybkością .
ja jednak wcale nie zamierzałam być karmą dla hipogryfów.
Biegnąc na łeb, na szyję , z trudem omijając ostatnie drzewo mruknęłam do hipogryfa:
-To cię powstrzyma...
Nie powstrzymało.
Zwierzę z dużą szybkością wyminęło nie tylko drzewo ale też i mnie .
Biegnąc teraz przede mną zawył wściekle , odwrócił się i....
Rąbną (Kto rąbnie? Francuzi? Co się stało z hipogryfem?) w stół sędziowski ustawiony przed samym wyjściem z Zakazanego Lasu.
- RIDDLE WYGRAŁAAAAA!!!!
Czy nie powinna wrócić z Potterem?
Ryczał tłum ustawiony w wielkie półkole jakieś 50 stóp ode mnie , zauważyłam ślizgonów trzymających wielki transparent z napisem:,,RIDLLE WYGRAĆ MUSI , A WAS NIECH PRZEGRANA DUSI!!!,, albo
,,RIDDLE NOWYM MINISTREM MAGII!,,
Wszystko oczywiście z przecinkami na początku i końcu.
Zaczęłam się śmiać , Pansy ,Draco i Diabeł gratulowali mi wygranej.
Na polanę wbiegli inni uczestnicy :
Najpierw Potter , potem ci z Francji i Bułgarzy.
Do tych ostatnich podszedł ktoś kogo najmniej bym się spodziewała.
-Cześć Herma!
Powiedział w moją stronę Wiktor.
Wiktor Krum.
A nie mówiłam?
Od aŁtorki:
***
No i koniec 11 Rozdziału^^
mam nadzieję że się wszystkim podoba.
Pod ostatnią notką było tyle miłych komentarzy że wzięłam się do roboty i wyszło takie coś ;]
_do MKK na razie nie myślę o wzięciu bety ale jakby co dam Ci znać.
Weź alfę!
_do mrs.Black oczywiście że chcę abyś dodała mojego bloga do polecanych na http://je-veux-ton-amour.blog.on et.pl/ :o
Kocham te francuskie nazwy blogów, zawsze człowiek się lepiej czuje gdy rozumie o co w nich chodzi.
pozdro dla wszystkich czytelników:)
Rozdział 12
,,Przynajmniej będzie wesoło!,,
Albo i nie!
Draco wpatrywał się w Kruma z wyraźna niechęcią , Pansy zachichotała nerwowo , Diabeł odchrząknął (No ile można?).
-Ja i Hermiona idziemy do pokoju wspólnego ,choć Miona pomożesz mi z tym wypracowaniem o Kryształowych Kulach na Wróżbiarstwo.
Po co w tym miejscu słowo "choć", a może chodziło o "chodź"? To zmienia całkowite znaczenie.
Powiedział Draco zanim jeszcze zdążyłam się odezwać .
-Ale przecież ty je zrobiłeś wczoraj !
Powiedział Diabeł z uśmiechem mimo iż Pansy kopała go w nogę jak szalona.
Czego oczywiście nikt nie zauważył.
No to wykręt Draco diabli wzięli (Hahaha dobre, bo to przecież Diabeł wszystko zniszczył, więc pomysł "diabli wzięli") , ale przecież nie będzie aż tak źle prawda?
-O to być wspaniale , ja słyszał że robicie impreze w pokoju życzeń !Chodzicie! (Skąd on wie co to jest? Chyba, że był tam kiedyś z Hermioną... nie mam skojarzeń.)
-Um...tak dzisiaj są urodziny Nott'a.
Powiedziałam.
No dobra jest źle.
Przynajmniej się odezwałam co i tak należy uznać za sukces.
Moda na sukces, odcinek 5677.
Było mi strasznie głupio że akurat teraz musiałam spotkać Kruma .
No bo w moim przypadku kiedy już jest jako tako i wszystko zmierza ku lepszemu ,nagle BACH coś się dzieje i znowu nie jest zbyt przyjemnie.
Nie Hermiono. Nie jesteś pępkiem świata. Tak dzieje się zawsze i każdemu.
-Przynajmniej będzie wesoło !
Mruknęła mi Pansy do ucha.
- Mrrrr...
Mi nie było wcale wesoło.
Z miną jak bym szła na ścięcie człapałam między Draco , a Krumem.
Człap, człap.
Nie dam im powodu do kłótni, postanowiłam.
Atmosfera na imprezie była mniej więcej taka , jak na stypie .
Czyli konkretna impreza. Pijany wujek, babcia biegająca z dokładką bigosu, a w tle dźwięki "Białego Misia" z magnetofonu. Jak już wklejałam w poprzedniej części: best party ever!
Draco i Wiktor wręcz puszczali gromy spojrzeniami , jedyną osobą w pokoju która była zadowolona to chyba sam solenizant .
Nott co chwila wznosił takie wyszukane toasty jak : ,,Za Riddle , bo wygra !,, , ,,Za wszystkie laski !,, , ,,Za Slitherin !!,, , ,,Za moją mamę!!,, po piątym razie było ,,Za Ognistą Whisky!!,,.
Wszystko przecinkami.
No i w końcu za :
-Za Quidditch !!!
Wydarli się zgodnie wszyscy ,zachrypnięci już ślizgoni .
Diabeł poszedł po miotłę po ostatnim toaście.
Pansy , Draco , Krum i Ja staliśmy przy oknie.
-Miona ,jaka śliczna bransoletka.
Pansy wskazywała na dużą, srebrną bransoletę z wężem o szmaragdowych oczach , z tyłu był ułożony z szafirów napis:,,Dla mojej jedynej , Draco.,,
Jakie to... słodkie?
Moja... torebka... Dajcie mi... moją... papierową... toreb... <rzyg>.
Krum prychnął.
Dajcie mi waleriany!
-Prrr koniku!
-Mogę zobaczyć.
Zapytała Pansy.
Niechętnie ściągnęłam bransoletkę i oddałam w niezdarne ręce Pansy.
I BACH .
Moja bransoletka wyleciała Pansy z rąk i wypadła przez okno.
Ahahahahahaha, a myślałam, że to ja jestem taka niezdarna. Hahahahaha... Trzymać bransoletkę w ręce i wyrzucić ją od tak przez okno hahahaha.
Draco zrobił taką minę jakby chciał komuś przyłożyć , Krum wysapał:
-O nie... ja to chciałem zrobić.
I właśnie wtedy kiedy już myślałam że gorzej nie będzie przybiegł Diabeł z tą swoją miotłą.
-Bransoletka zatrzymać się na drzewie , ja po nią polece na miotle .
Powiedział Krum.
-Miona , dostała ją ode mnie , więc ja po nią polecę.
-Ja zrobię to lepiej.
-Nie wydaje mi się.
Pobijcie się, ach te przedszkolne miłości.
myślałam że Krum zaraz eksploduje ze złości .
Wyrwał miotłę jakiemuś dzieciakowi i wsiadł na nią i wyleciał przez okno.
Draco nie był gorszy zwinnie wsiadł na miotłę Diabła i popędził za Krumem.
No i oczywiście to zainteresowało Nott'a chwycił butelkę ognistej do ręki ,wsiadł miotłę Milcenty z dormitorium na przeciwko mojego i wyleciał jak z procy za Draco i Krumem , wrzeszcząc pijacko :
-No to może mały toaścik chłopaki ?!!
Oczywiście, każdy podpity dzieciak pierwsze co robi to lata na miotle. Potem wysyła misję ratunkową na Marsa do kolegów, którzy nie powrócili.
Draco już prawie miał bransoletkę w ręce , Krum też był blisko.
Jeszcze trochę ...
troszeczkę ....
iiii....
BUM!!!
Ta dramaturgia...
Draco rąbnął (nie ręczę za siebie) w pełnym pędzie w Nott'a , który spadał z z prędkością komety (ogromnej schlanej komety!) ,a na dokładkę jakąś sekundę później wleciał w nich Krum.
Całe nasze szczęśliwa trójeczka zatrzymała się na drzewie . Bijącej Wierzbie .
Pansy , Diabeł i Ja biegliśmy z zawrotną prędkością dotarliśmy na miejsce.
Bransoletka leżała teraz pod drzewem.
Za to na drzewie była niewiarygodna plątanina mioteł ,nóg ,rąk i Bóg wie czego jeszcze.
-Tak się właśnie kończy latanie za błyskotkami dla bab.
Stwierdził filozoficznie Diabeł za co zarobił od Pansy kopniaka. Po raz drugi.
Podniosłam bransoletkę , podeszłam do Draco i wyszeptałam:
-A mnie się to podoba.
A mnie nie.
I go pocałowałam.
-Te baby...
Westchną Diabeł , dostając oczywiście kuksańca od Pansy.
Pansy, MĘSKI BOKSER.
Od aŁtorki:
***
No i koniec na dziś , albo raczej na kolejne 2 tygodnie.
Nie martwcie się ona już skończyła, czyli za tydzień będzie analiza.
Notka dedykowana Lady Malfoyce , bo nie wiedzieć czemu po jej ostatniej notce wzięłam się ostro do roboty i wyszło takie coś.^^
pozdrawiam
Rozdział 13
,,Co to jest hipogryf ?Pfff...łatwe.,,
Taaak sobotnie popołudnie ...
Mogło by się wydawać ślizgoni raczej imprezują , albo co zdarza się naprawdę rzadko ,uczą się.
Właściwie to właśnie robią.
Ale nie ja.
Ja siedzę w Skrzydle Szpitalnym, bo Draco zachciało się wyścigów na miotłach i zaraz po tym, jak go pocałowałam ,zemdlał !
O wow, bo Draco się nigdy nie całował i jak dostaje buziaka mdleje.
- Ach, ona mnie pocałowała... UWAGA! Mdleję!
No więc mimo że stawiał opór mniej więcej kafla , to i tak strasznie ciężko było mi zawlec go do Skrzydła Szpitalnego.
Pansy wlokła za sobą Nott'a nie bacząc że , głowa naszego kochanego solenizanta szoruje po podłodze.
Diabeł kilka razy ,,PRZYPADKOWO,, zahaczył głową Wiktora o próg, bo jak się okazało Wielki Szukający Bułgarii mdleje na widok krwi , a ta jakże obficie i malowniczo lała się z nosa Nott'a.
Oczywiście, że mdleje o czym się przekonaliśmy w czwartej części kiedy były "Mistrzostwa świata w quditchu" rozwalił tam sobie nos i latał tak sobie. Co ja gadam KRUM NIE MDLEJE NA WIDOK KRWI!
No i teraz ta głupia pielęgniarka gada i gada i gada ,najwyraźniej łudząc się że ktoś jej słucha , coś o niebezpiecznych zabawach z miotłami.
Głupia pielęgniarka która cę wyleczy. Hermiono jest prosta zasada. Nie obraża się ludzi, którzy cokolwiek dla ciebie robią. Dotyczy to kelnerów, lekarzy, pielęgniarek, mechaników i wszystkich ludzi, którzy wykonują różnego rodzaju usługi. Wiem, dziwnie brzmi.
Słychać tylko brzęczenie much , idiotyczną pielęgniarkę i Diabła który smaruje ręce wyciągiem z Tojadu Żółtego ,bo Draco najwyraźniej nie zasłabł na tyle ,by nie szczelić Go za to, że powiedział:
-No,no nasz Dracuś zemdlał bo go własna dziewczyna pocałowała, co nie Pansy?
Pansy była innego zdania.
Razem ze mną ,chcącą ocalić honor ukochanego , szczeliłyśmy go w prawą rękę , a chwilę potem Draco pacnął go w lewą.
Diabłów się nie bije.
-No możecie iść.
Pielęgniarka wypowiedziała te słowa z irytacją , ale nam nie trzeba było dwa razy powtarzać .
Wybiegliśmy ze skrzydła szpitalnego jak najszybciej się dało , by ta postrzelona pielęgniarka nie znalazła u nas "chorób ciężko wykrywalnych" typu ,,Ospa Miotlarza ,,
Czyli potrafisz, aŁtorko, użyć jako-takiego cudzysłowu.
czy ,,Smoczy Kaszel,, które są mniej więcej tak prawdziwe , jak dziewczyna Wesley'a.
Jak się okazało wybieganie ze Skrzydła Szpitalnego na łeb , na szyję nie było pomysłem (jak można wybiegać na łeb na szyję?), który zaliczyłabym do tych ,,mądrych,, (Swoją drogą naszej czwórce ,Nott'owi i Wiktorowi zdarzają się one dość rzadko).
Profesor Minewra McGonagall (nowa pani profesor?) czerwona jak burak zbierała książki z kamiennej podłogi wpatrując się w nas wzrokiem bazyliszka .
-Riddle ...
Wycedziła.
Cała nasza szóstka skuliła się pod stalowym spojrzeniem ,żywej legendy Hogwartu z której oczu wręcz sypały się iskry.
"Pada śnieg, pada śnieg dzwonią dzwonki sań...", a raczej padają iskry ;)
-Czy ty nie powinnaś się teraz przygotowywać do drugiego zadania Turnieju?
Przecież wiesz, że będzie to test z wiedzy ogólnej!
TEST?!
Hahahahahahahahahaha. Test? Naprawdę? Nie dziwię się, ze ten turniej jest dla wszystkich. Zadania na poziomie pierwszorocznych.
Jaki test?
Ach, no tak Snape coś o nim wspominał zaraz po pierwszym zadaniu, ale nie przywiązałam do tego wagi.
Jak można przywiązywać wagę?
-A jakie będą pytania?
Zapytałam o pierwszą lepszą rzecz, bo cisza była wręcz dusząca.
- Ekhhh... Khh... Pppooo...kkkhh...wieee..ekh.
-Och, twoja arogancja Panno Riddle mnie wręcz przerasta , nie przypominam sobie byśmy przechodziły na ,,TY,,!
-A więc Pani Profesor...
Powiedziałam ironicznie , ale nawet nie dała mi dokończyć.
-Nie zaczyna się zdania od
Warknęła.
Dobra spróbuję jeszcze raz.
-Pani Profesor McGonagall , jakie będą pytania na tym teście?
Udało się!
Zdanie bezbłędne.
-Już mówiłam to pytania z wiedzy ogólnej nie zdziwiłabym się jednak, gdyby było pytanie ,,Co to jest hipogryf?,,.
-Co to jest hipogryf ?Pff...łatwe.
-Dołożę wszelkich starań Panno Riddle byś nie powiedziała tego samego po teście!
I poszła.
Poprzednim razem trzeba było tylko odkryć o co chodzi z jajem, wymyślić jak przetrwać pod wodą przez godzinę, pokonać parę morskich stworów (druzgotki itp.) i dostać się do wisielca, ale TEST w porównaniu z tym wszystkim wydaje się koszmarem..
Draco popatrzył za nią podniesionymi brwiami.
-Co za głupie,wścibskie babsko ....
Wystękał Diabeł.
- Stęk, stęk.
-SŁYSZAŁAM!!!
Nie dasz im żadnej kary? Swoją drogą zawsze dziwiłam się tym nauczycielom, ja to bym dawała minus 100 punktów dla Hufflepuffu i Gryffindoru za wyrzucenie papierka na podłogę, a co dopiero za obrazę.
Rozległ się ryk z drugiego końca korytarza.
-Spadamy.
- Aaaa....
Stwierdziła Pansy.
W rekordowym tempie znaleźliśmy się przed Pokojem Wspólnym Slitherinu.
W końcu spadliście.
Bo co tu dużo mówić wrzaski McGonagall i Filch'a (zwabiło go darcie się McGonagall) co z nami zrobią jak nas złapią są najlepszą motywacją do biegu.
-Smród Szlam.
Wysapałam hasło do posągu Slitherin'a , na co ten pokiwał głową uśmiechną się ironicznie i powiedział :
-Hasło zmienione.
Z tyłu już było słychać kroki.
-Kiedy?
-Teraz.
Odpowiedział mi bezczelnie mój prapraprapra(i tak jeszcze z kilkadziesiąt razy)dziadek.
- Te dziadzia, wpuszczaj mnie, bo ci rozbiję tę twoją kamienną główkę.
-Przypnę do sufitu i będę słuchał jęków całą noc, och tak ,calutką !
Usłyszałam śmiech Filch'a.
-A możesz nam podać jakąś wskazówkę ?
Zapytała Pansy.
-Tak.
Miałam ochotę go zdzielić.
-Więc nam podaj!
-Ach ta dzisiejsza młodzież , taka nie cierpliwa i bezczelna.
Widząc morderczy wzrok całej naszej szóstki i najprawdopodobniej wściekłą McGonagall wychodzącą zza zakrętu powiedział.
-Hasło jest moją ulubioną piosenką.
-Miona pospiesz się ...
- Moment, dzwonię do taty. On będzie wiedział.
Mruknęła Pansy.
- Mrrr...
Nott pokiwał głową.
Krum odchrząknął.
- Ekhem.
Filch już był 12 stóp od nas.
-Od odwagi Gryffonów , wiedzy o własnej wszechwiedzy Krukonów i idiotyzmu Puchonów ,Chroń nas Slitherin'nie !
-Och tak miód na serce...wchodzicie.
No i weszliśmy.
Zza ściany usłyszałam jak mój praprapra(i tak kilkadziesiąt razy)dziadek awanturuje się z McGonagall że zmienił hasło zaraz po naszym wejściu .
-Chroń nas Slitherin'nie...
Mruknęłam do siebie.
Właściwe On to właśnie robił.
-CAŁA WASZA SZÓSTKA MA U MNIE SZLABAN MIESIĘCZNY ,SŁYSZYCIE !!!
TAK KRUM TY TEŻ !!!!!!!!!!
To ona może mu dać? Nie jest uczniem Hogwartu.
Wiktor zrobił minę jakby wąchał coś wyjątkowo śmierdzącego.
Zapewne twój zapach Hermiono.
Cóż może Salazar Slitherin nas chroni , ale nie zawsze skutecznie.
Wydaje mi się że to będzie długi miesiąc.
Bardzo długi.
Od aŁtorki:
***
No i koniec kolejnego rozdziału...
Na początku chcę życzyć wszystkim tu obecnym i każdemu czytelnikowi z osobna :Wesołych,Szczęśliwych,Mokrych,Kolorowych i Bóg wie jakich jeszcze, Świąt !!!
Notka dedykowana Mademoiselle dlatego wręcz wyłaziłam ze skóry by nie było błędów do wytknięcia ,no i efekty mam nadzieję widać.
Pozdrawiam x2
Czy dowiemy się jak Hermionie pójdzie Test i na czym polega trzecie zadanie? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w kolejnej analizie już za tydzień ;)
Koooooocham twój blog!!! cZy mogłabyś przeprowadzic taką analizę mojego??? Proszę ;)) www.pamietnik-hermiony-riddle.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBlog jest prowadzony przez dwie osoby, nie jedną ;)
UsuńCo do analizy, zastanowimy się razem z Fenikso.
Hahahaha, no nie mogłam :D
OdpowiedzUsuńHermiona Riddle RZĄDZI!! XD
A tak w ogóle, to ciężko się czytało tekst pomiędzy waszymi komentarzami... ;o