To chyba nie byłby ten sam blog bez spóźnień. Jak zawsze przepraszamy i obiecujemy się poprawić. Mogłabym wymyślić jeszcze parę różnych historyjek, ale chyba wolelibyście już zabrać się za czytanie czegoś innego, więc... Zapraszam do analizy!
Od aŁtorki:
Informacja: słowa pisane kursywą to słowa Tiary Przydziału
Rozdział VI
Przypominam, że skończyliśmy na momencie, gdy Hermiona zgodziła się zostać dziewczyną Dracona, ku radości całej rodziny.
Hermiona - Vipera
Dracon - Smok
Jessica - Kira
Serpens - Wąż
Około północy cała nasza paczka udała się do pokoju Hermiony na prywatną imprezę (Prywatna impreza? Rozumiem tylko dla osób wi aj pi). Weszli do środka i wygodnie się rozsiedli. Draco usiadł z Vi na kanapie i objął ją ramieniem.
-Wężu, Kiro, musimy wam coś powiedzieć.- rzekł do nich z uśmiechem na ustach i wyraźnym szczęściem promieniejącym od niego
Dwójka przyjaciół spojrzała na siebie i uśmiechnęła się przebiegle. Oczywiście nasi zakochani tego nie zauważyli.
-Co takiego braciszku?
-Ja i Vi jesteśmy parą.
-No to super! Gratulacje!
Aktorstwo opanowane do perfekcji.
Panna Malfoy rzuciła się na przyjaciółkę gratulując jej.
-No to trzeba to oblać.- skwitował uradowany Serp, bo w końcu znalazł okazję, żeby się napić
Każda okazja dobra, by się uchlać
-Najpierw niech każdy skoczy się przebrać w coś bardziej wygodnego i za 20 minut spotykamy się tu z powrotem.- rzekła Miona
Po 20 minutach zebrali się w pokoju i zaczęli świętować. Opróżnili 5 butelek ognistej i zaczęli grać w pytanie czy wyzwanie. Ki ( zdrobnienie od Kira) położyła na stole wykrywacz kłamstw i wszyscy usiedli na podłodze. Pierwszy butelką kręcił Smok. Wypadło na Węża. Na twarzy latorośli Malfoy’ów pojawił się przebiegły uśmiech, a po twarzy Snape’a przeszedł cień strachu.
-Pytanie czy wyzwanie?
Jak wezmę pytanie to spyta się o tą (Borze! TĘ, nie tą) akcję z zeszłego roku, a tego nie mogę mu powiedzieć- myślał Serp. (Nareszcie! Na ogół w opkach aŁtorki zapominają, że ich wymyślone postacie mogą myśleć, nie mówiąc niczego na głos!)
-Z dwojga złego wolę wyzwanie.
Draco nieco spochmurniał, ale już po chwili na jego usta powrócił cwaniacki uśmiech.
-Oj Wężu, Wężu. No to może tak mała wycieczka do pokoju cioci Bellatrix i wiadro wody nad jej łóżkiem.
-Co?! Czyś ty oszalał?! Przecież ona mnie zabije! Będzie mnie torturować niewiadomo ile! (Te mocne więzi rodzinne)
-Boisz się?
-Nie!
Na twarzy Serpensa widać było konsternację. Po chwili podniósł się i ruszył w stronę drzwi, a reszta poszła za nim. W ciszy doszli do pokoju Lestrange i Snape wszedł do środka. Pozostali zostali na zewnątrz i przyglądali się z za otwartych drzwi co się dzieje. Wąż podszedł do łóżka. Już sobie wyobrażał co ciotka z nim zrobi, jak się dowie, że to on. Rzucił na siebie zaklęcie kameleona (Czemu tego nie zrobił zanim wszedł do pokoju?) i wyczarował wiadro zimnej wody. Jego przyjaciele również użyli zaklęcia kamuflażu i z niecierpliwością czekali na rozwój wypadków (Trzeba było kumplować się z Harrym, to byście mieli pelerynę niewidkę). Serp spojrzał jeszcze z błagalnym wyrazem twarzy na swoich towarzyszy, a gdy nie uzyskał ich akrobaty przyżegał się (Co robił?) i przechylił wiadro. Rozległ się wrzask. Bella wyskoczyła z łóżka przemoczona do suchej nitki klnąc siarczyście. Szybko chwyciła różdżkę i zaczęła rzucać wszelkimi znanymi jej zaklęciami na wszystkie strony. Wąż szybko wyszedł z pokoju i dołączył do pozostałej trójki. Teraz wszyscy przyglądali się poczynaniom starszej czarownicy. A trzeba przyznać widok był komiczny. Przemoczona kobieta w koszuli nocnej z włosami przyklejonymi do twarzy, różdżką w ręku i morderczym wyrazem twarzy rozglądała się we wszystkie strony w poszukiwaniu sprawcy. Nagle rozległy się odgłosy kroków. Młodzież odsunęła się pod ścianę i szybko ruszyła do pokoju Vipery. Tam dopiero dali upust swojemu rozbawieniu. Nie mogli przestać się śmiać. Po 10 minutach (Trzeba dokładnie odliczać czas) zaczęli dalej grać. Butelką zakręcił Serp. Wypadło na Hermi. Wybrała pytanie.
-Co myślisz o Potterze?
-Grzmoter to zadufany w sobie Gryfon. Myśli, że wszystko mu wolno. Nigdy nie zwraca uwagi czy swoim zachowaniem rani kogoś czy też nie. Myśli, że skoro „pokonał” mojego ojca to jest najlepszy na świecie. Oj po prostu go nienawidzę.
Każdy śmierciożerca każdego nienawidzi. Masz to we krwi!
Powiedziała Hermiona
Teraz to Vi kręcił. Początek butelki wskazał na Jess. Jak to już na odważnych i prawych Ślizgonów Kira po małym przemyśleniu za i przeciw wybrała wyzwanie. Hermi tylko się uśmiechnęła i kazała jej pocałować Węża. Dziewczyna zrobiła się cała czerwona lecz już po chwili podeszłą do Serpa. Spojrzała mu w oczy i pocałowała go bardzo namiętnie. Chłopak oddał pocałunek. Całowali się i całowali, nie zauważyli nawet, jak Smok i Vi wyszli z pokoju zostawiając ich samych. Gdy się od siebie oderwali Serpens nie wytrzymał i wyznał jej swoje uczucia. Ona również przyznała się, że go kocha. No i podobnie, jak Hermiona i Draco, to dwójka od dziś została parą.
Najpierw ślinienie się, potem wyznanie miłości. Wiecie co to chyba nawet całkiem normalne.
Gdzie moja papierowa torebka?
To dziś. Dziś jadą do Hogwaru. Dziś wszyscy się dowiedzą, że Hermiona jest córką Voldemorta. (Hip hip hura? TAK! To wszystko
-Obawiam się, że będziemy zmuszeni wybrać z pośród was nową prefekt naczelną.
-Ależ pani profesor. Te funkcje należą do Malfoy’a i Granger.- wtrąciła Cho Chang
-Widzi pani, panno Chang. Obawiam się, że panna Granger nie żyje.- odparła ze smutkiem starsza czarownica
Ja już nie ogarniam.
Riddle i Malfoy postanowili zrobić „wejście Smoka” i Draco otworzył szeroko drzwi wpuszczając pierwszą Hermionę.
-Nie daję znaku życia zaledwie przez dwa tygodnie i już wszyscy biorą mnie za martwą.- rzekła na przywitanie Hermi
W przedziale zapanowała cisza, a Vi i Smok weszli do środka. Po chwili Wieprzlej się otrząsnął z szoku i rzucił się na Hermionę krzycząc, jak to on się cieszy, że ona żyje i ze wzruszenia się popłakał.
-Hermiona…- zaczęła vice dyrektorka
-Wytłumaczę pani wszystko po zebraniu pani profesor.- ucięła jej wypowiedź Miona (Faktycznie udaje starą siebie)
Tak więc zebranie się rozpoczęło. Po 30 minutach przedział opuścili wszyscy uczniowie z wyjątkiem Hermiony i Dracona.
-Panie Malfoy, zebranie się już skończyła więc może pan już iść.- rzekła profesorka
-Nie pani profesor. Niech Draco zostanie.- sprzeciwiła się Vi
Na dźwięk imienia Malfoy’a wypowiedzianego w przyjazny sposób przez pannę Granger Minerva doznała szoku.
-Przecież wy się nienawidzicie.- zdołała tylko wypowiedzieć
-Niech pani usiądzie, a ja wszystko wytłumaczę.- poprosiła Hermiona
Nauczycielka zajęła miejsce, a na przeciwko niej rozsiadła się dwójka młodych czarodziei.
-To było tak.- zaczęła Vi- Spałam sobie spokojnie, gdy nagle usłyszałam hałas i krzyk mamy. Szybko wstałam, narzuciłam na siebie szlafrok i zeszłam po cichu na dół. To co tam zobaczyłam było najgorszą rzeczą w moim życiu. Wszędzie lała się krew, a na środku leżała moja mama. Wiła się pod klątwą Cruciatus. Już chciałam do niej podbiec, gdy nagle ktoś położył mi dłoń na ustach i zaciągnął do kuchni. Tam okazało się, że był to Draco. Chciałam na niego nawrzeszczeć, spoliczkować, udusić gołymi rękoma na miejscu, ale on pierwszy lekko mnie uderzył (Nie oddałaś mu?). Uspokoiłam się wtedy, a on mi wyjaśnił, że Voldemort chce mnie złapać by szantażować Harry’ego. Draco kazał mi się ukryć, a sam wróciła do tych… do tych morderców. Gdy już sobie poszli, chwiejąc się ruszyłam do salonu. Tam zobaczyłam moich rodziców, bez życia. Po chwili wrócił Draco i zabrał mnie w bezpieczne miejsce. Opiekował się mną przez całe wakacje.- na samym końcu nie starała się już powstrzymywać łez i wtuliła się w Smoka.
McGonagall siedziała, jak porażona piorunem. Nie mogła zrozumieć, jak to się stało, że Ślizgon pomógł Gryfonce. Przez długi czas słychać było tylko dobrze udawany szloch Hermiony. (Zakład, że płacze ze śmiechu?)
-Bardzo mi przykro z powodu twoich rodziców Hermiono.- rzekła w końcu nauczycielka
-Dziękuję pani profesor.- odparła odrywając się od Malfoy’e
-Czy możemy już iść? Hermi powinna się przespać. –wtrącił Smok
-Ależ oczywiście panie Malfoy.
-Niech pani powie przyjaciołom Hermiony, żeby jej nie szukali po pociągu i że spotkają się w szkole.
-Niech będzie.- odparła po dłuższym namyśle
Dwójka uczniów opuściła przedział i udała się do przyjaciół. Wchodząc do środka zataczali się już ze śmiechu.
-A wam co tak wesoło?- spytała Kira
-Gdybyś widziała minę McGonagall, gdy Vi powiedziała jej, że uratowałam ją przed śmierciożercami, gdy ci zabijali jej rodziców to też byś się śmiała.- odparł Smok (Dlatego nie lubię śmierciożerców. To są zwykli mordercy)
-I uwierzyła w to?- spytał zdziwiony głupotą i naiwnością nauczycielki Wąż
-No jasne. Przecież jej ulubiona uczennica, kujonka Granger i przyjaciółka Pottera nigdy nie kłamie. – odpowiedziała na pytanie Miona
reszta podróży minęła spokojnie. Wychodząc z pociągu starali się nie spotkać Pottera i jego przyjaciół. Szybko wsiedli do powozu i pojechali do szkoły. Serp i Jess zostali przed wejściem do WS, bo mieli poczekać aż Drops ich poprosi o wejście. Smok i Vi wchodząc do środka rozdzielili się i Hermiona usiadła przy stole Gryffindoru. 5 minut później do sali weszli jej byli przyjaciele. Czym prędzej do niej podbiegli i zaczęli ją przytulać mówiąc przy tym, jak to się cieszą, że nic jej nie jest. Potter oczywiście zaczął narzekać na Severusa, bo przecież miała być u niego, a nie w domu. Miona powiedziała mu, że tego dnia akurat była w domu więc się uciszył. Po chwili Dumbledore ogłosił ceremonię przedziału za otwartą. Do środka wkroczyła nauczycielka transmutacji z pierwszorocznymi. Podeszli do samego podestu i Tiara Przydziału zaczęła swą pieśń. Było w niej, jak zwykle coś o powstaniu Hogwaru, ale było i coś nowego. Tiara śpiewała, że nadeszły teraz złe czasy, bo Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać ma teraz bardzo potężnego sprzymierzeńca. Całą piosenką nie przejęli się tylko Ślizgoni i pewna Gryfonka, która wiedziała o kogo chodzi. (Zna swoją wartość, co?) Potem nastąpiło przydzielanie pierwszaków. Gdy byli oni już przydzieleni głos zabrał dyrektor.
-To jeszcze nie koniec ceremonii. W tym roku do szóstej klasy dołączy dwójka uczniów, którą proszę teraz o wejście.
Drzwi WS otworzyły się i do środka wszedł Wąż z Kirą. Gdy tylko podeszli do podestu McGonagall przemówiła.
-Jak wyczytam wasze imię to podejdziecie i założycie tiarę.
Oboje kiwnęli głową na znak zgody.
-Jessica Malfoy.
Po sali przeszedł szmer zaskoczenia. Każdy zastanawiał się czy ta dziewczyna nie jest spokrewniona z tym Malfoy’em. Jess nic sobie z tego nie robiąc założyła tiarę.
"Jesteś taka sama jak brat."
-Slytherin!
Dziewczyna odłożyła kapelusz i podeszła do stołu Domu Węża.
-Dobra robota siostra.- przywitał ją Smok
-Dzięki braciszku. – pocałowała go w policzek i usiadła obok
-Serpens Snape.- rzekła vice dyrektorka
Na dźwięk tego nazwiska Grzmoter i Wieprzlej zakrztusili się sokiem. Co za sieroty- pomyślała Vi. Wszyscy uczniowie patrzyli się to na nowego to na swego nauczyciela eliksirów. Serp podszedł do tiary. Już chciał ją chwycić, gdy ta wrzasnęła.
-Slytherin!
Chłopak odwrócił się w stronę ojca, a ten uśmiechnął się w geście zadowolenia. Wąż podszedł do stołu Ślizgonów i usadowił się obok Jess.
-Dobrze moi mili. To już koniec…- zaczął Trzmiel
-Nie.- przerwała mu tiara
-Słucham?- spytał po chwili odrętwienia
-Jest jeszcze jedna osoba, którą chcę przydzielić. Ponownie.- ostatnie słowo wyraźnie zaakcentowała
Chyba każdy z was się tego spodziewał, ale wiecie byłoby ciekawiej gdyby Miona jednak została w Gryffindorze.
Pamiętajcie, fakt, że jest się córką Voldiego, przyzwala na ponowny przydział.
Od aŁtorki:
Rozdział nie jest najdłuższy, ale mnie sie podoba. Mam nadzieję, że i wam przypadnie do gustu. Poprzednią listę osób, które informowałm usówam (Ej, Meo masz zawał? Tak. Dzwoń pod 112) więc ci, którzy się nie wpisali nie będą powiadamiani o nowych rozdziałach dopóki nie umieszczą wpisu w Księdze Gości.
Słowa podkreślone to rozmowa Tiary z Hermioną- w myślach. (U nas nie są podkreślone, ponieważ tekst był "kopiowany"przez Fenikso, która dostaje gorączki i nudności w kontakcie z komputerem, więc dlatego nie ma ^^)
Na sali rozległy się szepty. Wszyscy wraz z nauczycielami byli w szoku. Jak to przydzielić kogoś ponownie? Tego jeszcze nie było. Każdy zastanawiał się o kogo chodzi. Grono pedagogiczne po krótkiej naradzie wyraziło zgodę, w końcu Tiara jest od nich mądrzejsza.
-Kogo chcesz przydzielić jeszcze raz tiaro?- spytał dyrektor
-Pannę Granger.
Na sali zapanowało poruszenie. Wszyscy spojrzeli na Hermionę, a ta z ironicznym uśmieszkiem na ustach podeszła do starego kapelusza i założyła go.
-Zmieniłaś się. Nie ma już w tobie nic z tamtej miłej dziewczynki, którą przydzieliłam do Gryfonów. Jesteś taka sama, jak twój ojciec.
-Wiem i jestem z tego dumna.
-Nie pasujesz do Gryffindoru.
-To oczywiste. Ci plugawcy nie dorastają mi do pięt. W niczym.
-Gdzie się podziało twoje poczucie dobra i zła?
-Nie ma dobra i zła. Jest tylko władza i potęga.
Ładny cytat, ale taki dla psychopatów. Czyli dla naszej Hermionki.
-Nie pozostawiasz mi wyboru.
-I bardzo dobrze. Może tak szybciej. Jeść mi się chce, a ty przedłużasz.
-Slytherin!- wrzasnęła Tiara
Cisza. Wszech ogromna cisza zapanowała w WS. Wszyscy w niemym szoku wpatrywali się w Tiarę. Dumbledore z wrażenia i szoku upuścił kielich z winem, które teraz lało się na jego szatę, lecz on nie zwracał na to uwagi. Nadal nie odwracał wzroku od Tiary i panny Granger.
Nagle Potter poderwał się z miejsca.
-To jakaś pomyłka! Tiara się pomyliła! Spokojnie Hermiona zaraz wszystko wyjaśnimy!- krzyczał
Ślizgoni zaczęli się śmiać (Jak dla mnie w tym nie ma nic śmiesznego, bardziej walecznego. AŁtorka na siłę robi debili ze wszystkich, którzy nie są śmierciożercami i ślizgonami) , lecz zostali uciszeni przez Snape’a, po którym widać było, że też ledwo się powstrzymuje. Vi patrzyła się na Grzmotera i też starała się nie wybuchnąć śmiechem. Po chwili do Bliznowatego dołączył Wieprzlej i teraz obaj sprzeciwiali się decyzji Tiary. Doszli nawet do wniosku, że zostało na nią rzucone Imperio. Tego Miona już nie wytrzymała. Zaczęła się śmiać. Stała na środku sali i zwijała się ze śmiechu. Po chwili dołączyli do niej Ślizgoni. Nauczyciele, nie licząc Mistrza Eliksirów, i reszta uczniów patrzyła się na nich, jak na jakiś kosmitów. Gdy Vi się opanowała spojrzała na dwóch Gryfonów z politowaniem, a po chwili znów się roześmiała, lecz tym razem był to szyderczy śmiech. Ślizgoni zamilkli i również z politowaniem spojrzeli na Gryfonów. Tamci nie znali tego spojrzenia, lecz oni tak, Vipera śmiała się tak zawsze podczas ataków i nie wróżyło to nic dobrego dla jej przeciwników.
-Potter, Potter, Potter. – zaczęła z sarkazmem i szyderstwem
Jej głos był zimny, jak lód. Nauczyciele i Gryfoni, a w szczególności Bliznowaty patrzyli na nią nie wiedząc o co chodzi. Skąd u ich Hermiony taki ton głosu.
-Co mam ci powiedzieć Potter tak żebyś zrozumiał za pierwszym razem co się stało. Hymm?- udała, że myśli- Mam. Może tak. Tiara nie jest pod żadnym Imperiusem i nie pomyliła się przydzielając mnie do Slytherinu.
Jaka riposta!
Mówiąc to podeszła do stołu Ślizgonów. Przywitała się całusem w policzek z Kirą i Wężem, podała rękę tym Ślizgonom, których znała, a na koniec podeszłą do Dracona i złożyła na jego ustach bardzo namiętny pocałunek.
-Hermi, co ty mówisz?- spytał Grzmoter
-Czemu całujesz tą fretkę?!- krzyknęła Wiewióra (Ginny)
-Ona jest pod Imperiusem!- wrzasnął Wieprzlej
Vipera tylko się roześmiała i z powrotem przeszła na środek sali
-Oj Weasley, Weasley. Twoja głupota mnie przeraża.- mówiąc to teleportowała się przed niego czym wprawiła wszystkich w jeszcze większy szok, bo przecież na terenie Hogwartu nie wolno się teleportować
-Hermiono…- zaczął Ron
-I co teraz? Obraziłam cię, a ty będziesz mnie usprawiedliwiać tylko dlatego, że mnie kochasz?- widząc, że chce potwierdzić jej słowa dodała- Nie bądź Śmieszny. Gardzę twoimi uczuciami Weasley. Gardzę tobą.
-Miona, co oni ci zrobili?- spytał ze strachem Grzmoter
-Hymm. Zastanówmy się. Co oni mi zrobili?- jej głos aż przeciekał jadem
-Miona.- wyszeptał Harry
-Już wiem.- rzekła uradowana- Wyznali mi prawdę. Prawdę o mnie. Prawdę o moich rodzicach.
-Przecież oni zabili ci rodziców!- krzyknęła Ginny
-Masz na myśli tych pożal się boże przeklętych mugoli? Nie bądź śmieszna Weasley. Oni nie byli moimi rodzicami. Z resztą od zawsze marzyłam by zginęli.
Po sali rozległ się pisk Weasley’ówny. Bliznowaty, Wieprzlej, Drops i Żelazna Dziewica (McGonagall) patrzeli w szoku na Hermionę. Nie rozumieli o co chodzi.
-Nadal nie kapujecie? A podobno jesteś najmądrzejszym czarodziejem jasnej strony. To przecież proste. Grangerowie mnie adoptowali. Tak naprawdę jestem czarownicą czystej krwi i nienawidzę mugoli, szlam i zdrajców krwi.- mówiąc to wymownie spojrzała się na byłych przyjaciół
Wieprzlej nie wytrzymał i podbiegł do niej. Przytulił ją krzycząc by tak nie mówiła. Hermi odepchnęła go i splunęła mu pod nogi.
-Teraz będę musiała spalić te ciuchy.- dodała z odrazą
Zapanowała cisza, wszyscy byli właśnie świadkami, jak Wielka Trójca Hogwartu przestaje istnieć. Każdy zastanawiał się, jak ona mogła aż tak się zmienić w przeciągu tych dwóch miesięcy wakacji. Z wszystkich obecnych w WS tylko czwórka uczniów Domu Węża znała odpowiedź na to pytanie. Nawet Severus nie wiedział dlaczego aż tak bardzo się zmieniła, ale to mu wcale nie przeszkadzało.
-Dlaczego Slytherin? Dlaczego? Przecież nie mogłaś się aż tak zmienić.- spytał Grzmoter
-To proste Potter. W tym domu powinnam być od samego początku. Zawsze taka byłam, lecz musiała udawać, bo wy kochaliście mugoli, a ja nie miałam innych znajomych. A drugi powód, ważniejszy od pierwszego, to to, że powinnam tu być w tym domu jako potomek jego założyciela. – odparła z szyderczym uśmieszkiem na ustach
Na twarzy Bliznowatego widać było najpierw zamyślenie , potem zrozumienie, szok, a na końcu strach i ból. Hermi roześmiała się ten widok.
-Brawo Potter. Brawo. Wreszcie zrozumiałaś.
-Ale…
-Tak. Jestem córką Voldemorta.
Ja bym ją już wzięła na przesłuchanie do Ministerstwa Magii, w celu dowiedzenia się co teraz robi Czarny Pan.
Na sali zaległa przeraźliwa cisza. Ta wiadomość wstrząsnęła wszystkimi, oczywiście poza Ślizgonami. Ci siedzieli i śmiali się w duchu z min wszystkich uczniów. Vipera zakończywszy swą wypowiedź pstryknęła palcami, a jej szata zmieniła barwy z Gryffindoru na Slytherin. Następnie podeszła do swojego stołu i wygodnie się rozsiadła.
Umiesz zmieniać ciuchy pstrykając? Naucz mnie tej sztuczki!
-Wiem co wydarzyło się 16 lat temu i bądź pewny, że się zemszczę.- wypowiedziała to tonem, którym nie pogardził by jej ojciec
Wszyscy zastanawiali się do kogo skierowane były te słowa. Na całej sali była jedna osoba, która to wiedziała i teraz patrzyła w ogromnym przerażeniu na pannę Riddle. Tak Albus Dumbledore bał się swojej uczennicy. Połączył pieśń Tiary przydziału z mową Hermiony i teraz wiedział, że to ona jest tym potężnym sprzymierzeńcem Toma Riddle’a. Wiedział, że nie ma szans na to by dołączyła do nich, bo ona wiedziała. Wiedziała, że kazał ją zabić i teraz mu tego nie daruje. Cisza, która zapadła po tej wypowiedzi trwała już z dziesięć minut i to strasznie denerwowało Mionę.
-Matko! Powiesz coś wreszcie?! Ja chcę zacząć jeść, a ty mi w tym przeszkadzasz!- krzyknęła
Teraz to jak Bella.
Trzmiel dopiero po tych słowach się ocknął i pozwolił wszystkim jeść. Oczywiście nikt poza uczniami Slytherinu nie był wstanie nic przełknąć, a ci jedli, pili i rozmawiali w najlepsze. Hermiona rozejrzała się po sali i omal nie spadła ze śmiechu z ławy. Potter wyglądał gdyby ktoś mu właśnie powiedział, że jest synem Snape’a, Wieprzlej gdyby właśnie zjadł cały worek cebuli, McGonagall gdyby właśnie odkryła, że straciła dziewictwo z Voldemortem, a Dumbledore tak, gdyby zobaczył Grindewalda w różowym bikini (Czyli jak wyglądał?) . Po posiłku Vi chciała już wychodzić, gdy głos zabrał Drops.
-Wcześniejsze wydarzenia wstrząsnęły nami wszystkimi, dlatego mówię to teraz. Pierwszoroczni, jak i starsi uczniowie powinni pamiętać, że wstęp do Zakazanego Lasu jest kategorycznie wzbroniony.
Starsi Ślizgoni tylko uśmiechali się do siebie wiedząc, że ten zakaz i tak ich nie powstrzyma.
Tak , bo starsi ślizgoni są tacy SUPER!!!!
Nie to co bliźniacy Weasley, czy Harry z peleryną niewidką.
-I jeszcze jedna sprawa. Panna Parkinson pojawi się w szkole dopiero za tydzień, ponieważ obecnie przebywa w Św. Mungu.
Ta wiadomość była tak ważna, że musiała ją usłyszeć cała szkoła.
Po tych ogłoszeniach wszyscy zaczęli się rozchodzić do swoich domów.
-Jak ona jest w Mungu to ja jestem Mona Lisa.- rzekł Smok idąc z przyjaciółmi przez lochy
-Dostała jakieś zadanie od Pana i tyle, a ten Drops się w ogóle nie skapnął. Co za żal.- skwitował Wąż
-Nie było jej na balu, prawda?- spytała Vipera
-Nie. Ale będzie beka, jak przyjedzie i zastanie takie zmiany.- odparła Kira
-No, będzie dużo śmiechu. W końcu jej Dracuś znalazł sobie inną. I co ona biedna teraz pocznie?- wtrącił Serp
Wszyscy zaczęli się śmiać, no prawie wszyscy.
-To miało być zabawne? Ha, ha, ha bardzo śmieszne.- rzekł obrażony Dracon
-Oj kochanie nie obrażaj się.
Na przeprosiny pocałowała go i teraz wszyscy się już śmiali. W takiej atmosferze dotarli do PWŚ. Wchodząc do środka Smok objął Hermiona ramieniem i rzekł.
-Witaj w domu kochanie.
Tej nocy w dormitoriach Slytherinu panowała wszech obecna radość, zaś w Gryffindorze smutek, żal i gorycz.
Nie dziwie się. Mam dość tego wywyższania Ślizgonów i dyskryminacji Gryfonów.
Nie ma to jak kończyć rozdział w szkolnym stylu.
Rozdział VIII
Gabinet dyrektora Hogwartu, zebranie kadry nauczycielskiej
W pomieszczeniu panowała zażarta dyskusja na temat Hermiony Riddle. Obecni byli wszyscy nauczyciele z wyjątkiem Severusa Snape’a, który lada moment powinien się pojawić. Wszyscy zastanawiali się, jak to możliwe, że Hermiona jest córką Tego-Którego-Imienia-Niewolno-Wymawiać.
-Sam widziałem, jak James Potter zabijał córkę Toma.- powiedział w końcu Albus
-W takim razie, jak wyjaśnisz to, że ona jest teraz w Hogwarcie i nie wygląda na ducha Albusie?- spytała podenerwowana do granic możliwości Minerva (Jak to było ... Żelazna Dziewica?)
-Nie wiem. Naprawdę nie wiem.
Każdy z nauczycieli wymyślał swoją teorię na ten temat. Wybrali jedną z nich. Tuż przed przybyciem Albusa, Jamesa i Mood’ego dziecko zostało podmienione. Teraz zostało im do odkrycia dlaczego wychowywała się w rodzinie mugoli. Dalsze rozmowy przerwało pukanie do drzwi i przybycie Mistrza Eliksirów.
-Co to ma znaczyć Severusie?- spytał bez ogródek Dumbledore
-Witaj Albusie. Mnie również miło cię widzieć.- odpowiedział sarkastycznie Snape
-Masz rację. Mimo wszystko powinienem się najpierw przywitać.
-Jeśli chodzi o pannę Riddle to nie wiem co mam ci powiedzieć. Dowiedziałem się o wszystkim dopiero na uczcie. Czarny Pan miał jedną tajemnicę, o której nikt z starszych zwolenników nie miał pojęcia. Miał nam ją wyjawić po jakimś ważnym wydarzeniu, ale nie chciał powiedzieć jakim.- mówiąc to rozglądał się po całym pomieszczeniu spoglądając na wszystkich obecnych i doszedł do wniosku, że każdy mu uwierzył
Jacy oni naiwni- przeszło mu przez myśl. (Taaa, bo ci ufają oszuście)
-Co teraz zrobimy Albusie?- spytała nauczycielka zielarstwa
-Nie mam pojęcia Pomano.- odparł zmartwiony-Ona nie daruje nam tego, że chcieliśmy ją zabić.
-Masz rację. To już nie jest nasza panna Granger. Tamta czarownica przestała istnieć.- rzekła za smutkiem McGonagall
-Albusie. Jesteśmy w poważnych tarapatach. Losy wojny wiszą na włosku i szala zwycięstwa przechyla się na ciemną stronę.- skwitował całą sytuację Snape
-Wiem Severusie, wiem, lecz nic nie mogę na to poradzić. Pozostało nam tylko czekać na rozwój wypadków i wykorzystać potknięcie przeciwnika.
Zapadła cisza. Każdy zastanawiał się co teraz będzie. Jak potoczą się dalsze losy magicznego świata.
-Co z Remusem? Nie dawał znaku życia od miesiąca, a dziś nie stawił się na uczcie. Nie mamy nauczyciela OPCM.- odezwał się Flitwick
Przecież on tam nie uczy od kilku lat!
-Masz rację Filiusie. Nie zdążymy znaleźć nowego nauczyciela. A co do Lupina, przeczuwam najgorsze.
-Bądź dobrej myśli Albusie.- próbowała go podtrzymać na duchu profesorka transmutacji
-Ale to nie zmienia faktu, że nie mamy nauczyciela obrony.- dodała profesor Hooch
Severus stał przy oknie i przysłuchiwał się rozmowie. Gdybyście tylko wiedzieli, że wasz Lupinek nie żyje.- na tę myśl na jego usta wypełzł jego słynny uśmieszek, którego oczywiście nikt nie zauważył. Spojrzał na błonia i zaczął wspominać swoje szkolne czasy. To, jak Huncwoci mu dokuczali, przyjaźń z Lily, wyzwanie jej od szlam, przeprosiny i dzień, w którym poprosił ją o rękę, a ona się zgodziła. (Chyba w snach. Nołp. W tym opku)
-Severusie. Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
-Przepraszam Dumbledore. Zamyśliłem się. co mówiłeś?
-Dopóki Remus się nie pojawi obejmiesz stanowisko nauczyciela OPCM w klasach 5,6 i 7. Ja zajmę się młodszymi rocznikami.
-Niech będzie. W końcu nie mam nic do stracenia poza życiem, zdrowiem psychicznym, posadą nauczyciela w Hogwarcie…- zaczął wyliczać
-Nie dramatyzuj Snape.- przerwał mu profesor Bins.- Nie będzie tak źle.
-Jasne. Spojrzeć tylko na los moich poprzedników. Naprawdę pocieszające.
-Dobrze, koniec już tych rozmów. Jutro pierwszy dzień zajęć i powinniśmy być wypoczęci. Koniec zebrania. Dobranoc.- pożegnał wszystkich dyrektor
Snape wyjątkowo wychodził ostatni. Miał już zamykać drzwi, gdy usłyszał głos Trzmiela.
-Severusie, poczekaj chwilę.
-O co chodzi Albusie?
-Kiedy poznam twoją małżonkę? Od roku mówisz, że ją przyprowadzisz, a jeszcze jej nie poznałem.
-Spokojnie. Napiszę do niej jutro i spytam się kiedy będzie mogła zaszczycić nas swoją obecnością. A teraz do widzenia.
Zaraz...
Czemu Severus jest podwójnym agentem skoro Lily żyje? Przecież on to robił jakby dla niej jako zadośćuczynienie. Bez śmierci Evans to wszystko jest bez sensu.
Mówiąc to wyszedł z gabinetu Dumbledore’a i skierował się do swoich kwater.
To dziś. Pierwszy dzień zajęć. Pierwsza konfrontacja z Gryfonami. Już na samą myśl o tym Hermionie i jej przyjaciołom robiła się cieplej na sercu. W końcu dobrego humoru nigdy za wiele. Vipera wstała o siódmej i poszła obudzić Smoka, Kirę i Węża. Razem udali się do WS. Stanęli przed drzwiami i z chytrymi uśmieszkami weszli do środka. Ich wejście spowodowało ciszę, a po chwili słychać było same szepty na ich temat. Najgłośniej oczywiście było przy stole Gryfonów, gdzie Grzmoter i Wieprzlej wymyślali niestworzone historie na temat Hermiony. cała paczka nic sobie z tego nie robiąc zajęła miejsca i zaczęła spożywać śniadanie. Gdy wszyscy skończyli jeść dyrektor powstał.
-Drodzy uczniowie w związku z nie pojawieniem się profesora Remusa Lupina katedrę OPCM tymczasowo obejmie profesor Snape i ja. Severus będzie nauczać roczniki od 5 do 7, a ja pozostałe. Taki układ będzie obowiązywał do pojawienia się profesora Lupina. Dziękuję za uwagę. Możecie się rozejść na zajęcie.
Słysząc to Potter i Weasley zakrztusili się sokiem, a po chwili na ich twarzach gościła bezgraniczna nienawiść. Wszyscy Gryfoni siedzieli w szoku. Od strony Puchonów i Krukonów dochodziły ciche oklaski. Natomiast Ślizgoni wznieśli ogromny aplauz. Uczniowie zaczęli już wstawać i kierować się do wyjścia, gdy do WS, jak burza wpadł Filch i od samego progu zaczął krzyczeć.
-Brama…Leży…Lupin…
Dumbledore i reszta kadry nauczycielskiej czym prędzej udała się do bramy. Za nimi ruszyli Riddle, Malfoy, Malfoy, Snape, Potter, Weasley, Weasley, a za nimi reszta uczniów. Gdy dotarli na miejsce zastali przerażający widok. Przed bramą leżały zwłoki człowieka. Były one powyginane we wszystkie strony. Po bliższym przejrzeniu się można było zauważyć, że nie ma w nich ani kropli krwi (Uwaga! Po Anglii grasuje wampir i chyba każdy wie kto hehhe. Wybaczcie nie mogłam się oprzeć ^^). Snape podszedł bliżej i stwierdził, że nie żyje od przeszło miesiąca, był torturowany i zginął od Avady po wielkich katuszach, a osoba, która to zrobiła doskonale znała się na swoim fachu. Hermiona poczuła się dumna z swojego osiągnięcia. ("Hura zamordowałam człowieka, trafię do piekła jak mój ojciec.") Potter oczywiście nie wytrzymał tego i zaczął krzyczeć, że zabrali mu już wszystko, a następnie zemdlał. (Oczywiście, bo Harry zawsze odstawiał takie teatrzyki) Vice dyrektorka rozgoniła wszystkich uczniów do PW i odwołała dzisiejsze lekcje. Wszyscy poza uczniami Slytherina ubolewali nad stratą profesora.
Salazar jeszcze żyje i uczy?
Nieco później w Riddle Manor Lily i rodzice Hermiony siedzieli w salonie, przy kominku i czekali na wiadomość od Severusa. Po pewnym czasie usłyszeli pukanie do okna i czarną sową państwa Snape. Lily szybko otworzyła kopertę i zaczęła czytać.
Tom
Pomysł z wysłaniem do Hogwaru zwłok Lupina był genialny.
Potter się kompletnie załamał. Zaczął krzyczeć, że zabrałeś mu już
wszystko, a na koniec zemdlał. Dumbledore był kompletnie
zszokowany. Podejrzewam, że teraz zostanę nauczycielem
obrony na dłuższy czas. Mam tylko nadzieję, że twoje klątwa
mnie nie dopadnie. A poza tym to doskonała okazja do
dalszego dręczenia Pottera. Zmieniając temat Drops
chce w końcu poznać moją żonę. Co ty na to, żeby
dobić Pottera jeszcze bardziej i pokazać mu, że Lily
nie jest jego matką (Zły pomysł. Jeśli się dowiedzą nie będziesz mógł udawać członka Zakonu w dodatku wezmą cię do Azkabanu)? Prześlij mi szybko odpowiedź
i pozdrów moją żonę i siostrę.
Severus
Do końca tygodnia nie było zajęć. W sobotę odbył się pogrzeb Lupina na, którym byli obecni tylko jego przyjaciele. W tym samym czasie czwórka przyjaciół w PWŚ parodiowała owe wydarzenie. Wieczorem Snape poinformował Dumbledore’a, że jego żona przybędzie do Hogwartu na początku października i wtedy Albus ją pozna.
Bez sensu. Snape jest żonaty od jakichś.... 17 lat, a Dumbledore wie o tym od roku.
Tydzień wolnego minął szybko i nadeszła niedziela. Całą paczką siedzieli w PWŚ i wyobrażali sobie minę Pottera, jak zobaczy w Październiku ciocię Lily. Hermiona właśnie wstała Draconowi z kolan i usiadła na fotelu, a tuż po chwili do pokoju weszła pewna siódmoklasistka. Rozejrzała się po pomieszczeniu i gdy tylko zauważyła Smoka rzuciła się na niego krzycząc.
-Dracusiu, kochanie, jak ja za tobą tęskniłam.
Zaczęła opowiadać, jak to w każdej wolnej chwili o nim myślała. Draco nie mogąc już tego znieść zepchnął ją z swoich kolan, a Vi czym prędzej się na nich rozsiadła. Mopsica podniosła się, otrzepała i spojrzała z wyrzutem na Smoka.
-Co tu robi ta szlama?!- krzyknęła, gdy tylko zauważyła Hermionę
W pokoju zapanowała cisza. Wszyscy z współczuciem spojrzeli na Parkinson, a Hermi przybrała cyniczny wyraz twarzy i spokojnie odparła.
-Siedzę. Nie widać?
-Draco, ja rozumiem, że szlama jest dziwką Bliznowatego i Wieprzleja, ale że ty też chcesz ją pieprzyć.
Przecież masz mnie.
Do "pieprzenia" ?
Na twarzach wszystkich obecnych pojawiło się przerażenie. Tego Hermiona nie mogła już puścić mimo uszu. Podniosła się, podeszła do Pansy i zatrzymała się dosłownie 3 cm przed nią, niepewność pomiaru wynosiła 5 mm. Pomału podniosła rękę i…plask. Wszyscy wstrzymali oddech, a po chwili słychać było uderzenie. Mopsica wylądowała na podłodze z odciskiem ręki na policzku.
-Ta szlama mnie uderzyła Dracusiu!
-Oj Pansy, Pansy.- zaczęła sarkastycznie Miona
Oj Potter, Potter
Oj Weasley , Weasley
Ile razy jeszcze tak powie?
-Milcz głupia szlamo. Kto w ogóle pozwolił ci tu wejść? Z resztą nieważne.
Nim ktokolwiek zdążył się obejrzeć stała w różdżką wycelowaną w Viperę. Hermi tylko się na to roześmiała.
-I co? Co mi teraz zrobisz Parkinson? Imperi? Sectumsempra? Avada?
-Milcz! Zabiorę cię do Czarnego Pana i otrzymam za to nagrodę. Crucio!
Klątwa trafiła w Viperę, a ta padła na podłogę i zaczęła krzyczeć.
-Uuu, aaa, ała, boli!- po chwili wstała i zaczęła się śmiać
Parkinson patrzyła się na nią tak, jakby ducha zobaczyła. Nie wiedziała co się dzieje. Przecież rzuciła Crucio. Przecież każdy kogo potraktowała ta klątwą leżał i zwijał się z bólu, a ona? Nic, jeszcze się śmieje. Zastanawiałaby się tak dalej, gdyby nie Cruciatus, którym oberwała. Wiła się pod nim z 5 minut. Gdy w końcu klątwa została zdjęta nie była w stanie ruszyć nawet palcem. Hermiona podeszła do niej i kucnęła obok jej głowy. Chwyciła ją za podbródek i spojrzała w oczy.
-Słuchaj Mopsie. ominie cię kara tylko dlatego, że jestem dobroduszna i że nie było cię na balu. Nigdy więcej nie stawaj mi na drodze.- mówiła to tonem mrożącym krew w żyłach a przy okazji chwyciła ją za rękę i dotknęła mrocznego znaku, a Parkinson spojrzała na nią z przerażeniem- Tak Pansy. Teraz już rozumiesz. To ja jestem córką Czarnego Pana i winna mi jesteś posłuszeństwo.
Horror.
-Taak Paani.- odparła z trudem jąkając się przy tym
Vi podniosła się i podeszła do Smoka. Ten pociągnął ją za rękę, a gdy wylądowała mu na kolanach pocałował ją.
-Zabierzcie ją stąd.- rozkazała Miona
Dwie siódmoklasistki podniosły Parkinson i wyniosły ją z PWŚ. (Hermiona Riddle, Królowa Ślizgonów)
-Podejrzewam, że teraz będziesz miał spokój Draco. Ona chyba nie jest aż tak głupia by wchodzić w drogę Czarnej Pani.
-Miejmy nadzieję Miona. Miejmy nadzieje.
Kolejny tydzień wyśmiewania się Ślizgonów z Gryfonów. Kolejny tydzień patrolowania korytarzy i kolejny tydzień wędrówek po Hogwarcie. Hermiona i Draco odliczali już tylko minuty do końca patrolu. Przechodzili właśnie obok miejsca, w którym powinny znajdować się drzwi do PŻ, gdy usłyszeli niezidentyfikowane odgłosy. Spojrzeli na siebie, a na ich twarzach zagościł ironiczny uśmieszek. W końcu coś się działo. Dotychczas nikt nie był tak głupi by łamać zasady, gdy oni patrolowali. Z przeczuciem, że dzisiejszy dzień nie skończy się jednak tak nudno otworzyli drzwi do pokoju. Gdy tylko weszli do środka stanęli, jak wryci. Na środku pomieszczenia stało wielkie łoże z baldachimem. Na około łóżka leżało pełno ubrań: stanik, bokserki, spodnie, spódniczka itp. Spojrzeli jeszcze raz na wygodny mebel, z którego dochodziły owe jęki, a to co zobaczyli przerosło ich oczekiwania. Na środku łoża leżała…Żelazna Dziewica.
Od aŁtorki:
Kogo zobaczyli Vipera i Smok?
Jak skończy się owe wydarzenie?
To w następnym rozdziele
Przepraszam bardzo! To ja tu zadaję takie pytania!
To ja tylko dodam , że kolejna analiza za tydzień!
Mniej, więcej.
,,Serp spojrzał jeszcze z błagalnym wyrazem twarzy na swoich towarzyszy, a gdy nie uzyskał ich akrobaty" - po co Serpensowi akrobata przyjaciół?
OdpowiedzUsuń~GD
W tym wszystkim brakuje mi jeszcze dialogu między Hermioną a Voldemortem:
OdpowiedzUsuń,,- Ave papciu! - przywitała się Hermiona.
- Ave ja! - odpowiedział Voldemort."
~GD
Uuu... Nowy rozdział już jutro! Niemogesiedoczekac!Pisane razem ofkors.
OdpowiedzUsuńFinte
Okej. Od godziny i około dziewęciu minut jest niedziela , pojawić się dziś. Zuważyłam u Was pewną cechę - notorycznie się spóźniacie, skorojednak to czytam, notka ma pojawić się dziś. Nie toleruję poślizgu.
UsuńW innym tonie: nie wytrzymam bez niego! Plosse więc ni spóźnijcie się dla mnie...
Fnite
Nie czytajcie cz.1 2komcia. Nie myślałam. Liczył się tyko nn. Wybaczce więc me ostre słowa. Jak ja moge WAS oceniać skoro znalazłam Waszego bloga równo 2 dnit emu?
UsuńOkej, mam do Was prośbę, jak dodacie nn to poinformujcie mnie na wojna-zartow.blogspot.com
UsuńAż z ciekawości zajrzałam na tamtego bloga, by poznać ciąg dalszy. I wiecie co? Nie mogę się doczekać następnej analizy. Okropnie śmiać mi się chciało, gdy czytałam o tych wrednych planach Hermiony, a wy pewnie sprawicie, że będę płakać ze śmiechu :D
OdpowiedzUsuń