niedziela, 30 września 2012

Harry Potter i trójkącik: Hermiona, Draco i śmierciożerca I

Dziś przedstawiamy wam opowiadanie o Drakoł Malfoj i Hermion Grendżerw, którym dowiemy się co to słowa niewybaczalne i kim są śmierciożercy oraz poznamy kolejne zaklęcie niewybaczalne, a w tle towarzyszyć nam będzie wątek dziecinnej miłości Draco i Hermiony.

Uwaga! Analiza zawiera quiz, do wygrania internet.

Znowu to zrobił! - Hermiona zalana łzami opadła na fotel w pokoju wspólnym Gryfonów.
Ginny usiadła naprzeciwko niej. Znowu wyśmiewał się, że pochodzisz z rodzny mugoli? - Zapytała ze smutkiem.
Czyżby Ginny była brzuchomówcą?
Jeśli tak to Hermiona jest kukiełką, którą steruje i mówi Ginny. Hmm, czyli ruda ma zaburzenia psychiczne gadając do dziwnej lalki?


Gorzej - odparła Hermiona. - Nazwał mnie szlamą! - Powiedziawszy to ukryła twarz w dłoniach.
Ginny otwarła oczy ze zdumienia. Co?! - Krzyknęła.
Chyba naprawdę
Harry Potter i komnata tajemnic "Szlama - to nazwisko dziecka mugoli brudna krew czyli taka osoba która nie pochodzi z magicznej rodziny takiej jak moja" słowa Hermiony. Malfoy ją tak nazywał w każdej części i nic sobie z tego nie robiła, a teraz "zalewa się łzami"?


- Jak on mógł voś takiego powiedzieć?! Nie wiedział, że cię skrzywdzi!? Ja mu zaraz przemówię do rozumu! - Zerwała się z fotela niczym huragan i ruszyła w strone drzwi.
Najwyraźniej bardzo głodnym brzuchomówcą, skoro zjadła ogonek w słowie "stronę". I zapomniała o konsekwencji w umiejscowieniu wykrzyknika i znaku zapytania obok siebie.
Interesujące. Czy przez "przemówić do rozumu" ma ona zamiar walnąć w niego klątwę czy dziubnąć różdżką w oko? Ja bym zrobiła to drugie.


- Nie! - Zaprzeczyła Hermiona, ale Ginny jej nie posłuchała, więc podniosła głos.
- Powiedziałam nie! Nie możesz robić wszystkiego za mnie! Poradzę sobie. Nie jestem już małą dziewczynką. Już mi na nim w ogóle nie zależy. Jutro z nim zerwie. - Powiedziała z powagą.
Kto z kim zerwie? Hermiono nie rozbija się związków!
To Hermiona cały czas mówiła spokojnie że podniosła głos? Mi się zdawało że wrzeszczała histerycznie na cały pokój wspólny.


- Przecież go kochasz!
- No i co z tego? Nie mogę być z kimś, kto ctak mnie traktuje. to NIEWYBACZALNE słowo! A on go użył na mnie!
Ctak, szanowna Hermiono wyjaśnij mi jak można używać na kimś słów i pokaż mi listę słów niewybaczalnych.
Po co pójść z nim porozmawiać, skoro można po prostu z nim zerwać? Uwielbiam te kochające się związki.

Jeszcze wspanialsze jest to, że facet wyzywa najlepszą przyjaciółkę Ginny od najgorszych, a ona doradza jej, żeby mu wybaczyła, a co potem? Walnie w nią cruciatusem, a ta ma mu wybaczyć, bo wyrwało mu się?

- Masz racje. Powiedziała Ginny po chwili namysłu.  On nie jest ciebie wart. Myślałam, że jest inny, ale tym razem przegiął na całego.
- A jak tam z Harrym? - Hermiona wyraźnie szukała zmiany tematu.
- Szkoda w ogóle mówić... - Odparła załamana Gin. On mnie w ogóle nie zauważa, tak jakby nie istniała!
- Może mogę ci jakoś pomóc. Pogadam z nim, opowiem mu trochę o tobie, może przekona się, że jesteś wartościową dziewczyną - Spytała Hermi.
Tak, twoja wartościowość wynosi II i III.
Nie wiem w której części toczy się ta historia, ale Harry zna Ginny tak samo długo jak Hermiona. Ciekawe co chce mu o niej opowiedzieć, może to że ona się w nim buja i "jest załamana"?


- Nie Hermiono. To i tak nic nie da. Może z czasem się w nim odkocham.... Ale dzięki, że spytałaś.
W tym samym momencie spojrzała na zegarek. - Już późno - Powiedziała. Idę spać. Dobranoc.
Rzekła i udała się w strone dormitorium.
Znów zjadając ogonek, tym razem na kolację.
Kolejna prawdziwa miłość, po co próbować jak można się od razu odkochać?


Hermiona długo nie mogła zasnąć. Rozmyślając o tym, co się dzisiaj wydarzyło. Nie wiedziała co ma robić. Skłamała mówiąc, że na Draco już jej nie zależy. Bo zależy i to bardzo. Nigdy nikogo tak nie kochała, ale nie mogła znieść takiego traktowania i poniżania. Po długim i intensywnym rozmyślaniu zamknęła oczy i pogrążyła się w głębokim śnie.
Przecież Draco od zawsze był dla niej taki miły, co się stało?

Hermiona zrywa z Draco blablabla...

Tego dnia Hermiona nie pojawiła się na lekcji eliksirów i transmutacji. Ginny od razu wiedziała co jest granę. Poszła do niej. Hermi stała przy oknie oparta o szybę i wypłakiwałaoczy. Podeszła do niej, i mocno ją przytuliła.
Hermi wyplakiwałaoczy po zerwaniu, a ja chciałabym wyrwaćsobieoczy czytając to.
A kto wie gdzie znajdowała się Hermiona? W Hogwarcie jest mnóstwo szyb..


- Zrobiłam...Zrobiłam to - mówiła szlochając. Emocje jakby ciążę usunęła. 
- Z jednej strony doskonale cię rozumiem, ale przecież go kochasz, i nie zaprzeczaj, bo dobrze wiem, że tak jest. A miłość zwycięża wszystko, sama tak powiedziałaś.
- Ale nie w tym przypadku. Ciebie nikt nie może nazwać "szlamą" ale mnie? Moi rodzice są mugolami, na dodatek ja ich mało obchodzę. Są pochłonięci pracą i życiem codziennym. - Wiesz Ginny...Czasami to ci zazdroszczę. Masz kochającą rodzinę, rodziców, którzy są w stanie zrobić dla ciebie wszytko, ja może i mam więcej pieniędzy od ciebie, ale oddałabym wszystko co mam, żeby moi rodzice tak mnie kochali jak twoi ciebie. Ginny - Powiedziała z lekkim uśmiechem - Jesteś szczęściarą, niesamowita szczęściarą i doceń to, dopóki nie jest za późno.
I nagle otworzyły się drzwi i stanął w nich Draco. - Hermiono proszę wysłuchaj mnie. Musisz mi uwiezyć, że nie chciałem.
I oto do pomieszczenia wszedł nasz bohater i zbawca. Może i Hermiona mu uwiezy, ale entery szanowna aŁtorko się stawia.
GDZIE ONI SIĘ WSZYSCY ZNAJDUJĄ?!

Pozbierajmy fakty do kupy (tak, takiej w toalecie): są drzwi i okna. Jakaś sala. Dormitorium? Tylko jak on tam wszedł?

Wyjdz - Powiedziała krótko. - Mogłeś najpierw pomyśleć, a później mówić.
- Przecież setki razy cię przepraszałem! Kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie!
- Trochę za późno sobie to uświadomiłeś! - Powiedziała z ironią. - Bo ja już nic do ciebie nie czuję! Już dla mnie nie istniejesz! Jesteś mu zupełnie obojętny!
A ja myślałam, że kwasowy!
Chcąc go odzyskać Hermiona postanowiła 
na niego nakrzyczeć i skłamać że go nie kocha. Teraz Draco na pewno będzie się bardziej starał.

- Ach tak - Powiedział urażony.
- Więc ja już też o tobie zapomnę. A przynajmniej postaram się. Nie jesteś w końcu jedyną czarownicą na świecie nie? Cześć. - Rzucił i wyszedł trzaskając drzwiami.
Nie wiem jak rzuca się "cześć", ale Draco strzelający focha to dosyć dziwna wizja.
Nic tu nie pasuje. Draco ją na ogół wyzywa, ale jak przychodzi kłótnia to się obraża i milczy.


Przez kilka dni od tego wydarzenia, Draco i Hermiona unikali siebie jak ognia. Jakby w ogóle się nie znali. Chodzili własnymi ścieżkami nie rzucając nawet prostego "cześć". Foszek.
Tak było przez kilkanaście dni. Długi. Pewnego wieczoru gdy Hermiona wracała z lekcji eliksirów zatrzmał ją Harry.
- Hermiono poczekaj! - krzyknął.
- Coś się stało? - Zapytała przejęta
- Wiesz może jak zrobić to zadanie, co nam zadano? A tak przy okazji, to chodzisz jeszcze z Draco? Bo ostatnio zauważyłem, że coraz więcej interesuję się nim Lisa.
- Co? Skąd wiesz? Co dokładnie widziałeś?
- co? oh .. Nie nic takiego. Przewidziało mi się chyba.
- Harry mów co wiesz!
- A jesteście jeszcze razem?
- Nie ... - Zaczeła smudnie - Zerwałam z nim ... Od dłuższego czasu nam się nie układało i stwierdziłam, razem stwierdziliśmy, że nie ma sensu tego dłużej ciągnąć.Przez "razem stwierdziliśmy" mam namyśli, że zerwałam z nim i nawrzeszczałam na niego.
- Okey, w takim razie mogę ci powiedzieć. No więc ostatnio jak szłem do Wielkiej Sali Draco był najwidoczniej pochłonięty rozmową z nią, bo nawet mnie nie zauważył. Zainteresowało mnie to, bo nigdy wcześniej nie widziałem, żeby z nią gadał.
Bo gdyby ona z nim ciągle była to taka wiadomość nie byłaby jej potrzebna.
- i co było dalej?
- No i później się pożegnali i poszli ... - Harry był lekko zakłopotany.
- Pocałowali się?! - Hermiona krzyknęła na cały głos. Skąd ten pomysł?
- No co ty! To znaczy....W pewnym sensie...W policzek tylko ...
Hermiona starała się zachować spokój.
- Dziękuję ci za te informacje. Muszę już iść. Cześć.
Hermiona udała się do pokoju Gryfonów.
W tym samym czasie Draco odbywał rozmowę z Lisą:
- Posłuchaj mnie uważnie. Wiesz, że ona ze mną zerwała, a ja ją kocham tak?
- tak ...
- Więc będziesz udawała moją dziewczynę, tak, żeby ona była zazdrosna. Jak w moich ukochanych telenowelach.- co? ja?
- Nie Minerwa McGonagall lecę na starsze laski.
- Tak, bo się do tego najlepiej nadajesz. Będziesz ze mną wszędzie chodziła, kręciła się koło mnie, i no ... będziemy się całowali.
Lisie zaświeciły się oczy.

- Ja ... Ja z tobą?
- A co? aż taki straszny jestem? - Zażartował.
- Nie, skąd. Tylko wiesz, trochę mnie tym zdziwiłeś.
- dobra, nie ma czasu na gadanie. Działamy.
Wstali i udali się na obiad.
Przez całą drogę Draco miał dziwne wrażenie, że Lisa się na niego patrzy.O.O. Nie pytał jej o co chodzi, tylko śmiało ruszył przed siebie.
U wejścia spotkali Hermione, która była zajęta gadaniem z Ginny.
- Szybko! - szepnął Draco do Lisy - Pocałuj mnie!
Zbliżył swoje usta do jej, i pogrążył się w pocałunku.
Po co powiedział pocałuj mnie, skoro sam wpakował jej język do ust?
- Hermiono nie odwracaj się. - Powiedziała powaznie Ginny.
- Dlaczego? Co tam jest?
- Nie pytaj, tylko nie patrz za siebie.
Nie posłuchała jednak. Gdy się odwróciła pierwsze co zrobiła, to podeszła do niego i wymierzyła mu policzek.
Hermiona podchodzi do Draco z linijką.
- Co ty robisz? - pyta się zdziwiony chłopak.
- Wymierzam ci policzek.
PLASK!
- Jak możesz?! Jak możesz coś takiego robić?! Jeszcze przy mnie!
- O co ci chodzi? przecież już nie jesteśmy ze sobą. Możemy robić co chcemy, i ja właśnie to robię, a tobie nic do tego.
- Ty chamie jeden! Prostaku! Mendo społeczna! I co z tego, że zerwaliśmy?! To zdrada! Nie chcę cię znać! - krzyknęła i pobiegła przed siebie, a Ginny za nią.
- Draco, czy o taki efekt ci chodziło ? - spytała powoli Lisa oblizując sobie wargi, bo draco nadal stał osłupiały.
- co? oh ,, nie ... Tak nie miało wyjść ... Zgadamy się później, teraz musze lecieć.


Hermiona wpadła do pokoju Gryfonów cała zadyszana.

- Harry! - Krzyknęła , Harry jesteś ty?
- Jestem ja! Harry wstał z fotela i podeszedł do Hermiony.

- Co się stało?

- Słuchaj, mam do ciebie prośbe. Musisz mi pomóc, błagam!Hahaha świetne
 - Mam do ciebie prośbę. MUSISZ MI POMÓC BŁAAAGAM!!!! - wrzeszczała histerycznie na cały pokój wspólny.


- Czekaj, czekaj ... Możesz najpierw powiedzieć o co chodzi?

- lepiej usiądz. Ja też usiąde.

Udali się na dwa pobliskie fotele, po chwili miczenia Hermiona zaczeła opowiadać o Draco i Lisie. Opowiadała ze szczególami, po minie Harry'ego można było wiwnioskować, że jest zdziwiony, ale nie przerywał, tylko słuchał jej z uwagą. Gdy skończyła przemówił:

- hmm..A więc chcesz, żebym to teraz ja udawał twojego chłopaka, żeby odegrać się na Draco tak?

- tylko przez jakiś czas, do czasu, gdy on nie zrozumie, że źle robi spotykając się z Lisą. Przecież ma mnie! Co z tego, że sama z nim zerwałam i powiedziałam mu, że nic dla mnie nie znaczy. Przecież musi się domyśleć, że go ciągle kocham!
- Hermiono proszę cię, nie obraź się na mnie, ale ja uważam, że to jest głupie.

Hermione zdziwiły te słowa.

- Musisz mi pomóc! Nie dam bez ciebie rady! Jesteś moim najlepszym przyjecielem...

- i właśnie w tym problem - Urwał jej Harry. (Urwał co? Bo ja tu mam bardzo dziwne myśli)

- Jestem twoim najlepszym przyjecielem, i głupio będzie mi udawać chłopaka przyjaciółki ... Zrozum mnie...Będę się czuł co najmniej nieswojo ...

- Przecież nie musimy od razu się całować byle gdzie i nie wiadomo jeszcze co!

- ale całować się będziemy musieli? - zapytał niepewnie. - powiedział z nadzieją w głosie przybierając męski ton głosu.

- E...No wiesz ... Jeśli Draco nadal będzie z nią chodził, to wydaję mi się, że e...tak ... Mi też nie będzie łatwo, ale muszę się na nim odegrać ...Jakby ci to powiedzieć ... To jest silniejsze ode mnie.

Po tych słowach obydwoje wybuchnęli śmiechem. Po krótkiej wymianie zdań i przekonujących namować Hermiony "Harry błagam! Jeśli się nie zgodzisz skocze z wieży astronomicznej!" Harry się zgodził.Ustalili, że swoją akcje "udawany chłopak" zaczynają od jutra. Hermiona podziękowała, i biegiem pobiegła do Ginny, która przesiadywała w bibliotece wyraźnie czymś zajęta.

- Ginny ! Ginny ! - Hermiona uradowana wleciała do biblioteki.

- O hej Hermiono. Słuchaj..Wiesz jak zrobić to zadanie z OPCZM (OPCM to obrana przed czarną magią,ale co to jest OPCZM?)? Szukam już godzine w bibliotece i narazie nic nie znalazłam, a powoli mnie to dobija.

- Nie teraz, mam coś ważniejszego ci do powiedzenia.

Ginny nie wierzyła własnym uszom. Co dla Hermiony może być ważniejsze od nauki?

- Hermiono, czy ty się dobrze czujesz?

- Jak najbardziej! a co nie widać? - powiedziała dusząc pryszcza wyrastającego jej na samym środku nosa.

- Nie no widać, że tryskasz energią, ale trochę mnie zdziwiło ostatnie zdanie, jakie wypowiedziałaś. Co może być dla ciebie wazniejsze od nauki?

Hermiona nachyliła się do Ginny, tak, żeby nikt oprócz niej tego nie słyszał i przemówiła szeptem:

- Mam sposób na Draco!

- o a co to za sposób?

- Harry będzie udawał mojego chłopaka przed nim! Żeby był zazdrosny! Skoro on może się całować i obściskiwać z Lisą na moich oczach, to czemu niby ja nie mogę z Harrym?!

Ginny gwałtownie wstała od stolika i zaczęła krzyczeć:

- Co?! Jak możesz Hermiono?! Jeszcze z Harrym?! Nie wiesz, że to ja go kocham?!

Hermiona osłupiała. W duchu pomyślała, że nie przewidywała reakcji Ginny, gdy powie jej o tym pomysle. Doszła do wniosku, że może być jej naprawdę przykro, bo ona przecież go kocha...

- Ginn , Ja nie chciałam ... Przecież to jest tylko głupi zakład! To nic nie znaczy ani dla mnie ani dla niego!

- No i co z tego?! Ale będziesz się z nim całowała nie rozumiesz?! Jak masa innych dziewczyn oczywiście.

- Wcale, że nie będę! Będę tylko muskać ustami jego wargi wydając przy tym dziwny odgłos mlasknięcia?
- Pf...Jasne, a co ? Może mi powiesz, że będziecie sobie spokojnie stali i trzymali się za rączkę, kiedy Draco z Lisą będą się całowali na środku korytarza co?! Weź mnie nie rozśmieszaj! Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką!

- Przecież nią jestem! Skąd mogłam wiedzieć, że tak na to zareagujesz? Gdybyś ty chciała się całować z Draco tryskałabym radością!

- Znasz mnie już tyle lat, że powinnaś wiedzieć, jaki on jest dla mnie ważny! Wiesz, nie spodziewałam się takiego czegoś po tobie! Nie odzywaj się więcej do mnie! Cześć!

Rzuciła, wzięła swoje książki, zrobiła gwazłowny obrót i szybkim krokiem ruszyła w stronę drzwi.
Że co? 

Hermiona opadła na krzesło i schowała twarz w dłoniach.

- Przecież ja tego nie chciałam! Nie wiedziałam, że tak to się skończy! Straciłam chłopaka, który teraz jest z inną, a na dodatek przyjaciółka już nie chce mnie znać, przez to, że chciałam udawać, że chodze z chłopakiem, w którym się kocha! Jestem beznadziejna! Nic mi się w życiu nie udaję. - Mówiła szeptem sama do siebie.
Czy wy też gdy macie problemy omawiacie je z samym sobą szeptem?
- Przepraszam, czy ten stolik jest wolny?

Hermiona podniosła oczy i nie wierzyła własnbym oczom. Przecież nie było żadnej informacji, że ona siedzi przy stoliku! Przed nią stał istny Bóg. Przystojny, dobrze zbudowany, o niebieskich oczach i zniewalającym uśmiechu. 
A po prawej w liście bohaterów zdjęcie Cristiano Ronaldo, który niebieski oczu nie ma.
- ee...no...y...taaak, wolne - zaczeła się jąkać i pocić. 

- W takim razie przysiąde się. - Odparł uśmiechając się słodko.


Chłopak usiadł. Miał piękne oczy, kasztanowe włosy, śnieżno-białe równiutnie zęby i powalający uśmiech. Hermiona z wrażenia zaniemówiła, nie wiedziała nawet, że przez dłuższą chwilę patrzy się na niego jak w obrazek. Zapewne jego uśmiech ją powalił.
- Cześć, jestem Cris Atwood - Przywitał się nowy znajomy.

- ee..Miło mi - wyjąkała Hermiona - Mam na imię Hermiona Granger, nazwiska niestety nie posiadam.

Cris nerwowo odwrócił wzrok i spojrzał na zegarek.

- Kiedy zaczyna się lekcja? Trochę się denerwuję.

- Nie musisz się bać - Powiedziała przyjaźnie. Na pierwszej lekcji zawsze tak jest. Później będzie już jak to mówią pierwszoroczniaki "luz". Aktóra jest godzina?

- za pięć wpół do ósmej.
Y?
- Juz?! Szybko idziemy! Lekcja zaczyna się za pięć minut.

- Zapomniałam ci się spytać. Do jakiego domu nalezysz?

- Do Gryffindoru - Odpowiedział dumnie. Cała moja rodzina do niego należała. a ty?

- To wspaniale! - ucieszyła się. Ja również jestem z Griffindora. Tam jest większość moich przyjaciół. Zapoznam cię z nimi.
AŁtorka nie jest mocna z odmiany przez przypadki.

Weszli do sali. Więszkość uczniów juz siedziała na swoich miejscach, w klasie była już również p. McGonagall, która nizbyt miło powitała Hermione i jej nowego towarzysza.

- a co to za spóźnianie panno Granger? rozumiem, że zagadała się pani (pani profesor, Hermiona to w końcu panna czy pani?) z naszym nowym uczniem. Drodzy uczniowie przedstawiam wam waszego nowego kolege Crisa Atwood'a, który dołączył do nas dzisiaj i jest w moim domu. - W jej głosie można było dostrzec nutke dumy.
A od kiedy to chłodna i surowa McGonagall przedstawia nowego ucznia całej klasie? A na pierwszych zajęciach to usiedli w kółeczku i podawali sobie buta kolegi wymieniając imiona osób od których dostało się klapka?

- Hermiono i Crisie dzisiaj usiądziecie razem w trzeciej ławce. A Teraz wszyscy zajmijcie swoje miejsca, bo mamy opóźnienie z materiałem.
To w Hogwarcie mieli jakąś podstawę programową?

Hermiona i Cris posłusznie usiedli w ławce. Ta lekcja jak żadna do tej pory niesamowicie dłużyła się Hermionie, i chociaż za wszelką cene próbowała, to nie mogła skupic się na tej lekcji. Co chwilę jej się wydawało, że Cris spogląda na nią.(O.O) Starała się na niego nie patrzeć, ani nie odwzajemniać spojrzenia. Niestety raz ich oczy napotkały się. Cris uśmiechnął się do niej, a Hermionie ponownie zmiękły kolana.
Mój wzrok z kolegami też czasem się napotyka, jakoś nie miękną mi kolana, a chłopak się do mnie nie uśmiecha. Tylko się krzywią i szybko odwracają wzrok. Mamy ogromne branie u chłopaków nie  ma co.
- Co się ze mną dzieje? - Pytała się siebie w duchu. Przecież prawie go nie znam. Podoba mi się jego uśmiech i tyle.

Po skończonej lekcji, która ciągnęła się niemiłosiernie, Hermiona wraz z Crisem wyszła z sali i dogoniła idącą Ginny i Draco.
A ta z nim po co? 

Hermiona przedstawia towarzystwu Crisa, Draco go obraża blablabla.

- Co go ugryzło? - Powiedział niepokojąco Cris.
-TO WILKOŁAK! RATUJ SIĘ KTO MOŻE POŻRE NAS ŻYWCEM AAA!

- Oh, nie przejmuj się nim. Ma swoje humory, cięzko go zrozumieć. Ale przejdzie mu. Za jakiś czas zmieni o tobie zdanie.
To normalne podczas PMSu.

Idę zrobić zadanie domowe.

Powiedziała i udała się do biblioteki.

Draco wkurzony wszedł do łazienki, gdzie zastał Harry'ego. Mam nadzieję że Harry mył ręce, a nie robił co innego..

- Widziałeś tego nowego? Co za przybłęda! i co on robi obok mojej Hermiony?

- Zaraz, zaraz. Ona nie jest TWOJĄ Hermioną. Zerwaliście już nie pamiętasz? Teraz chodzisz z Lisą.

- A no tak racja. Nie wiem co ostatnio się ze mną dzieje. Nic już nie czuję do Hermiony. Teraz liczy się tylko Lisa. Muszę w końcu przyjąć do świadomości, że juz z nią nie chodzę, i nigdy nie będę.

- Idę do biblioteki. Muszę poszukać ważne informacje o quiddytchu.

- idę z tobą. - rzucił Draco. - I tak nie mam nic do lepszego do roboty.

- a Lisa? - spytał zaskoczony Harry.

- Powiem jej, że musze sie uczyć. Nie mam ochoty się dzisiaj z nią widzieć.

- Jak chcesz.
Nie ma to jak najlepsi przyjaciele: Harry i Draco, a Ron to co? 

Ruszyli korytarzem, nie zamieniając ze sobą ani słowa. W ciszy weszli do biblioteki i zobaczyli przy pobliskim stoliku siedzącą samotnie Hermione. Harry ruszył w jej stronę, jednak Draco chwicił go za rękaw.

- Po co chcesz do niej iść? Nie możemy usiaść tutaj?

- Musze do niej iść, bo ona zawsze wie, gdzie szukać inormacji o tym czego potrzebuję.
Czy to takie trudne zapytać się bibliotekarki?

Jednak po chwili nie wiadomo skąd pojawił się Cris. Podszedł do Hermiony i postawił jej propozycję.
Cris potrafił się zmaterializować od tak. Postawił propozycje? 

- Cześć! Mam nadzieje, że ci nie przeszkadzam - zaczł powoli.

- Nie, co ty - zaczła szybko uśmiechnęła się na jego widok (:D), mając nadzieję, że zrobi to samo do niej, jednak on nadal był poważny.(-,-)

- Czy coś się stało? - Zaczęła się niepokoić..

- Niee...Mam tylko do ciebie pewną propozycje i ni wiem czy się zgodzisz...
- Jak nie zapytasz, to się nie dowiesz.

- No więc..Czy. y...czy ty...czy ty pójdziesz jutro do kawiarni ty ze mną? - wybłąkał szybko.

- słucham? - spytała zaskoczona. - Czy ty się mnie pytałeś, czy ja pójdę z tobą jutro do kawiarni?
To w Hogwarcie jest jakaś kawiarnia?
- e...no tak... tam na dole... w lochach znaczy

- Oczywiście! - pisnęła uradowana - z największą przyjemnością!

- Co?! Naprawdę!? A juz się bałem, że mi odmówisz. W takim razie widzimy się jutro o czternastej?

- Jasne. Słuchaj nie chcę byc niemiła, ale musze dokończyć to zadanie. WIĘC NARA CI!!

- Oczywiście, już sobie idę. W takim razie do jutra - Powiedział i już go nie było.
Nawet nie wiedzą gdzie się spotykają, ale ok.

Draco, który wraz z Harrym obserwował całą scene gotował się ze złości.

Wyrwał się z uścisku Harry'ego, który trzymał go, żeby nie podszedł do Hermiony i ruszył z wściekłością w stronę drzwi, za którymi przed chwilą zniknął Cris.
Draco złapał Harrego, ale losy odwróciły się w ciągu 2 minut i oto Harry trzyma Draco. Chyba że trzymali się za rączki, to inna sprawa.
- Draco nie!!! - Wydarł się za nim Harry, a Hermiona gwałtownie odwróciła głowę.
- Harry, I'm your father
- Nooooooo!



Przerażona Hermiona wraz z Harrym wybiegła na korytarz w pogodni za Malfoy'em. Zaczęli w napięciu się rozglądać, szukając wzrokiem Draco i Crisa. Nigdzie jednak ich nie widzieli. Po chwili im oczom ukazał się Draco idący w ich stronę.

- Cholera! - Zaklnął - Zwiał mi ten gnojek. - Ale niech sobie nie myśli! I tak go dopadnę prędzej lub później. Nie będzie się z toba spotykał. Po co z nią na spokojnie porozmawiać i wyznać uczucia, skoro można się wyżyć na chłopaku, który się kręci obok Hermiony. To takie słodkie.

- Że co proszę? - Hermiona wytrzeczszyła oczy na Draco. - Ty będziesz mi mówił z kim mam się spotykać?! Chyba teraz nie mówisz poważnie. On przynajmniej jej dojrzałym mężczyzną, a nie takim dzieciakiem i egoistą jak ty! - Krzykęła mu w twarz i odeszła rzucając swoimi długimi i lściącymi włosami.
Nie mogła sobie zatrzymać tych włosów, tylko mu je rzuciła? Na co mu jej włosy?

Przez moment panowała cisza. Ani Harry ani Draco nie odezwali się. Oby dwoje byli w szoku, tym bardziej Harry, bo nie spodziewał się, że Hermiona zdobędzie się na odwagę i powie Malfoy'owi takie słowa. Ciszę przerwał Harry mówiac szeptem:

- Oj, stary...To sobie narobiłeś, wątpie, żeby po tej scenie zazdrości Hermiona chciała cię jeszcze kiedyś widzieć na oczy.
Harry, powiedz mi łaskawie czy można widzieć na coś innego niż oczy? Na uszy może?

- Wiesz co?! daruj sobie! Nie pytałem cię o zdanie! To jest tylko i wyłącznie nasza sprawa, więc dla własnego dobra się nie wtrącaj w nasze sprawy zrozumiałeś? - Powiedziawszy to odszedł pełen złości i gniewu.

W tym samym czasie Hermiona opadła na łóżku w swoim dormitorium i zaczęła gorączkowo rozmyślać, jak się pogodzić z Ginny. Nie chciała przecież, żeby tak wyszło, chociaż ona ani trochę nie czuła się winna. "Przecież ja się tylko chciałam całować z chłopakiem, w którym się buja, co w tym złego? Harry pewnie i tak nie umie całować" Co nie zmieniało faktu, że była i jest to jej najlepsza przyjaciółka i nie chcę jej stracić. Myślała jeszcze sporo czasu, jednak do żadnego sensownego rozwiązania nie doszła. Zrezygnowana ułożyła się wygodnie, wzięła do ręki egzemplarz Starożytnych runów i pogrążyła się w lekturze. Jej spokój zakłócił jednak dzwięk otwierających się drzwi. Pojawiła się w nich Ginny.
1. Pytanie za sto punktów w lekturze czego pogrążyła się Hermiona?:
a) Starożytnych
b) Starożytnych runów
c) Starożytnych runów i pogrążyła się w lekturze. Jej spokój zakłócił jednak dzwięk otwierających się drzwi. Pojawiła się w nich Ginny.
d) czegoś innego.
- Hermiono czy możemy porozmawiać?

- Po co? Chcesz mi znowu powiedzieć, jaką to złą jestem przyjaciółką i ponownie się na mnie wyżyć? Wiesz co? Limit już chyba wyczerpałas, nie mam ochoty cię dłużej słuchać, więc jak masz zamiar się znowu kłócić, to lepiej wyjdz. - Powiedziała z sarkazmem.
Jak dla mnie to to raczej nie był sarkazm.
Skoro się na nią wydarła to po co ten fragment z tym, że chce się z nią pogodzić? Czyżby Hermiona kłamała sama do siebie w myślach?
- To wcale nie o to chodzi. Ja...Ja chciałam z tobą porozmawiać na spokojnie...Wiem, że nie zrobiłaś tego celowo, jednak było mi przykro. Długo nad tym myślałam, i doszłam do wniosku, że przecież wy z Harrym będziecie tylko udawać...Że tak napewde nic was nie łączy i nigdy nie będziecie razem...

- Naprawdę tak uważasz?

- a nie jest tak? - spytała niepewnie.

- Oczywiście, że jest! a jak miałoby być inaczej? To mój przyjaciel i kocham go tak samo jak ciebie! - Ale wiesz co? Ten plan i tak nie wypali. Juz nie muszę przed nikim udawać - Powiedziała szczęśliwa.
To ty nie chciałaś udawać przed Draco, tylko przed nikim?
- Jak to? Czyli co chcesz zrobić?

- Przedstawiałam ci Crisa tak?

- Tego nowego co doszedł do Griffindoru?

- Tak, tego. Zaprosił wieczorem na randkę! - Krzykęła
Kto i kogo zaprosił na randkę?

- Och! to wspaniale! Mam nadzieję, że się zgodziłaś?

- Oczywiście! Miałabym przepuścić taką okazję?! Przecież to mega ciacho! Hermiona leci tylko na wygląd? To już wiemy czemu tak długo wytrzymywała dokuczliwe komentarze Draco. Musi on nieźle całować...

- o tak, jest naprawdę boski! I wiesz co? Wydaje mi się, że przystojniejszy od Draco.

Hermiona obrzuciła ją spojrzeniem. OBRZUCAM WAS SPOJRZENIEM, albo RZUCĘ W WAS MOIM SPOJRZENIEM!

- Naprawdę tak uważasz? Chociaż...Z jedenj strony może masz racje... Ale nie chcę teraz gadać o Draco. Jestem taka szczęśliwa, że nic i nikt nie jest w stanie mi zepsuć humoru. - Cholercia!(-,-) To już ta godzina? Muszę lecieć się szykować! - Wrzasnęła przejęta i podekscytowana.

- W takim razie cię nie zatrzymuję. Założ jakąś śliczną sukienkę, a jutro mi opowiesz ze szczególami jak było!

- Jasne, a teraz lece, bo nie chcę sie spóźnić, pa.
Z tym lataniem to mi przyszła na myśl piosenka "Motylem jestem aaa"

Hermiona wleciała (Fruuuu. Lądujemy) do swojej szafi i wyciągnęła kilka sukienek, które używała tylko na specjalne okazje. Jedna była różowa z błyszczącego materiału, do kolan z falbankami. Tą miała na sobie tylko dwa razy. Była bardzo droga, więc używała ją tylko na uroczystości (na przykład uroczyste posiedzenie w toalecie). Inna była koloru srebrnego z czerwonym paseczkiem, jednak uznała, że ta nie pasuję na romantyczną kolację. Uznała, że najbardziej odpowiednia będzie różowa. Pobiegła się przebrać, zrobiłą delikatny i bardzo dziewczęcy makijarz, według specjalnych porad Ginny, założyła swoje nowiutkie czarne buty i pobiegła na spotkanie(zapomniała ubrać rajstop, do różowej sukieneczki się raczej nie ubiera :D) Cris już na nią czekał koło schodów. Miał ubraną czarną kurtkę ze skóry, i białą bluzkę. Wyglądał jak zawsze zjawiskowo. I po raz kolejny poalił Hermione swoim niebiańskim uśmiechem.
Co to jest makijarz i jak się go robi? 
- Ślicznie wyglądasz - Powiedział.

Hermiona zarumieniła się. - Kurcze. Usłyszeć taki komplement z ust takiego chłopaka to jest dopiero coś! - pomyślała.

- Możemy iść?

- Z największą przyjemnością! - odparła.

Udali się do eleganckiej restauracji. Cris zamówił butelkę czerwonego wina i kurczaka. Nastrój był wyjątkowy. Grała piękna muzyka, do kokoła nich były porozkładane czerwone róże. Hermiona miała wrażenie, że przez całą kolację Cris uważnie się jej przygląda, a ona nie mogła się oprzeć, żeby również nie spojrzeć w jego oczy. Gdy skończyli Cris się odezwał:
KOKOŁO  KOKOŁO  KOKOŁO  KOKOŁO  KOKOŁO  KOKOŁO  KOKOŁO  KOKOŁO  KOKOŁO  KOKOŁO  KOKOŁO  KOKOŁO  KOKOŁO  KOKOŁO  KOKOŁO  KOKOŁO 

- Czy mogę prosić panią do tańca?

- Ależ oczywiście - odparła.

Wyszli na sam środek parkietu i przytuleni do siebie zaczęli tańczyć. Było bardzo romantycznie i Hermiona poczuła, że szybuje w powietrzu (I caaaan flyyyy). Niewątpliwie był to najlepszy moment z ostatnich tygodni. Czuła się taka bezpieczna w jego ramionach, że na małą chwilę zapomniała nawet o Draconie. Piosenka się skończyła, a oni nadal byli do siebie przytuleni.
Jak słodko.
Po chwili Hermiona odsunęła się od niego i powiedziała:

- Czuję się taka bezpieczna, że zapomniałam nawet o Draconie.

- Jest już późno, może wrócimy do zamku?

- masz racje, trochę się zasiedzieliśmy. - Oparł i słodko się uśmiechnął.

Gdy wrócili, nadszedł czas na pożegnanie. Cris zbliżył się do Hermiony, która przez mała chwilkę miała wrażenie, że zaraz ją pocałuję, i delikatnie musnął ustami jej policzek, a ona poczuła się niesamowicie.

- śpij dobrze, kotku ....

- Ty również myszko. MRAU- powiedziała zszokowana ostatnim słowem.

Cris odszedł, a ona nadal stała jak wryta w podłogę. Następnie udała się powoli w stronę swojego dormitorium.

Położyła się, ale tego wieczoru nie mogła długo zasnąć. Myślała o dzisiejszym dniu. Był to najwspanialszy dzień w tym tygodniu. Po zerwaniu z Draco nie myślała, że może być jeszcze ktoś, kto ją uszczęśliwi, spełni. If you know what I mean...Myliła się....



Nazajutrz rano, gdy Hermiona się obudziła nadal myslała o wczoraszym dniu. Po chwili stwierdziła jednak, że już późnia godzina, i niedługo zacznie sie pierwsza lekcja. Pospiesznie ubrała się, pomalowała i udała jak co dzień po Ginny. Zanim weszła do jej dormitorium napotkała Dracona, który stał z kwatami.
- Późnia godzina - stwierdziła - za chwilę zacznie się pierwsza lekcja, to czas na pospieszna ubranie się i pomalowanie, ścian oczywiście.
A teraz pytania:
2. Co Draco robi w pokoju wspólnym Gryffindoru?
3. Co przyniósł Draco?:
    a) krawaty
    b) kwaty
    c) kwiaty
    d) co innego.

- Co ty tutaj robisz? To dormitorium dziewczyn, chłopacy nie mają tutaj wstępu, jak cię przyłapie prefekt będzie z tobą źle - Powiedziała oschle.
Przecież ona nie weszła jeszcze do dormitorium.

- Ja, ja przyszedłem ciebie przeprosić - wyjąkał, było widać, że ostatnie słowo wymówił z przymusu.
Hm, ale czyjego przymusu? Swojego?

- Och, naprawdę? To wzruszające - Powiedziała ironicznie. - I myslisz, że jednym słowem przepraszam wszystko załatwisz? Chociaż nie. Wyobrażam sobie, jak długo musiałeś się zbierać, żeby wypowiedzieć to jedno słowo, które słyszę z twoich ust pierwszy raz.

- Proszę nie zaczynaj znowu. Chcę sie pogodzić. Wiem, że zachowałem się wtedy jak dupek...

- Cóż za spostrzegawczość! - Przerwała mu Hermiona, ale on nie zważał na to i dalej kontunuował:

- Ale zrozum, że zazdrość mnie zżera, kiedy widzę cię z kimś innym.
Problemy gimnazjalisty.

Zazdrość: Zżeram cię. Mwhaha
Draco: Aaaaaa zeżarła mnie!!


- Trudno, w takim razie będziesz musiał się z tym pogodzić, bo własnie chodzę z Crisem.

- Co ty powiedziałas? - zapytał ostro. - Chceszmi powiedzieć, że chodzisz z tym przybłędą?
Draco nic o nim nie wie, a nazywa go przybłędą.

- Och już powoli wierzyłam, że naprawdę ci przykro po tym co zrobiłeś, ale niestety znowu pokazałeś swoją prawdziwą twarz chamską i egoistyczną. Zajmij się lepiej Lisa, bo już pewnie czeka na swojego Ksiącia z bajki. A teraz zejdz mi z drogi, bo się spieszę. Cześć - Ruszyła kilka kroków do przodu, jednak po chwili zatrzymała się i ponownie przemówiła:
Ja też czekam na ksiącia z bajki. Cokolwiek to znaczy.

- A te kwiaty...Są okropne. Nie mogłeś wyczarować czegoś lepszego? Mogłeś się bardziej wysilić. W końcu jesteś czystej krwi, a ja tylko szlamą.
Bo Draco nie ma co robić tylko wyczarowywać kwiaty.

Po raz kolejny wisiłki Draco nie odniosły żadnego skutku. Myślał, co robi źle? Czy Hermiona miała racje mówiąc, że jest egoistą? Po cześci pewnie tak, ale on sam tego nie dostrzegał. Bo trudno jest znaleźć w sobie wady... W czym Cris był lepszy od niego? Przystojniejszy? Nie był tego pewnien. Mądrzejszy? Zależy kiedy. Przyszedł mu do głowy pewnien podstęp. Jeśli on nie może mieć Hermiony, to nie może mieć jej nikt inny. Jednak potrzebna mu była do tego Ginny.
Pewnien podstęp z wykorzystaniem Ginny, boję się myśleć o co chodzi.

Zatrzymał ją idącą z Harrym korytarzem na ostatnią lekcje.
Oczywiście z Harrym. Co z tego, że są z innych roczników.

- Ginny! Ginny poczekaj, mam do ciebie sprawę.

- Nie widzisz, że jestem teraz zajęta? - warknęła , a on dobrze wiedział o co chodzi.
Warcząca Ginny, to dopiero coś.

To był jeden z tych nielicznych momentów, które mogła spędzić sama z Harrym.
Porn alert?

- To zajmie tylko chwilę. A własnie, nie ma z tobą Hermiony? Obiło mi się o uszy, że właśnie po ciebie szła.

- Nie, nie ma jej jak widać. Powiedziała, że źle się czuje i nie przyjdzie dzisiaj na lekcje. O co chodzi?

- Nie wiesz może, czy Hermiona ma dzisiaj spotkanie z Crisem?

- Czemu cię to interesuję?
To w końcu Draco to interesuje, czy Ginny?

- Tak bez powodu pytam - odparł, ale miał wrażenie, że Ginny wyczuwa w tym jakiś podstęp.
- Wyczuwam w tym podstęp - powiedziała Ginny
- To nie podstęp, to moje gazy - odpowiedział Draco.

- Tak, ma się dzisiaj z nim spotkać.

- to wspaniale - powiedział - Dzięki za info, muszę lecieć pa.

Pobiegł do dormitorium i zabrał się za pisanie.

"Drogi Crisie. Przepraszam, ale nie mogę przyjść na spotkanie o umówionej godzinie, proszę cię, przełóżmy się na godzinę 13:00. Będę na ciebie czekała koło Zakazanego Lasu" Twoja Hermiona.
Napisał i się nie podpisał, a to hultaj!

- Świetnie. Teraz sobie JA z nim pogadam. Rozmówie się z nim i zapamięta raz na zawsze, że Hermiona nalezy tylko do mnie i ma trzymać łapy zdala od niej i jej szlamowatych ust mwhaha, bo nie panuje nad sobą. - Jakby mu tylko ten list podrzucić? - Zastanawiał się.

- Wiem! Na Transmutacji siedzi ławkę przede mną z Hermioną, więc włoze mu go do plecaka! Tak! Jestem genialny!
Nie ma to jak dialog Draco z Draco.
Bo Transmutacja jest tak ważna, że trzeba pisać ją z wielkiej litery.

Ranek mijał spkojnie. Draco zachowywał się tak jak zywkle, był tylko nieco bardziej zadowolony. Z entuzjazmem udał się na lekcje transmutacji. Podczas lekcji gorączkowo myślał, jak mu podrzucić list, tak, żeby on tego nie zauważył. Po skończonej lekcji "przypadkiem" przechodził koło niego, choć z reguły go unikał i wrzucił mu list do torby.
Nie ma to jak dokładny opis sytuacji.

- Ha! - pomyślał. Teraz pozostaje tylko czekać. Crisie przygotuj się na pojedynek.
Znowu Draco gada sam do siebie. On chyba nie umie myśleć.
Ale Draco pomyślał "Ha!", reszta tekstu to słowa narratora O.o.

Nie mógł się doczekać popołudnia. Miał jednak pewne wątpliwości, że Cris w ogóle przeczytał ten list. - A jeśli w ogóle nie zajrzał do torby? Jeśli jakimś cudem mu wyleciał ?
Poszła do domu. - A jeśli tam nie doszła? Jeśli jakimś cudem się zgubiła? 
Ach ten dramatyzm sytuacji, który oddaje myślnik przed "A".

Zbliżała się godzina 13. Drao schował swoją różczkę, nałożył peleryne i udał się obok Zakazanego Lasu. Już z daleka zobaczył wyczekującego na "Hermionę" Crisa z kwiatami w ręce. Wyszedł z ukrycia i poszedł w jego kierunku.
W tym momencie poznajemy nowego bohatera - Drao. Nic o nim nie wiemy. Mam nadzieję, że wpłynie jakoś na akcję. W tym momencie nasuwa się pytanie: czymże jest tajemnicza różczka?

- ło, kogo my tu mamy? Crisek czeka na swoją Hermioneczkę? Nie, Hermioneczka nie przyjdzie do Crisa. Teraz jestem tylko ja i ty. Nikt więcej. - Powiedział z nutą tajemniczośći w głosie.
Draco co ty brałeś?

- Co ty?! O co ci chodzi?! gdzie Hermiona? Co ty tutaj robisz?
Draco jest pod peleryną niewidką,  więc Cris  nie powinien go widzieć. Chyba, że nasz kochany ślizgon zdjął pelerynę żeby gryfon miał równe szanse. 
Draco nie jest pod peleryną niewidką. Jest pod peleryną, a to różnica.

- Gdybyś był o ciut inteligentniejszy niż jesteś wpadłbyś na to, że to JA napisałem ten list a nie ona. Albo chociaż byś się jej spytał, dlaczego przekłada spotkanie...Ale nie...Ty nie jesteś wcale inteligentny. Wiesz co? Dziwie się Hermionie, że tak ją zachwycasz...Jesteś zwykłym dupkiem i kretynem.

Obydwoje równocześnie unieśli różczki. Napięcie wzrosło.
Czymże są tajemnicze różczki?

- Ach tak,... - kontynował zachwycał się Draco. - Jednak zabezpieczyłes się... (nie o takie zachwyty mi chodziło!!) Wzięłeś różczkę...To bardzo mądre z twojej strony, chociaż i tak wątpie, żebyś mnie pokonał...Jak to się mówi...Niech wygra lepszy!
 - Tak wzięłem różczkę, tylko powiedz mi do czego to służy?

Draco wymówił te słowa, uniósł różczkę, wykrzyknął "Avada Kedavra!" W tym samym momencie Cris wykrzykął "Expelliarmus!"Cris bawi się w Harrego który w każdego rzuca to zaklęcie? Mamy do czynienia z kolejnym wybrańcem? Super. Oba zaklęcia zderzyły się ze sobą......Rozpoczęła się walka...
Nie ma to jak powtórka sceny z Czary Ognia, och aŁtorko, jesteś taka oryginalna. Inna sprawa, że nie rozumiem do końca pierwszego zdania, ale kto by się tam przejmował.

Draco myślał, że wygra tą bitwe. Nie dopuszczał do siebie innej myśli. Jednak nagle coś się stało. Tak jakby jego moc nagle opadła, a ona sam przwerócił (przwerócił? Czekajcie sprawdzę w słowniku) się na ziemie, różczka (to też sprawdze) wypadła mu z ręki i stracił cała swoją moc. Zemdlał. Nic już nie wiedział. Obudził sie dwa dni później leżąc w skrzydle szpitalnym. Siedzieli juz obok niego Harry, Hermiona i Ginny.
Jaki nagły zwrot akcji! Brak tajemnicznej różczki i jeszcze mdlejący Draco!
A obok oczywiście najlepsi przyjaciele + Ginny. Harry nie zaprzyjaźnił się na pierwszym roku z Ronem, wręcz przeciwnie. Gnębi go razem z Draco i śmieje się z jego biedoty. A jak! Bogaci czarodzieje czystej krwi trzymają się razem.

- Gdzie ja jestem? Co ja tutaj robię? - Spytał przerażony.
Trzeba było czytać! Jesteś w skrzydle szpitalnym.
- Jesteś w skrzydle szpitalnym. - Zaczęła Ginny. Walczyłeś z Crisem...Użył zaklęcia, którego nikt nie zna, i doprowadził cię do takiego stanu. Nikt nie wiedział co ci jest...Były małe szanse na to, że jeszcze się obudzisz... - Skończyła ze strachem w głosie.
Emm, a Cris nie mógł im powiedzieć co użył? Wgl skąd się Draco znalazł w skrzydle szpitalnym? Chyba, że mdlejąc się teleportował.. Nieźle.
Przecież razem z nimi był specjalista od tego zaklęcia - Heri Pota - który używał go na każdym czarnym charakterze.

- Co to było za zaklęcie? Czemu nikt go nie znał?
- Nie mamy pojęcia - Tym razem rzekł Harry - Podejrzewamy, że to jakieś silne zaklęcie, któe znajduję się w Księgach zakazanych. Hermiona szukała dużo na ten temat w bibliotece, ale nie znalazła nic.
Draco się załamał. Czy istniało zaklęcie, któego Hermiona by nie znała?
Najwyraźniej, czytać nie umiesz?
- Draco nie wiem czy wiesz, ale to wszystko twoja wina. - Powiedziała z powagą Hermiona - Gdybyś nie wywoływał go do walki wszystko skończyłoby się inaczej.
- Hermiono proszę cię, nie zaczynaj teraz. Nie wiesz jak ja się czuje? Wszystko mnie boli i nawet nie mam ochoty się z tobą teraz kłócić. Mam PMS i moje hormony szaleją. Wszyscy mężczyźni są tacy sami!
Draco rzeczywiście źle się czuł. Oczy miał podpuchnięte, jakby nie spał całą noc, na dodatek jego oczy były małe, i smutne. (Małe oczy? o.o) Co odbiegało od rzeczywistości, bo normalnie miał je duże i niebieskie, pełne życia. (Już wiem! Cris użył na nim zaklęcia, które zmienia wielkość oczu. To straszne..)
- Hermiono, on a w tym przypadku ma racje - Powiedziała lekko rozdrażniona Ginny - Może i to jest jego wina, ale on teraz leży w skrzydle szpitalnym, a ty znowu chcesz się z nim kłócić. Teraz daj mu spokój, a kłócić możecie sie później.
Ginny miesza polski z francuskim, nieźle ruda. 

- ah tak! znowu stpisz ( Ginny umie stpać?) po jego stronie! To mnoże ja tutaj w ogóle nie jestem juz potrzebna?(Oczywiście Hermiono, że mnożysz i dlatego jesteś potrzebna) W takim razie idę sobie! Cześć! - Rzekła i ruszyła w strone drzwi złośliwie nimi trzaskając. 
Jak można złośliwie trzasnąć drzwiami? O co tu chodzi..
- Gdy leżałes nieprzytomny - Zaczęła Ginny po jej wyjściu - Siedziała całe noce i dnie koło twojego łóżka...Płakała i prosiła Boga, żebyś wyzdrowiał, żebyś żył, i żeby nic ci nie było...Jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie...Ona na prawdę cię kocha...Nie kazała mi tego mówić, ale ja wiem, jakie to ważne dla ciebie.
- Ooooo, ja też ją kocham. Moja Hermionuśka kochana! Jeśli na prawdę mnie kocha, to czemu chodzi z Atwoodem? - Draco zmarszczył czoło - W czym on jest lepszy ode mnie? Przystojniejszy? Mądrzejszy?
- Ona cię kocha na fałsz.

- Nie tylko to się liczy Draco. Nie chodzi o sam wygląd i umiejętności. On ją dobrze traktuje. a ty jak ją traktowałeś jak ze sobą chodziliście? Byłeś zawsze dla niej miły? Nie obrażałeś i nie ublizałeś jej? Ile razy przez ciebie płakała? A Cris? Co on jej zrobił? Zawsze był przy niej, i zawsze ją pocieszał, przy nim czuła się szczęśliwa.
Bo jeśli ktoś płacze przez swojego partnera to znak, że powinien się z nim rozstać. 

- Ale przecież go zna tylko jakiś czas! - Draco się wkurzył. A mnie zna juz kilka lat! Gdzie jest powiedziane, że on jej jeszcze nie skrzywdzi?
- Tutaj codzi o zaufanie mój drogi. Jego zna krótko, ale ma do niego o wiele większe zaufanie niż do ciebie. Sama mi tak powiedziała...Tobie nie ufa, za dużo krzywd jej wyrządziłeś.
Zna go tydzień, rozmawiała z nim 3 razy, ale mu ufa jak nikomu innemu. 

- Niech taka pewna tego Crisa nie bedzie! Nie wie przecież jaki jest na prawde! Może tylko udaje takiego dobrego?! A w rzeczywistości jest całkiem inny.
- Ciekawe jaki jest na fałsz.
- Nie wydaje mi się. - Powiedziała oschle Ginny. - On zrobił na niej dobre wrażenie...I jeśli zależy ci jeszcze na niej to musisz na prawdę się postarać i się zmienić...Bo ona jest dla ciebie dużą konkurencją. Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę.
Ona? To ona nie jest jego miłością życia?
Draco myślał. (Cóż za osiągnięcie) Był pewnien, że ją kocha, ale czy tylko zdoła się dla niej zmienić? Czy uda mu się przestać być egoistą? Nie był tego pewien. Tak czy inaczej łatwo się nie podda.
Draco jaki ty niezdecydowany. 

- Ginny, dziękuję ci za to co powiedziałaś, to na prawdę dużo dla mnie znaczy - Ostatnie słowa powiedział juz teraz bez nacisku, całkiem swobodnie, bo były one prawdą.
A ja myślałam, że z naciskiem 70N!
- Ale nie masz mówić o tym Hermionie, co ci powiedziałam, jasne? Zabiłaby mnie, gdyby się dowiedziała. Draco zobaczył błysk zielonego światła. Ginny leżała martwa na podłodze, a nad nią stała Hermiona... Fajny by był taki zwrot akcji, a nie tylko te czułe słówka bla bla bla.
- Jasne, nic jej nie powiem. Nie macie nic przeciwko temu, żebym się trochę przespał? Jestem strasznie zmęczony...
- Oczywiście, prześpij się, to ci dobrze zrobi. Cześć.
Wyszli, a Draco nadal rozmyślał. Najpierw postanowił się dowiedzieć co do było za zaklęcie. Skoro nikt do nie znał to musiała być to bardzo zawansowana i skomplikowana magia. Draco nie miałeś myśleć tylko spać!
Dni mijały bardzo wolno. Draco miał spędzić jeszcze w skrzydle dwa tygodnie. Od czasu do czasu wpadała do niego Hermiona, jednak ostatnio coraz rzadziej, bo każda jej wizyta kończyła się kłótnią. Nareszcie nadszedł upragniony dla niego dzień. Dzień w którym nareszcie miał opuścić to miejsce. Perwsze co zrobił po wyjściu udał się do biblioteki. Nie była ona nigdy jego mocną stroną, przesiadywał w niej tylko wtedy, gdy było to koniecznością. Szczerze mówiąc to wątpił , żeby co kolwiek udało mu się znaleźć, skoro nawet Hermionie się nie udało. Najpierw udał się do działu "Ksiąg zakazanych". Co prawda Hermiona już tam szukała, ale wolał upewnić się sam. Otwarł wielką księge (Oczywiście wiemy jaka to księga w Hogwarcie są w końcu tylko małe książki -,-) i zaczął szukać. Zajęło mu to większość dnia, ale się nie poddawał. To czego szukał znalazł pod literką D. Zaczął czytać na głos (E, ale po co na głos? Nie umie w myślach?):
- Difficio - Zaklęcie, które powoduje nagłe osłabienie przeciwnika, powoduje u niego bezsilność, i wyczerpanie. Osoba na której zostało to zaklęcie użyte zazwyczaj zapada w śpiączkę, która może trwać nawet kilakanaście miesięcy. Zaklęcia tego używają ŚMIERCIOŻERCY... - Draco zaniemówił. Przeczytał dokładnie to słowo kilka razy i jednak mu się nie przewidziało. Czyżby Cris był Śmierciożercą? Nie dopuszczał do siebie takiej mysli....Przecież ona ma dopiero 16 lat! Zresztą Voldemort nie chciałby tak młodego Śmierciożercy...I przecież chodzi z Hermioną! Czy byłby w stanie udawać kogoś dobrego, a w rzeczywistościu być całkiem inną osobą? Nie, on jest za dobry - Pomyślał. - Dobrze się uczy, jest dla wszystkich miły...Idealny. Nie mógłby być Śmierciożercą. Kontynuował więc czytanie:
- ... Czyli zwolennicy Sami-Wiecie-Kogo. Te zaklęcie zalicza się do niewybaczalnych, chociaż mało który czarodziej zdaje sobie z tego sprawę.
Bo zaawansowanemu czarodziejowi trzeba wyjaśnić kto to śmierciożerca.
A więcd jednak...Cris użył na niego zaklęcia niewybaczalnego...Draco dobrze wiedział czym grozi użycie takiego zaklęcie...Postanowił, że szybko powie o tym Hermionie.
Z tego co wiem istnieją 3 zaklęcia niewybaczalne. Difficio do nich nie należy.

Zamknął Księge, odłożył na swoje miesjce i pobiegł jej szukać. Zastał ją jak zwykle w tym sasmym miejscu wchodzącą do Wielkiej Sali razem z Crisem. Najwyraźniej świetnie się bawili. Cirs opowiadał Hermionie dowcip, po którym Hermiona wybuchnęła śmiechem. BUCH! Tak szybko przy tym gestykulował, że jego szata zsunęła mu się z ręki aż do łokcia i Draco ujżał coś niewiarygodnego. Cris szybko zorientował się i spuścił rękaw, następnie ruszył z Hermioną do Sali.

Draco stał osłupiały. A więc jednak to prawda...Nie mógł w to uwiezyć.. Hermiona znajduję się w śmiertelnym niebezpieczeństwie... Znajdowała się odkąd Cris pojawił się w szkole...A teraz Draco musi ją chronić...Tylko jak jej powiedzieć, że Cris miał na ręce mroczny znak, co oznacza, że jest Śmierciożercą... - Zwolennikiem Voldemorta..., bo nie wiemy kto to śmierciożerca. Przed chwilą to nie było wyjaśniane.

Takie coś to tylko w blogaskach. Draco odkrywa, że Cris jest śmierciożercą gdy temu się zsuwa rękaw i nikt tego nie widzi. Eh..inteligencja niektórych ludzi mnie zadziwia.

I w ten oto sposób dotarliśmy do końca pierwszej części naszej analizy. Co się wydarzy w kolejnych? Czy Draco uratuje Hermionę? Czemu to tak młody śmierciożerca? To wszystko w kolejnych częściach.

czwartek, 27 września 2012

Harry, Ron i Hermiona ratują ogonki i spacje po znaku interpunkcyjnym II

Hej! Z tego co widzę ostatni wpis wam się spodobał, więc mam nadzieję, że ten nie zawiedzie waszych oczekiwań. Mam do was małą prośbę. Moglibyście lajkować tę stronę ? Wraz z Meo jesteśmy tam adminkami.  To tyle, miłego czytania ;)

Witamy ponownie. Dziś kontynuujemy naszą misję ratunkową, której Hermiona będzie przeciwna. A także poznamy najwstydliwsze sekrety naszych bohaterów. Enjoy ;)

'Ten konkurs jest bez snesu!Można się zabić!'Harry otworzył oczy.
Nie rozumiem, ani nie pomyślał, ani mu się nie śniło, więc o co chodzi? Luźny komĘtarz aŁtorki?
Avada Kedavra, niezły początek. Teraz Harry w krainie duchów :D
Rozejrzał się.Dlaczego w sypialni dla chłopców stoi Hermiona? Dobre pytanie..
Dlaczego nie wyruszyliście jeszcze ratować ogonków i spacji?

Ron spojrzał na Harr'ego. 
I poznajemy nowego bohatera: Harr, nic o nim nie wiemy, ale Ron na niego spojrzał, a to zaszczyt!
R:No,dzień dobry.Mam nadzieję,że miło się spało bo zaraz cały humor Ci pryśnie. PRYSK!

H:Dlaczego?

R:Bo Hermiona..Powiedziała,że nie wyruszy z nami w misje ratunkowa! (Jest w ciąży? :o)

Her:Właśnie opowiadam Ronaldowi co sądze o tym konkursie tym pomyśle!

H:Co w nim złego?Mamy tkwić tu bez zmiękczeń i spacji po znaku interpunkcyjnym?
Uśmiechnął się.Wiedział,że Hermiona jest zazdrosna,jednak nie powiedział tego bo spowdziewał się odpowiedzi Hermiony...

R:A ja wiem,że jesteś zazdrosna! (O ogonki? O.o)
Her:Co...Ja (TY!)...ja? (TY!) Wcale nie jestem!

H:Tego się spodziewałem.

Zanim Harry zdążył ugryść się w język powiedział to.Hermiona spojrzała na niego z oburzeniem:

-No wiesz?Nie myślałam,że wy...A co mi tam!Zmienię styl zapisu dialogów!
'EJ!'Usłyszeli.Wszyscy w trójkę się odwrócili.To Neville.
Usłyszeli oczywiście apostrofy.
N:Hermiona...co robisz w MĘSKIEJ sypialni?

Hermiona zarumieniła się...

Her:No...przepraszam...zagadałam się z chłopakami...No to lęce do zobaczenia na śniadaniu RONALD Mc Donald!

I poszła.Ron spojrzał na Harrego.

R:No...dzisiaj to już przesdziła kwiatki.

H:Jest poprostu zazdrosna...to normalne...

R:He he...no tak.A która Ci się podoba?Bo mi wpadła w oko AŁA ta...Katie...czy jak ona ma.A tobie?

H:No..Lily.Jest śliczna.

R:No tak w końcu...

Ale nie dokończył.Harry wiedzał co chce powiedzieć.

H:Nie przejmuj się...sam dobrze o tym wiem.

Do rozmowy włączył się Neville przy okazji zmieniając styl zapisu dialogów:

-A mi Angelina.

Harry i Ron spojrzeli na niego.
R:A tu wogule jest jakaś Angelina?Bo ja za dobrze nie pamiętam.

N:E...no tak.

*

Gdy wchodzili do wielkiej sali pachniało Lawendami.
Czyżby Lavender?

"Pewnie te dziewczyny już są"-pomyślał Harry, tym razem cudzysłowem.

Już daleko w kącie widzał je.A zwłaszcza Lily...jest śliczna.
Od kiedy trzecioosobowy narrator wyraża swoją opinię na temat wyglądu bohaterów?

Ron zobaczył przeszywające spojrzenie Lavender.Podeszła do niego.

L:Mam nadzieję,że żadna Ci się nie podoba!
R:Co....mi?!No co ty...przecież to ty..

Ale nie dokończył bo Lavender rzuciła mu się w ramiona i zaczeła całować.(MLASK!MLASK! ŚLIŃ! ŚLIŃ!)Harry spojrzał na to z obrzydzeniem.W kącie zobaczył Hermione która jakby udawała,że ich nie widzi..ale po minie widać było,że jest wściekła.
Yyy?

'Harry'.Odwrócił się.To była Ginny.
Teraz poznajemy kolejnego bohatera. Jest to 'Harry', który po odwróceniu okazał się Ginny. 

-Harry...Harry czy ty...zabujałeś się w jednej z nich?
'Harry' - Ginny podrywa Harry'ego.

Harry spojrzał na nią:

-A co?
G:No..no nic.Tak się tylko pytam.~
Stosując w jednej rozmowie inny zapis dialogu.

Przez chwilę miał wrażenie,że Ginny myśli:'Coż to ma znaczyć Potter?!Spacji i ogonków to się nie ratuje?!'ale zaraz się uśmiechnęła i odeszła.

'Nigdy nie zrozumien dziewczyn'-pomyślał. Ja też nie.



-Harry!Czas na eliksiry!

Harry otworzyło oczy.Byli w bibliotece.Musiał zasnąć nad tą wyjątkowo nudną książką.
Harry jest obojnakiem. 

-Harry!

Odwrócił się.To było Hermiona.
Hermiona również.

Her:Och!Harry,choć bo się spóźnimy,a to dopiero drugi dzień w Hogwarcie i już zdążyliśmy się dowiedzieć,że jesteśmy obojnakami.W dodatku nie uratowaliśmy ogonków i spacji!

Spojrzał na nią.
Już jest kobietą? 

H:Nawet jak przyjdziesz na czas to i tak Snape odejmuje 5 punktów dla Gryfindoru za 'spóźnienie' apostrof spóźnienie apostrof.

Hermiona milczała.

H:W każdym razie...choćmy już! Nie milczała za długo. Ale to Harry mówi :D

Her:Iciemy.Znasz tajne przejście prosto do lochów?

H:Nie...to znaczy...nie znam hasła.

Her:A ja znam!I to ztąd!Choćmy.

H:Ztamdąt?Iciemy.

Harry wziął książke,musiał ją przeczytać.Była o transmutacji.'Ale nudna'pomyślał,wolę wyruszyć na misję ratunkową.

-Prosto w loch!

Tak brzmiało hasło.

-Prosze wejść,panno Granger i...panie Potter.-Odpowiedział portret.

Hermiona spojrzała na Harrego i uśmiechnęła się.

Weszli.

Rzeczywiście portret prowadził prosto do lochów.Weszli do klasy eliksirów.Nikogo jeszcze ni było.Tylko ten Snape....
Niezły ten portret, taki dosyć duży, skoro prowadził do lochów.

S(Snape):Witam,witam.Poraz pierwszy się nie spóźniliście.A jeszcze 5 minut do lekcji...

H:Chyba nie odejmie nam pan punktów za przyjście wcześniej!

S:Och,oczywiście,że nie.Ale moge odjąć za pyskowanie mi,Potter!

Harry spojrzał na Snape z nienawiścią.Nagle odezwała się Hermiona zmieniając zapis dialogu:

-To czego będzie nas pan dzisiaj uczył?

Snape odwrócił wzrok na Hermione.
Jak można odwrócić wzrok na kogoś? 

S:A ty wogule musisz się czegoś uczyć?Przecież wszystko wiesz,Granger. Nauczę cię zmieniać co chwilę zapis dialogów.

Her:Och...bez przesady...

S:Taaaak....dzisiaj będziecie się uczyć eliksiru który sprawia,że ktoś jest miły.
Jak się uczy eliksiru? Uczy się jego wyglądu? Mi się przyda, jestem wredna :D

Harry prawie wybuchnął śmiechem gdy usłyszał błąd językowy Snape'a.

S:Widze,że dzisiaj Ci wesoło Potter.A spacji i ogonków to się nie ratuje,co?
Ciekawe skąd o tym wiedział :>


Jednak Harry mu nie odpowiedział bo weszli już Draco,Ron i inni uczniowie.

Lekcja przebiegła w miarę spokojnie.Każdy był miluutki(szkoda tylko,że nie Snape)nawet Draco!

Potem poszli na transmutacje i Hermiona dostała W Ron P a Harry też W.To była udana lekcja.
To naprawdę fascynujące. Czy ten fragment wniesie coś do akcji?

Po transmutacji musieli iść do Wielkiej Sali ponieważ Dyrektor wszysttkich wzywał.Kiedy usiedli Dumbledore powiedział:

-Ze względu na drugi dzień w Hogwarcie...macie dzisiaj tylko dwie lekcje!Które zapewne już minęły.Dlatego macie wolne do końca dnia!Do zobaczenia na kolacji!
Też bym chciała mieć takiego dyrektora, co by zwalniał wszystkich po 2 lekcjach.
Hmm wzywa uczniów po dwóch lekcjach, po czym mówi ze zapewne już minęły?


Po sali przeszły wiwaty i okrzyki.Wszyscy się cieszyli.Harry spojrzał na Ginny która uśmiechała się do niego,a w jej oczach spojrzał...coś...coś dziwnego ale...pozytywnie.
To znaczy co?

Już widział scanke jak Ron mówi do niego "Daj sobie spokój stary!Ona nie jest dla Ciebie"i tego obawiał się najbardziej....
1. Co widział Harry?
    a) scanke
    b) ściankę
    c) scenkę
    d) co innego.

Od aŁtorki:
Hejka.Przepraszam,że dawno nie pisałam ale nie miałam czasu!Mam nadzieję,że mi wybaczycie ;D
Nie wybaczamy!! Jak mogłaś z zapartym tchem czekałam na kolejny wpis!

*

-Moi drodzy-w wielkiej sali rozległ się donośny głos Dumbledore'a.-Jest mi niezmiernie przykro ale z powodu komplikacji musimy odwołać nasz konkurs!

Usłyszał klasyczne:"NIE!" i "TAK!".
Ktoś mi powie co to jest klasyczne nie i klasyczne tak? To jakaś odmiana muzyki?
KLASK!


*

-To niesprawiedliwe!Nawet nie dano nam szansy.A one były takie ładne...-narzekał Ron.

-Daj spokój,Ron.Przecież masz Hermione i całujesz się z Lavender.odparł Harry.

-No wiesz...ona mnie cierpi.A ty Harry?Bo Ginny to...

-A ja cię cierpię.Zmieńmy zapis dialogów i wyruszmy w końcu ratować ogonki.

-RON!HARRY!HERMIONA!GINNY!VOLDEMORT!

-Ok,ok.

-Chodźmy już bo się spóźnimy.
Czy aŁtorka naprawdę napisała to przez "dź" czy mam zwidy?

-A właściwie gdzie się spóźnimy?

-Na wróżbiarstwo!

*

-Rozluźnijcie się.Musicie się skupić i pomyśleć co chcecie konkretnie zrobić.-powiedziała profesor Trelawney.

-A jeżeli nie chce o tym myśleć właśnie teraz,pani profesor.-spytała Hermiona.
Hermiono, ty zboczuszku!

Trelawney spojrzała na nią:

-Moja droga,takie zachowanie na mojej lekcji...ja...

-Wiem,że nie wie pani co odpowiedzieć,ale ja nie mam zamiaru dłużej słuchać...tych...tych głupot!


I wybiegła z sali.Poraz kolejny w ciągu tygodnia.
Ja też wybiegam z sali, kiedy nauczyciel każe mi się skupić i pomyśleć. 



-No cóż kochani...pracumy dalej.

*

-Ginny ja...wiesz długo myślałem.

-Ty umiesz myśleć?Nie no, naprawdę?Nie musisz nic mówić.Ja...Harry...jesteś dla mnie...(Kropkami, znakiem interpunkcyjnym?)

-Ważny?

-Tak.

-No a ja odczuwam to samo.

-Nie,to raczej nie to.Przypuszczam,że odczuwasz moje problemy żołądkowe.

Stał tam sam z Ginny.On Harry Potter chyba się zakochał.Ale jak jej to powiedzieć?

-Nie musisz nic mówić.-powiedziała.

Nagle stracił poczucie czasu.Poprostu zaczeli się całować.Tylko czy ten pocałunek był właściwy?I czy nie stanie to na przyjaźni Harrego i Rona?
Kolejny pocałunek...MLASK! MLASK!
Stanie, ponieważ Ron potajemnie podkochuje się w Ginny i zabiera jej brudne majtki z kosza na pranie.


-Stary,co Ci jest?-zapytał Ron Harrego.
I znów poznajemy nowego bohatera, Ron Harrego, może on wreszcie wpłynie na akcję?

-E...nic takiego.Jestem zmęczony.

-Acha...
Zmęczony sami wiecie czym, skoro wydaje z siebie wyraz zachwytu.

"Przepraszam stary"-myślał Harry-"Może nie powinenem całować wczoraj Ginny...ale ja....ja ją chyba kocham!"
Gadanie w myślach do Rona zawsze spoko. Myślenie cudzysłowem też.

**

Harry i Ron weszli do wielkiej sali na śniadanie.Z daleka byłi widać już Hermionę.Harry zerknął trochę dalej i zobaczył Ginny.Ona też go zobaczyła i uśmiechneła się do niego.On odwzajemnił uśmiech.
Ach, nie ma to jak długie opisy sytuacji.

-Ron,Harry nareszcie jesteście-powitała ich Hermiona-słyszeliście nowe wieści?

-Nie a co?Musimy już wyruszać na misję ratunkową?-zapytał Ron

-Och!Ale wy jesteście cofnięci.Nic dziwnego,prawie zawsze przychodzicie ostatni!

-Powiesz nam o co chodzi czy nie?-Ron zaczął się denerwować.

-Oczywiście,że tak.A kto inny wam powie?Podobno ten konkurs..no wiecie z tą całą "miłością"...

Harry spojrzał na nią.Przewróciła oczami na słowo "miłością".
To Harry nie patrzył się na Hermione gdy ta do nich zaczęła mówić? Nie ładnie tak!

"Chyba będe musiał jej powiedzieć,że to niebezpieczna misja".

-...zawsze tragicznie się kończył.-dokończyła Hermiona.

-No i co?To jest ten cały news?I "podobno"?-Ron zaczął się śmiać.

-Bardzo śmieszne Ronaldzie!-spojrzała na niego z wyzszością-mógłbyś umrzeć.Och..w sumie to żadna strata!Kontynuując, zamiast niego zostanie zorganizowana wielka wyprawa, żeby ratować spacje po znaku interpunkcyjnym i ogonki.

-Ej!Nie przeginaj!-Ron przestał się śmiać-widać,że jesteś zazdrosna!zadowolona z tego,że nie musisz ich używać.


-Ja?Skądże!Nie jestem jakąś ślicznotką która...która...(jest ładna?) nie wie jak używać zmiękczeń i nie stawia spacji po znaku interpunkcyjnym.

-Która?Jest ładniejsza niż ty?!-Ron zakpił.

-Och..ty...ty...hamie, sausagesie ty!!-wrzasnęła Hermiona. Ciekawe o jakiego hama jej chodzi ja myślałam że to się pisze przez "ch".

Hary postanowił się ulotnić.Wiedział jak skończy się ich kłótnia.Hermiona się popłacze,a Ron będzie zły.
Harry ulatnia się jak siarkowodór ze ścieków.

Chciał iść do Ginny.Jednak jeden głosik mówił mu

"Daj spokój!Jak Ron was zobaczy pomyśli,że między wami coś jest!" Np. ściana, ja myślę, że chodzi o powietrze.

A drugi mówił:

"Idź do niej.W końcu ją kochasz!" Idź, idź nie całowałeś się z nią już od paru godzin. 
Do Harry'ego mówią głosiki, cudzysłowami oczywiście. Nieźle.

Nie wiedział co robić.Spojrzał na Hermiona i Rona.Kłócili się dalej ale widać było,że się lubią.Albo nawet coś więcej...
I w tym momencie poznajemy kolejną postać - Hermion - mam nadzieję,że wpłynie ona jakoś na akcję. W końcu spojrzał na nią Harry, a to większy zaszczyt, niż spojrzenie Rona.

"Raz kozie śmierć"-pomyślał i podszedł do Ginny.
Hahaha raz kozie śmierć. Uśmiercamy kozę? Tego jeszcze nie było. Ludzie o słabych żołądkach niech nie patrzą :)

-O.Cześć Harry. Gdzie moja koza?

-Cześć.
Prawie cały stolik gapił się na nich.
To ona była przy stoliku? To w wielkiej sali nie było 5 wielkich stołów, po jednym dla każdego domu i jeden dla nauczycieli? Ginny dostała swój prywatny stolik, za znalezienie Komnaty Tajemnic?

-Usiądź -Ginny uśmiechneła się przyjaźnie.

-Chętnie.

I usiadł.

-Chodź
-Chętnie
I poszedł.

-Harry,co się tam dzieje?
Zapewne ćwiczą dykcję. 

-Och..oni?Znowu się kłócą..

Ginny zaśmiała się. Śmiech Ginny: HAHAHHAHAHAHAHHHA MWHAHAHAH BUHAHAHHAH.

-Na całą sale.Mogli by już przestać.

-No..

- Taa..

- Yhy..

- Ok.
Inteligentna rozmowa, jak widzę

Harry nie wiedział co ma mówić.Spojrzał na Ginny.Uśmiechneła się.Harry kochał ten uśmiech.
Kocha ją, kocha jej uśmiech, zaraz będzie, że kocha jej zęby. 

-Harry...-Ginny rozejrzała się po sali-chodź na chwilę na słówko.

-Ok.
Teraz to się nazywa słówko...
**

-Harry..dlaczego nic nie mówiłeś?

-Przestraszyłem się.

-Czego?Acha,że jestem bratem Ginny i obrażę się na Ciebie? (Ginny jest bratem Ginny? :O)
Mówiłam, charakterystyczne odgłosy zachwytu - ach - tylko o tym świadczą.

-No w pewnym sensie...

-Ale ja nie mam nic przeciwko..-powiedział Ron.(Jaki Ron?Przecież to Ginny.)-Nawet dobrze,że znalazła sobie jakiegoś porządnego faceta!

-Dzięki Ron...a jak Hermiona?
Ginny zamieniła się w Rona, mówiłam że podejrzane to "słówko".

Hermiona i Ron się przepraszają, bla bla bla.

I wtedy-to stało się tak niespodziewanie,podeszła do niego i

prztuliła go.Ron odwzajemnił uścisk.

Harry spojrzał na nich zdziwiony.Nie spodziewał się tego!
A wykrzyknik, przyszedł tu sobie spacerkiem. Zamiast spacji i ogonków.

-No dobra...to ja sobie pójdę przygotować się do misji ratunkowej.

Ale nie miał za bardzo gdzie bo byli na dziedzińcu, bo wejście do środka jest zbyt skomplikowane.

Hermiona oderwała się od Rona i spojrzała mu w oczy.

Ron też spojrzał w jej oczy.

Harry też spojrzał im w oczy robiąc zeza.

"To chyba nic"-pomyślał-"Albo...jednak"

Harry obwiał się tego.Ron i Hermiona pocałowali się.Tak jak on wczoraj z Ginny...
MLASK! MLASK! ŚLIŃ! 

Czy trójka przyjaciół uratowała ogonki i spacje? Niestety nie dowiemy się, ponieważ aŁtorka przestała pisać. Opko doliczyło się 7 rozdziałów. O siedem za dużo.



poniedziałek, 24 września 2012

Harry, Ron i Hermiona ratują ogonki i spacje po znaku interpunkcyjnym I

I oto kolejna aŁtorka, stara się wejść na szlak własnej twórczości i publikuje swe dzieło w internecie ku uciesze licznych przyjaciółek, raczej nie pozostałych internautów.

W tej analizie wyruszymy na pomoc spacjom po znaku interpunkcyjnym, a także zmiękczeniom "ą" i "ę", a oprócz tego będziemy w myślach mówić "apostrof", a w tle towarzyszyć będzie nam konkurs pewnej Kariny, która jest pełna miłości.

'Pomocy!'
Harry obudził się...Wymacał okulary i założył je sobie na nos.
Mac, mac.
Wspaniałe słowo.

Spojrzał w okno.Było pochmurno,ciemno.
Szaro,buro,nudno,brzydko,niewyraźnie, a spacja po znaku interpunkcyjnym przestała istnieć.

Zerknął na zegarek:'04.30'
'No tak'-pomyślał-'Znowu ten koszmar'.
Ciekawe jak on myśli apostrofami.
Z tego co rozumiem za każdym razem jak miał koszmar budził się o 4.30? 

Od paru dni Harremu sniły się dziwne rzeczy.Jakaś kobieta która krzyczy'Pomocy'.Ale to z pewnością nie jego matka.
To zapewne jedna z czytelniczek tego bloga.
Przynajmniej tyle dobrze że własną matkę rozpoznaje...

Ta kobieta była blondynką o ciemnej karnacji.
Zazwyczaj blondynki mają jasną karnację, ale co ja tam wiem, przecież aŁtorka wie lepiej.
Nie wiem jak wy, ale ja sobie wyobraziłam przefarbowaną na blond murzynkę..

Nie wiedział co to oznacza.Położył głowę na poduszke.
'Pst...Harry...śpisz?'Usłyszał.To chyba Ron.
H:Ron?
R:Tak,to ja.Czemu nie śpisz?
H:Śnił mi się koszmar.
R:Znowu?
H:Tak i to ten sam...
R:Powiedziałeś Hermionie?
H:Nie...
R:Dlaczego?
Nie ma to jak zmiana zapisu dialogu, w dodatku z deszczu pod rynnę.
Kasia nie ma rączek.
-Puk!puk!
-Kto tam?
-Nie Kasia.
Zakochałam się w tym rozbudowanym dialogu.

Przez chwilę trwała cisza gdy nagle.
'Co masz mi powiedzieć,Harry?!''Hermiona...obudziła się!'Pomyślał Harry.
I teraz pytanie za sto punktów, dlaczego Harry w myślach mówi jako Hermiona?
Ja mam inne pytanie. Czemu Hermiona śpi z Harrym i Ronem? Czyżby to coś więcej niż przyjaźń?

H:No...no dobra...od kilku dni śni mi się ten sam koszmar!Jakaś kobieta która krzyczy'pomocy'.Ma blond włosy i ciemną karnacje...
Her:CO?Czemu nie powiedziałeś odrazu?!
Tak Hermiono, też myślę, że tego typu wygląd jest dziwną wizją.
Harry czemu po prostu nie powiesz murzynka przefarbowana na blond?

H:No bo właśnie takiej reakcji się spodziewałem... (Oj Harry zdania nie zaczyna się od "no bo")
R:Hermiona daj mu spokój!
Her:Wszyscy wiecie co to oznacza! 
R:Ci...
Usłyszeli kroki po schodach.Zamarli...kto i o tej porze?(To na pewno Voldemort włamał się do ich domu żeby ich zabić we śnie)
R:Szybko!
Położyli się,i udawali,że śpią. (Przedszkole?)
Ktoś otworzył drzwi i...
'Harryyy...Harry!!!'
AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
R:Harry!Czemu tak krzyczysz?!!
Harry otworzył oczy.Cały czas był w tym samym pokoju,w domu Syriusza.
H:Co...co się stało?
Her:No...jak ten ktoś wszedł to...potem wyszedł a ty chyba zasnąłeś...
R:A potem krzyczałeś!
Harry spojrzał na nich...Po chwili usłyszeli jak ktoś wchodzi po schodach.Weszła pani Weslay,pan Weslay,Ginny,Fred i George.
Jestem ciekawa kimże jest państwo Weslay.
Nie rozumiem tego dialogu. Czemu Harry wrzeszczał?

M(Molly):Harry,kochanie co się stało?Usłyszelismy krzyk i...
F:Znowu koszmar co?
G:No to się już zdarzyło! (to słowa Ginny czy Georga?)
Bliźniacy spojrzeli na siebie i rykneli śmiechem.
A(Artur):No więc Harry co się stało?Myśleliśmy,że...
H:Nic..nic się nie stało!
M:Dobrze...śpijcie dobrze dobranoc! (Ja, ja naturlich)
Wszyscy wyszli,ale Ginny spojrzała na Harrego takim dziwnym wzrokiem...
Gdy wszyscy wszysli:
R:O rany,ale nam napędzasz strachu!
Her:A więc jak już mówiłam...to co się śniło Harremu...
R:Hermiona daj spokój!
Her:Co?Mówię tylko jak jest!
H:Ale ja sam wiem jak jest!
Ron i Hermiona spojrzeli na Harrego...był cały spoconyWszystko go wykańczało... Słaba kondycja, jak by to powiedziała moja wuefistka, BIEGAĆ MI TU, ALE JUŻ!
R:dobra...choćmy już spać!
Ićcie. 

Następnego dnia Harry,Hermiona i Ron pakowali się.Jutro w końcu do hogwartu!Harry był szczęśliwy nigdzie nie czuł się tak dobrze jak w hogwarcie.Zaczynali już czwarty rok!
Czymże jest tajemniczy hogwart niestety nie wiem.
Coś czułam że z wielkiej litery. Nie podoba mi się to powtórzenie.

Her:Hej,mamy wszystkie książki?
R:Zapewne...(Niezłe słowo jak na Rona)
H:Słuchajcie...kto będzie nowym nauczycielem od obrony (osobistej, to taki czarodziejski odpowiednik PO)?
R:Nie wiem...byle by nie Snape!
Her:Słyszałam,że będzie nim Lucjusz Malfoy...
Spojrzeli na nią w osłupieniu?
COOOOOO?!!!-Rykneli równocześnie Zmiana zapisu dialogu, zawsze spoko, brak spacji czy kropki również.
Her:Żartuje! Ogonków również.(Nie śmieszne, zamarłam z przerażenia)
Zaśmiała się,a chłopacy odetchneli. A także dziwne słowa, które nie istnieją.
R:A tak na powaznie to kto?
Her:Nie wiem...podobno jakiś Schulzer czy jakoś tak.  Będzie uczyć jak posługiwać się bronią palną, czy avadami i usprawiedliwiać to wykonywaniem rozkazu?
R:Niezłe nazwisko.Czy tam imię! Czy tam przydomek!
Reszta dnia mineła przyjemnie.
A ogonki spędziły kolejne dni w ciemnościach czekając, aż ktoś je odkryje. 

W nocy Harremu śnił się ten sam sen,ale kobieta miała już jasną karnacje.
Jej idolem był Michael Jackson.
Koniec z murzynkami? To może chociaż azjatka?

Harry wstawaj!
Otworzył oczy.To był Ron. 
To w końcu Harry czy Ron otworzył oczy?

R:Hogwart wzywa! Ja, ja!
'No tak'-pomyslał Harry-'zapomniałem!' Ty psie Angielski, stawaj pod murem!
Ubrali się,zeszli na dół zjeść śniadanie i wyruszyli na Peron i i 3/4. A obok stała kolejka do Peronu a a 5/8
Z pociągu leciała para,wszyscy wsiadali. Pociąg paruje, ale wszyscy wsiadają, przecież to nic niepokojącego.
Harry,Ron i Hermiona zajeli już miejsca. Ogonki wciąż tkwiły w niewoli.
M:Ron,kochanie nie zapomnij pisać! Spacje również.
R:Oczywiście mamo!
I ruszyli! Napędzali pociąg ile tylko sił mieli w nogach. Coś w tym stylu, tylko że inna maszyna.














Harry czuł,że ta podróż będzie inna niż wszystkie... Bo spacje wciąż nie zostały wyzwolone.
*
Od aŁtorki: CDN.Jutro napiszę dalej :) 
Komentujcie!:) Wtedy uwolnię ogonki i spację!

W pociągu zrobiło się ciemno. Jest już ciemno...ale wszystko jedno. Pytam siebie czym jest piękno.
'To dziwne'-pomyślał Harry-'Zawsze zapalali światła'. Apostrof to dziwne apostrof, dziwne myśli ma Harry. Światło można zapalić? 
Pomyślał,że to znowu dementorzy(Zaczynam podejrzewać że Harry ma manię wszędzie widzi niebezpieczeństwo)..Hermiona jakby czytała w jego myślach:
Her:Tylko nie myślcie,że to znów jakiś dementor! Bo nie uwolnię spacji!
R:Niby dlaczego?
H:A widzisz gdzieś zamarzniętą szybą? (Wizja Harrego z zamarzniętą szybą zamiast oczu - bezcenne)
R:Faktycznie...
Przez chwilę było cicho...Pociąg dalej jechał.(Co ma piernik do wiatraka?)
Nagle usłyszeli złośliwy śmiech. Ach te zwroty akcji...Mwhahahha
'No tak!To na pewno Draco'myślał Harry. Myślał apostrofami oczywiście.
Wyjrzeli na korytasz.Nic nie było widać.Hermiona sięgneła po różdżkę i cicho szepneła'Lumos'.Na końcu różdżki pojawiło się malutkie światełko.Nikogo nie było,ale śmiechy wciąż były. Ogonki i spacje wciąż pozostawały w niewoli, a Hermiona szeptała apostrofami. Nikogo nie było, ale śmiechy wciąż były?
Śmiechy pojawiające się nie wiadomo skąd. To jakiś horror..
R:Ciekawe kto to...
Nagle rozległ się krzyk.Harry nie wiedział,co w niego wstąpiło...poprostu pobiegł przed siebie.Usłyszał jak Hermiona i Ron krzyczą'Harry!!',zobaczył jak Romilda Vane i jej psiapsiółki obserwują Harrego z zachwytem,ale nic go to nie obchodziło... Musiał wyzwolić ogonki i spacje! (Harry biegnąc na oślep widział wszystkie szczegóły w otoczeniu)
Zatrzymał się.Nie wiedział w jakim jest przedziale.Ron dobiegł do niego,nieco później Hermiona.
Her:Harry...co Ci jest?
H:Nie wiem...poprostu poczułem,że muszę pobiec i wyzwolić zmiękczenia oraz spacje po znakach interpunkcyjnych
Wtem coś huknęło,pociąg stanął.Spojrzeli na siebie przerażeni.
'Harry?Harry to ty?'Harry odwrócił się.Natychmiast rozpoznał ten słotki głos-Ginny Weasley.Młodsza o rok siostra Rona. Dżini została brzuchomówcą.
H:Tak to ja...
G:Co się stało?Usłyszałam,jak biegłeś i pomyślałam...
R:Tak,że musisz tu podbiec,żeby zobaczyć co porabia twój ukochanyyy?? Możesz mu pomóc wyzwalać spacje.
Ginny popatrzyła na brata.Wydawało się,że zaraz się rozpłacze...(Oczywiście w końcu Ginny płakała o byle co)

G:Nie do końca to miałam na myśli...
Po czym odeszła.
Her:Ron przesadziłeś!
R:Co?Ja? Ja tylko chciałem,żeby ci pomogła!
H:No,to prawda,nie musiałeś być dla niej taki...(jaki?)
R:No pewnie,ty też się w niej zabujałeś?!
Her:RON!
Znowu hukneło.Popatrzyli na siebie z przerażeniem. 'Biedne ogonki' pomyśleli apostrofami.
Rozległ się krzyk.Wszyscy wyszli z przedziałów.
Harry spojrzał w ciemną strone pociągu.
'Pomocy'rozgległą się po pociągu. Zmiękczenia walczyły.
Wszyscy wiedzieli czyj to głos-Lavender Brown,niedoszłej dziewczyny Rona. Nieprawda! To walczące ogonki!
Harry biegł a za nim Ron i Hermiona.Wszyscy się na nich gapili.
R:Lavender! (Spodziewałam się że mu odpowie)
Biegli,biegli jakby pociąg nie miał końca.Gdy dobiegli do końca Nie miał końca, ale dobiegli do końca. Masło masło, masło.
Lavender leżała na podłodze.Ron podniósł ją z czułością,Hermiona wyglądała na oburzoną.
H:Kto...kto to zrobił?
R:No właśnie!Pożałujesz tego!

Her:Tak...odpuść sobie Ron,ok?
Ron chciał już coś powiedzieć,ale nie zdążył.
Nie wiadomo co się stało,huknęło,błysneło i zapaliły się światła. Ogonki zostały uwolnione, czas na spacje!
Pociąg jechał dalej.
Harry już nic nie rozumiał... Ja też. Nie tylko on.
*
Reszta podróży mineła spokojnie.W miare.. Gdyż ogonki znów zostały uwięzione.
R:Hermiona,gdzie KRZYWOŁAP?
H:Czemu tak PODKREŚLACH to imię? 
R:BO LUBIĘ PODKREŚLACH IMIONA.
H:Przestańce,proszę... Spacje i ogonki czekają na ratunek!
Spojrzeli na niego.
Her:Harry...wszystko w porządku?
R:No własnie wyglądasz jakoś dziwnie.
H:E....nic strasznego.Co z Lavender?
R:Ok,ale jest w strasznym szoku,nie wie co się stało.

Ron zarzuca Hermionie, że jest o niego zazdrosna, ta się broni, przychodzi Lavender i sobie "miło" rozmawiają. Ot, zwykły dzień w przedszkolu.

I oburzona wyszła  wyszedła zatrzaskująć drzwi. 
R:Dzięki Hermiona!
I pobiegł za nią.
Her:Ojej...nie chciałam żeby to tak zabrzmiało...chwileczke...chciałam!
Harry spojrzał na nią.
H:Hermiono uciekłaś z przedszkola?Ty chyba naprawdę przesadzasz.
Her:No tak!Jeszcze stań po jego stronie!Zawsze tacy przyjaciele,że hej ho,siabadaba!
Harry wyszedł.Nie znosił tego zrzędzenia Hermiony.Na korytarzu napotkał Rona która pociesza Lavender.Kiedy zobaczyła Harrego rzuciła coś w stylu'Do zobaczenia Ron'i poszła poszedła.
Przez chwilę stali w milczeniu... 
H: Nie wiedziałem, że zmieniłeś płeć i mówisz do siebie.
R:Przyszedłeś namówić mnie żebym przeprosił Hermione?Odrazu mówię-nie mam zamiaru! 
H:Stary ty mówisz pauzami?Wiem...wiem,mnie też to denerwuje!
R:Dobra...choćmy już tam i nie zwracajmy na nią uwagi!
H:OK! Iciemy.
Kiedy wszedli Hermiona miała łzy w oczach ale nic do nich nie mówiła.Harry pomyślał,że jest jakaś NADZIEJA żeby się pogodzić ale to tylko nadzieja....
Nadzieja? THIS IS SPARTAA!
Od aŁtorki: *
Na dzisiaj tyle!Komentujcie,pozdro!:D  Muszę?


'Hermiona...,Hermiona....'
Harry niepewnie szeptał.'Hermiona' Apostrof Hermiona apostrof
'Co?'
Hermiona spojrzała na Harrego.'No tak zasnęłam a Hogwart już niedługo w sprzedaży. Do kupienia tylko w hipermarketach sieci TESCO'.Spojrzała na Harrego.Chciała coś powiedzieć ale on był szybszy:
H:Hermiono,zostało nam już tylko 20 minut do Hogwartu dlatego lepiej się przebież.
Powiedził chłodno.Hermione przeszedł niemiły dreszcz...Niemiły dreszcz?
Her:No tak...
Spojrzeli na siebie.Do przedziału wszedł Ron,już przebrany przebieżany.
R:O...obudziła się nasza panna...
Her:Lepiej już nic nie mów.
Wyszłą z przedziału by się przebrać przebieżać.
R:To nie do wiary! Wciąż nie uwolniliśmy ogonków i spacji.
H:Tak...ale nie dobijaj jej.
R:Niby czemu?Ma za swoje!
H:Wiem,ale...co tam jeest??
Na siedzenii Hermiony leżała karteczka...
Ron nawet się nie zastanawiając rozwinął ją.Było tam napisane
'Wiem,że zachowywałam się gupio,przepraszam Ron i Harry + wszyscy, którzy muszą to czytać.
Hermiona'
R:No tak,ona sama nie może przeprosić? Tylko my w 3 musimy to robić.
H:Daj spokój.Sam lepszy nie jesteś ...
R:No wiesz...
Nagle do przeciągu weszła Hermiona.Zobaczyła w rękach Rona karteczkę od niej.
H:Mam nadzieję,że już się nie obrażacie..nie cchcę zaczynać kolejnego roku w Hogwarcie od kłótni...
Spojrzeli na siebie...i wybuchneli śmiechem.
H:Tak,to było głupie..hehe.
Nagle to przedziału weszła Ginny.Harry poczuł zimne dreszcze.
G:Tu du du: Ronaldzie,pragnę Cię poinformować,że PROFESOR Snape wzywa Cię do swojego przedziału.Czyli do przedziału N.
Dziękuje,do widzenia. Tu du du
Spojrzała na Harrego i powiedziała:
-Do zobaczenia Harry. Zmiana zapisu dialogów?
I poszła.'Ciekawe od kiedy mówi tak...kultularnie'-przeszło przez myśl Harremu.Ron przełknął śline i spojrzał na nich:
-O nie...to już mój koniec..
Hermiona pocieszyła go:
-Oj,nic strasznego Ci nie zrobi.Idź bo zaraz dojeżdżamy do Hogwartu a chyba nie chcesz się spóźnić na uczte co?
Dopiero na końcu tekstu nasza aŁtorka przypomniała sobie że Hogwart pisze się z dużej litery.
Ron wiedział,że ma rację.Jak zwykle zresztą.Powiedział jeszcze tylko 'uff' i poszedł.Harry spojrzał na Hermione:
H:ciekawe,czego chciał...
Her:No...
Cóż dialogi nie ma co, bardzo rozbudowane, równie dobrze można napisać:
H: Ciekawe...
Her: Yhy...
lub
H: Idziesz?
Her: Taaa...
*
W wielkiej sali panował gwar.Zachwilę zacznie się ceremonia przydziału.Harry rozglądał się.Rona nigdzie nie było widać.
Her:zaczynam się o niego martwić...ciekawe czego on chciał.
Kto chciał czego? Ja chcę jakoś dobrnąć do końca

Bohaterski Ron dzielnie dobiega do swoich przyjaciół.

H:A czego on chciał?
R:E..no...no dobra powiem wam.
Her:A to jakaś tajemnica?
R:No tak jakby...chciał żebym namówił McGonagall żeby odbył się bal tegorocznych zwycięzców.No i powiedział,żebym nikomu nie mówił. Chciał,żebym uwolnił spacje i ogonki.

Her:Czemu akurat Ciebie?Poza tym jakich zwycięzców?I..
R:Jak też nie wiem Hermiono.
H:Chyba chodzi o zwycięzców tego konkursu...tam..zapomniałem.
'Moi drodzy'.Uszłyszeli głos.To Albus Dumbledore.
Her:O nie!Przegapiliśmy ceremonię! Która odbyła się w zaskakującym tempie 5 minut. Hogwart narzeka na zdecydowanie za niską liczbę chętnych.
H:Raczej się zagadalismy,Hermiono.
Dumbledore chciał mówić dalej.Wszyscy ucichli.Dyrektor uśmiechnął się:
D(Dumledore):Witam was w Hogwarcie poraz kolejny.Mam nadzieję,że mile przyjmiecie nowych nauczycieli.Stanowisko obrony przed czarną magią zajmie się profesor Cheer Winston.Nie znacię jej zapewne,ale mam nadzieję,że postaracie się aby spodobało jej się w naszej szkole.Reszta bez zmian.
Harry,Ron i Hermiona wymienili spojrzenia. 
H:Cheer Winston?Nigdy o niej nie słyszałem.
R:Ja też nie..
Her:A ja trochę...podobno świetnie zna się na obronie przed czarną magią.Ale co z niemieckim oficer nauczającym obrony osobistej?
Dumbledore kontynuował:
-W szkole odbędzie się bal zwycięzców,jak zapewnie już słyszeliście.
Dlaczego zwycięzców?Już wam mówię.Otóż dlatego iż w naszej szkole mamy zaszczyt gościć młode damy z potocznie zwanej 'Kariny miłości'.Uważajcie więc aby za bardzo nie zawróciły wam w głowie. 
Tak, Karina zapewne była pełna miłości O.o
Mówiąc to uśmiechnął się:
-Organizują one konkurs dla naprawde odważnych.Udział mogą wziąć ucznowie od 14 lat. 
Czy nie jest to pedofilia? Nie ma co bohaterskie 14-latki zbawią świat.
Po sali dało słyszeć się okrzyki radości i smutne'Łee'.
Dumbeldore ucichł ich gestem:
Dzieci zostały ucichnięte.
-Jeżeli pokochacie jedną z nich,sprawdzą one co zrobicie dla nich byle tylko zdobyć ich serce.Wbrew pozorm turniej ten jest bardzo trudny,ponieważ czekają was 3 bardzo trudne zadania(Turniej jest trudny, czekają nas trzy trudne zadania. POWTÓRZENIE!).Zwycięzca otrzyma wieczną chwałe.Dlatego więc odbędzie się ten bal.
Ciekawe jak się zdobywa wieczną chwałę. Tak jak harcerskie sprawności?
Zgłaszać można się od jutra.Karteczki ze swoimi imionami będzie (kto?) odkładać to serduszka które jest tu!
I odsłonił wielkie,czerwone i ciepłe serce,Kariny oczywiście.
R:Żenada...
Powiedział cicho ROn.
'A oto nasze piękne damy!'Powiedział Dumbledore-
'Christina Lors,Nicole Doll,Katie Jos,Angelina Don,Bella Las,Lily Jol  Indi Omber,Gewn Luis,Laura Driber,Dona Karen oraz Menuela Qwer' Nie ma to jak poszukać w Google angielskich nazwisk.
Kiedy wymieniał te nazwiska każda z dziewczyn wychodziła.Były tak śliczne,że aż chciało się zabić.Harremu chyba najbardziej spodobała się Lily...Najbardziej wpadło to imię mu w ucho.'Mama...'-pomyślał apostrofami oczywiście.
Po sali słychac było gwizdy,westchnienia.Widać rozmażone spojrzenia,jakby każdy chłopak miał serduszka w oczach. 
Ciekawe co wsypano do soku dyniowego.
Dziewczyny były obużone.Hermiona również:
-Nic w nich niezwykłego.Każda taka jest!
Ale słychać było zazdrość w jej słowach, to nie zazdrość to obużenie
Ron gabił się na jedną z nich tak,że...szkoda gadać.
Dumbledore roześmiał się:
- Weasley!Nie gab się!Jak widzicie liczba osób jest ograniczona.No a teraz zmykajcie to waszych wygodnych łóżek i przemyślcie czy chcecie wziąć udział w konkursie czy nie.
Dziewczyny z wyspy miłóści staneły w żędku i równiutko powiedziały:
-Dobrrrraaanooooccc.
R:Ale słodki głos...
Hermiona szturchneła go.
Her:Chodźmy już...nie moge na to patrzeć! 
Miłóść rośnie wokół nas. W żądku of kors.
I wyszli z wielkiej sali.'Chyba wezmę w tym udział...Ta Lily jest taka ładna'.
W końcu koniec.
A w początku początek ;)